Cywilizację przynieśli Papuasom misjonarze. Kiedy 100 lat temu dotarli na tę drugą co do wielkości wyspę świata, jej mieszkańcy żyli w epoce kamienia łupanego. Dziś zgłębiają najnowocześniejsze techniki komputerowe na uniwersytecie prowadzonym przez polskiego werbistę.
Wyjeżdżam na rzekę, możemy porozmawiać za 3 dni – słyszę, gdy próbuję umówić się na rozmowę z o. Józefem Roszyńskim. Papież mianował go właśnie ordynariuszem Wewek, największej diecezji w Papui-Nowej Gwinei. Liczy 45 parafii, które są bardzo rozległe, położone na różnych terenach wzdłuż rzeki Sepik i jej dopływów oraz na Oceanie Spokojnym. – Jesteśmy cały czas w drodze. Ewangelię głosimy na tzw. patrolach. Rzeką, pieszo i samochodem pokonujemy ogromne dystanse, by dotrzeć do rozproszonych niewielkich wiosek. Zabieramy ze sobą suchary, kawę i cukier. Materac i moskitierę rozkładamy często na noc w kącie chaty naszych parafian.
Po kilku dniach w terenie wracamy do bazy, aby się wyprać, uzupełnić księgi parafialne i odpocząć, a potem znów w drogę – opowiada biskup werbista pracujący na rajskiej wyspie od 1992 r. Na jej wybrzeża i nad rzeki Ewangelia dotarła 120 lat temu, porośnięte dżunglą i pokryte wyższymi od Tatr górami wnętrze wyspy poznało ją zaledwie 50–60 lat temu. Pierwsi misjonarze spotkali tu społeczeństwo podzielone na setki szczepów, mówiące ponad 800 językami i pogrążone w magii. Biali stworzyli wywodzący się z angielskiego język handlowy pidgin, którym obecnie można porozumieć się praktycznie wszędzie. Na ten język przetłumaczono też Pismo Święte.
Na patrolu
Rytm misyjnych patroli wyznaczają wspólna modlitwa, Msza i sprawowanie sakramentów. – Głosimy Ewangelię także w czasie nieformalnych spotkań przy ognisku, gdy ludzie chcą się jak najwięcej dowiedzieć nie tylko o Chrystusie, ale i o tym, co dzieje się na świecie – opowiada o. Roszyński. – Zupełnie nowym doświadczeniem była dla mnie wielogodzinna wędrówka przez busz, by sprawować sakramenty i zanieść Jezusa ludziom, którzy żyjąc w bardzo prymitywnych warunkach, całym sercem kochają Boga – dodaje o. Robert Ablewicz, misjonarz Świętej Rodziny. Pracuje w górach diecezji Mendli. To teren odkryty jako ostatni przez białego człowieka. Są tu wioski, gdzie ludzie czekają na spotkanie z kapłanem całymi miesiącami. – Polegamy na świeckich. Na miarę swego wykształcenia, doświadczenia i świadomości Kościoła nauczają innych – mówi o. Roszyński. – Oni są bardzo oddani. Dbają o kościoły i kaplice, organizują nabożeństwa, głoszą kazania, czytają Ewangelię, przygotowują ludzi do przyjęcia sakramentów – wylicza. – Wciąż żywa jest tradycja wiary przodków. Niekiedy są to tylko opowiadania, ale często te wierzenia przenikają ich życie i wpływają na przyjętą wiarę w Jezusa – mówi o. Ablewicz. – Ich wiara jest bardzo żywa. Do kościoła muszą iść wiele kilometrów, jest to zatem okazja, by się spotkać i dowiedzieć, co się dzieje w szerokim świecie. Jedni drugim bardzo chętnie opowiadają nowiny. Każda niedziela jest także spotkaniem towarzyskim ludzi, którzy dobrze się znają i lubią przebywać razem – dodaje o. Józef Maciolek.
Misjonarz zakłada uniwersytet
Na Uniwersytecie Słowa Bożego w Madang co roku odbywa się festiwal papuaskiej kultury. Barwnie umalowane twarze, pióropusze z piór rajskiego ptaka, naszyjniki z muszli i stroje z różnorakich traw przenoszą w przeszłość. Założycielem i rektorem uniwersytetu jest werbista o. Jan Czuba, od niedawna także polski konsul honorowy w Papui-Nowej Gwinei. Uniwersytet założył w 1996 r. Na zlecenie rządu Papui-Nowej Gwinei teraz reformuje całe szkolnictwo i tworzy uniwersytet państwowy. Gdy pytam, jak to się stało, że misjonarz pracujący w buszu postanowił założyć uczelnię, odpowiada: – My, werbiści, wierzymy, że szkolnictwo wyższe jest jednym z najważniejszych obowiązków Kościoła oraz społeczeństwa, pozwala bowiem na rozwój Kościoła lokalnego i rozwiązanie wielu problemów społecznych. Jest niezastąpione w rozwoju ekonomicznym, kulturowym oraz politycznym. Nie jest możliwe zredukowanie ubóstwa bez wykształconego społeczeństwa czy zredukowanie chorób bez lekarzy czy pielęgniarek. Nie można też mówić o wyeliminowaniu analfabetów bez dobrze przygotowanych nauczycieli.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.