Cywilizację przynieśli Papuasom misjonarze. Kiedy 100 lat temu dotarli na tę drugą co do wielkości wyspę świata, jej mieszkańcy żyli w epoce kamienia łupanego. Dziś zgłębiają najnowocześniejsze techniki komputerowe na uniwersytecie prowadzonym przez polskiego werbistę.
Przekonanie o. Czuby wynika z doświadczenia. Przez 11 lat pracował w odizolowanej parafii, pozbawionej drogi, gdzie cała komunikacja odbywała się rzeką. To wciąż codzienność wielu misjonarzy. Założył 32 stacje misyjne składające się z kilku wiosek. W każdej wybudował szkołę podstawową i małą przychodnię. – Byłem jedynym księdzem w tym regionie, patrząc więc na potrzeby ludzi, założyłem też centrum katechetyczne, szkołę średnią i dwie szkoły techniczne – opowiada. – Wówczas zrozumiałem, że PNG potrzebuje wykształconych ludzi, którzy będą w stanie zająć się rozwojem swojego kraju. To doświadczenie w buszu zmobilizowało mnie do założenia uniwersytetu. Obecnie werbistowska uczelnia jest najlepszą w PNG. Studenci pochodzą ze wszystkich prowincji tego wyspiarskiego kraju. PNG liczy ok. 7,4 mln mieszkańców, połowa z nich nie umie czytać ani pisać. – Uwagę skupiamy na rodzinach, które wysłały do szkoły swe pierwsze dziecko. W ten sposób możemy wpłynąć na środowisko, mając nadzieję, że więcej dzieci zacznie naukę, gdy ludzie zobaczą, jak dobra edukacja może zmienić ich życie – podkreśla o. Czuba, dodając, że 99 proc. absolwentów jego uniwersytetu natychmiast znajduje pracę. W Madang studiuje obecnie ponad 6 tys. osób, językiem wykładowym jest angielski. Jest 5 fakultetów: teologiczny, zdrowia, powiązany ze szpitalem, edukacji, humanistyczny oraz ekonomiczno-informatyczny.
Tam, gdzie czas się zatrzymał
Na werbistowskim uniwersytecie od 12 lat pracuje świecka misjonarka Iwona Kołodziejczyk. Zauważa, że szybki rozwój technologiczny jest najsilniejszym czynnikiem wpływającym na zmiany społeczne. – W miastach ludzie wyrwani ze swoich tradycyjnych układów muszą nauczyć się nowego życia w rodzinie. Telewizja, telefony komórkowe, internet – to wszystko sprawia, że zwłaszcza młode pokolenie odwraca się od wierzeń rodziców, nie przechodzą tradycyjnych ceremonii inicjacji, w czasie których byli wprowadzani w tradycje klanu, w jego tajemnice, uczyli się, na czym polega ich rola w społeczeństwie klanowym – mówi. Wzdłuż drogi i blisko miast ludzie są bardzo podatni na nowości. Daleko w buszu czas jakby się zatrzymał. Są wioski, gdzie telefony jeszcze nie dotarły, a ludzie nie mówią nawet językiem pidgin, a jedynie swoimi lokalnymi. W wolnym od zajęć uniwersyteckich czasie misjonarka uczestniczy w patrolach misyjnych. – Jedziemy zwykle do miejsc, gdzie jeszcze lekarz nie dotarł – odległych wiosek daleko w buszu. Wtedy jestem asystentką lekarza, prowadzę też dokumentację takich wypraw –opowiada. W medycznych wyprawach towarzyszy bratu Jerzemu Kuźmie. Polski werbista prawie 20 lat służy chorym w PNG. Do swej pierwszej specjalności chirurga ogólnego, odpowiadając na potrzeby, dodał specjalizację z ortopedii i obecnie jest jedynym ortopedą w regionie Momase, zamieszkanym przez ok. 2 mln ludzi. A Papuasi mają wielkie zaufanie do lekarza.
Moc błogosławieństwa
To, co jest napisane w Ewangelii, u Nowogwinejczyka funkcjonuje w codziennym życiu. – Podziwiam ich żywą wiarę, którą żyją na co dzień; wierzą, że Bóg ich słucha, i dostrzegają Jego działanie w życiu – mówi o. Roszyński. Wspomina jedną ze swych wizyt w odległej wiosce. – Po rekolekcjach, które prowadziłem, mieszkańcy zaprowadzili mnie do chorej kobiety. Uświadomiłem sobie, że tym razem nie wziąłem ze sobą nawet podstawowych leków, jak to zwykle czynię. Nie mogła swobodnie chodzić, z trudem robiła coś przy sobie. Wyciągnąłem ręce i z wiarą pierwszych apostołów modliłem się o błogosławieństwo dla niej – opowiada biskup nominat. – Kiedy po kilku miesiącach wróciłem do wioski, pokazano mi krzątającą się przy chacie kobietę i powiedziano: „Ojcze, pamiętasz, pobłogosławiłeś ją, a ona teraz jest zdrowa” – wspomina. Ojciec Roszyński dodaje, że mocy błogosławieństwa doświadcza także w czasie spotkań przy posiłku, który w papuaskiej kulturze jest bardzo ważny i tworzy wspólnotę. – Często mi mówią: „Ojcze, jak się pomodlisz, to wszyscy się najedzą i jeszcze zostanie”. Prosta, pełna ufności wiara Papuasów niejednokrotnie zadziwia misjonarzy. To oni często mówią racjonalnym Europejczykom, głoszącym im Chrystusa: nasze życie jest w rękach Boga. – PNG jest żyznym gruntem dla różnych wyznań i sekt, bo każda z tych wspólnot przynajmniej teoretycznie głosi Jezusa z Biblią w ręku – mówi Iwona Kołodziejczyk. Najważniejsze wyzwanie to potrzeba jasnego i autentycznego świadectwa Ewangelii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).