Diakoni. To rodzaj przymiarki i jak to z przymiarkami bywa, trudno oczekiwać, że wszystko będzie pasowało.
Za tydzień rozpoczną wielkopostną praktykę w parafiach. Wejdą w nowe obowiązki, poznają nowych ludzi, ale także dadzą się poznać nowym wspólnotom i księżom. Tyle „nowości”, bo za nimi pierwsza część praktyki.
Dobrze, że jesteś! – zazwyczaj
O diakonach jest mowa już w Dziejach Apostolskich (Dz 6,1-6). Wybrali ich apostołowie, żeby zajęli się służbą charytatywną w jerozolimskiej gminie chrześcijańskiej. Wtedy było ich siedmiu. Cieszyli się „dobrą sławą” oraz byli „pełni Ducha i mądrości”. Apostołowie modlili się nad nimi i włożyli na nich ręce. Wkrótce zajęli się nie tylko pomocą biednym, ale także zaczęli pełnić funkcje liturgiczne: odczytywali Ewangelię, podawali intencje modlitw, rozdzielali Eucharystię i pomagali biskupowi przy chrzcie. Dzisiaj diakonat to pierwszy z trzech stopni sakramentu święceń (po nim jest prezbiterat i episkopat, czyli biskupstwo). Diakoni są święceni dla posługi, nie dla kapłaństwa. Ich zadaniem jest więc służba „w posłudze liturgii, słowa i miłości”. – Dlatego głównym naszym zajęciem na parafii podczas praktyk jest: prowadzenie nabożeństw, przewodniczenie pogrzebom, udzielanie chrztu św., pełnienie swoich funkcji podczas Mszy św., łącznie z głoszeniem homilii – wylicza dk. Sebastian Makuch, który praktykę odbył w katedrze.
Jego kolega dk. Sebastian Tomaszewski dodaje: – I jeszcze uczestniczenie w spotkaniach poszczególnych grup parafialnych. Kościół dziś musi inwestować w młodzież. Parafia, w której odbywałem praktykę, jest bogata w ludzi młodych, którzy przez długoletnią pracę duszpasterzy byli i są dalej formowani. Byłem zbudowany tym, co zobaczyłem, przekonałem się bowiem, że młodzież bardzo lgnie do Kościoła. Bywa jednak i tak, że praktyka nie rozwija. Szczególnie wtedy, gdy duszpasterze nie wykorzystują potencjału jakim dysponują diakoni. – W trakcie praktyki akolitackiej (miesięczna, po czwartym roku studiów; akolita to nadzwyczajny szafarz Komunii św.) mogłem wykazać się swoją inicjatywą, byłem za coś odpowiedzialny. A teraz byłem wyłącznie pomocnikiem: jesteś, to dobrze, nie ma cię – też dobrze – zauważa jeden z diakonów.
Zapraszamy! – jeśli wytrzymasz
Szczególne doświadczenie pracy duszpasterskiej miał dk. Jacek Piskrzyński. Tak o tym opowiada: – Bardzo sobie cenię czas, który podczas praktyki poświęciłem na wizyty w szpitalu – wspomina świdnicki „Latawiec”. – Spotkałem tam naprawdę ludzi z różnym podejściem do Boga, religii, Kościoła, a nawet mnie samego jako księdza – mówi, milknie, a potem z pewną trudnością wyznaje. – Czasami przez te spotkania zastanawiałem się, czy idąc do seminarium, podjąłem dobrą decyzję! Bardzo trudne było dla mnie, gdy spotykałem się z obojętnością ludzi na to, co dla mnie najświętsze. Pytałem, czy kapłan ma ich wyspowiadać, a oni na to: „Po co?! Ja jestem przecież bez grzechu!”; „Co ja mogłem nagrzeszyć?”; „Nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem – spowiedź mi niepotrzebna”. Czasami w odpowiedzi na pytanie: „Czy ktoś z pań/panów chciałby przyjąć Pana Jezusa?” słyszałem: „Ja jeszcze nie umieram i nie potrzebuję” albo: „U Komunii byłam kilka dni temu. Wystarczy”. Gdzie ja jestem? Kim oni są? Co oni wiedzą o wierze? – kotłowało się w mojej głowie. To było trudne. Miałem ochotę zamknąć się w domu i nigdzie nie wychodzić – mówi i znowu milknie. Po chwili jednak wraca do szpitalnych wspomnień. – Potem, gdy oddawałem te sytuacje Bogu, przychodziło światło. Tam w szpitalu przekonałem się, jacy potrafimy być wobec bólu, cierpienia i śmierci. Zrozumiałem, że posłany jestem także do owiec, które się pogubiły, które chadzają swoimi ścieżkami wrażliwości na Boga, moralności czy świętości.
Powiem ci coś! – jeśli chcesz
Dla młodych, niespełna 30-letnich ludzi praktyka na parafii na progu do samodzielnego życia to także czas poznawania siebie samych, sprawdzania swoich możliwości, otrzymywania sygnałów zwrotnych – ważnych dla budowania swojego wizerunku i wyznaczania kierunków pracy nad sobą. To czas mierzenia się z oczekiwaniami względem kapłanów.
Diakon Sebastian Makuch: – Dowiedziałem się od księży, że jestem spostrzegawczy i bystry. Radzili mi, żebym był dobry dla ludzi i szanował ich.
Diakon Sebastian Tomaszewski: – Dużo rozmawiałem z księdzem proboszczem o kapłaństwie. Przyznał on, że współczesny świat potrzebuje wiernych, prawdomównych kapłanów. Kapłanów, którzy będą garnęli się do ludzi, kapłanów otwartych na problemy ludzi. A kiedy słuchałem świeckich, np. pani Weroniki, okazywało się, że tak jest. On mówiła mi: „Dzisiejszy świat potrzebuje kapłanów ludzkich, wrażliwych, otwartych na drugiego człowieka”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.