Są w różnym wieku, mają za sobą różne doświadczenia. Łączy ich jedno: za kratami spłynął na nich Duch Święty.
Tomek ma 21 lat. Od dziesięciu cały czas przebywa w zamknięciu. – Nigdy nie byłem grzeczny – opowiada. – Najpierw były zakłady poprawcze, potem więzienie. Na wolność wyjdę za dwa lata. Chciałbym zacząć nowe życie – przekonuje. Pomocy szuka u Pana Boga. Podobnie jak sześć innych osób, które wraz z nim przystąpiły w tym roku w więzieniu do sakramentu bierzmowania.
Czas niezmarnowany
Pani Ola jest narzeczoną Damiana i jednocześnie świadkiem jego bierzmowania. Nie była zaskoczona, że jej chłopak chciał przyjąć sakrament. – On jest naprawdę bardzo wierzący – zapewnia. – Za młodu mu się nie udało z tym bierzmowaniem. W czerwcu wychodzi po sześciu latach na wolność. Weźmiemy w końcu ślub. Tyle lat na niego z dziećmi czekamy. Jest u narzeczonego w więzieniu co niedziela. Przychodzi razem z synem i córką. Rodzina wierzy, że jej życie już za kilka miesięcy będzie wyglądało inaczej.
Wierzy w to także sam Damian. Dobrze zbudowany mężczyzna mówi, że coś mu w życiu nie poszło. Wychowany w katolickim domu, w którymś momencie się zbuntował. Do bierzmowania nie przystąpił. Dziś z utęsknieniem czeka na ślub, oczywiście kościelny. – Jak stąd wyjdę, zostanę też podwójnym ojcem chrzestnym – chwali się.
Andrzej, przystojny, w okularach. – Jestem studentem KUL – opowiada. – Studiuję resocjalizację ze specjalizacją streetworker. W zeszłym roku zajęcia miałem jeszcze w więzieniu, a w tym wychodzę już na uczelnię. W maju minie 10 lat pobytu Andrzeja za kratkami. Żeby wyjść na wolność, musi poczekać jeszcze 20 miesięcy. – To już niedługo – cieszy się. W więzieniu zrobił maturę i nauczył się modlitwy „Ojcze nasz”. – Znałem ją, ale jej nie rozumiałem. Tu, dzięki pomocy sióstr i kapelanów, zacząłem się naprawdę zastanawiać nad słowami, które wypowiadam – przyznaje. Przekonuje, że czas, który spędził w więzieniu, nie był do końca zmarnowany. – Zrobiłem bardzo wiele kroków, które zmieniły moje myślenie, zmieniły mnie – mówi. – Czuję potrzebę normalnego życia w społeczeństwie. Jeśli będę z Bogiem, wszystko dalej dobrze się ułoży.
By Go nie stracić
Kasia, ładna 22-letnia dziewczyna. Karę odbywa już pięć lat. Został jej rok. – Zanim trafiłam do więzienia, nie powiem, modliłam się – mówi. – Ale tak naprawdę nie umiałam się modlić. Dopiero tutaj zbliżyłam się do Boga. Dziś mogę z całą mocą powiedzieć, że kocham Jezusa, że jest moim Królem! – mówi. Kasia nie kryje, że w przeszłości zrobiła wiele złego. – Zdarzały się bijatyki, kradzieże. Mam też małe dziecko – dodaje wzruszona. – Jest teraz w rodzinie zastępczej. Nie spocznę, dopóki go nie odzyskam. – Kiedyś miałam taki okropny, ciężki dzień – wspomina. – Gdzieś leżała kartka, na której było napisane, jak odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Zaczęłam się modlić. Choć nie robiłam tego dokładnie, jak trzeba, to w jednej chwili poczułam, jakby moje dotychczasowe życie zostało przekreślone, jakby Pan Bóg odpuścił mi całe zło, którego dokonałam – opowiada o tym, co przeżyła w więzieniu.
Od tego momentu dziewczyna zaczęła czytać codziennie Pismo Święte i nawracać wszystkie towarzyszki w celach. – Nigdy nie miałam tak bliskiej relacji z Panem Jezusem – mówi. – I choć boli mnie, że tu jestem, to jednak właśnie w więzieniu, a nie gdzie indziej, poznałam Pana Boga. Wewnętrznie czuję się wolna – przekonuje. Kasia ma jednak świadomość, że gdy wyjdzie na wolność, nie będzie jej łatwo. – Gdy biskup udzielał mi sakramentu bierzmowania, prosiłam Pana Boga, by wywrócił na zawsze moje życie do góry nogami. By tak mnie umocnił, bym była w stanie robić wszystko zgodnie z Jego wolą. Młoda kobieta ma świadomość, że Pan Bóg do czegoś ją powołał, choć sama nie wie jeszcze do czego. – Najważniejsze, bym Go nie straciła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).