– Niektórzy myślą, że siostry zakonne tylko się modlą, ale tak nie jest. Prowadzimy jadłodajnię, świetlicę dla dzieci, wspólnoty Krwi Chrystusa, pomagamy w parafii. Mamy normalne życie – gotujemy, sprzątamy, robimy zakupy – mówi przełożona wspólnoty s. Krystyna Kusak.
Siostry adoratorki Krwi Chrystusa (ASC) – przełożona s. Krystyna Kusak, s. Maria Gałka, s. Anna Kaczmarek i s. Ewa Brauza – mieszkają, pracują i posługują w parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Żaganiu. – Nasze zgromadzenie założyła w 1834 r. w Acuto we Włoszech św. Maria De Mattias. Głównymi charyzmatami wspólnoty są adoracja Krwi Przenajdroższej oraz wychowywanie dzieci i młodzieży, a także pomoc ubogim. W Polsce mamy 10 domów, w tym dom macierzysty w Bolesławcu. W Żaganiu nasza wspólnota istnieje od 1997 r. – wyjaśnia siostra przełożona. – Tam, gdzie jesteśmy, tworzymy grupy modlitewne do Krwi Chrystusa i opiekujemy się nimi. W Żaganiu mamy takie grupy we wszystkich parafiach, a także w Żarach, Szprotawie, Tomaszowie, Lubsku, Łęknicy i Jakubowie. To nie tylko modlitwa, ale dostrzeganie drugiego człowieka, bo adorujemy Krew Chrystusa również poprzez pomoc tym, którzy jej potrzebują, np. biednym, samotnym czy cierpiącym.
Dla tych najmniejszych
Jednym z zadań, jakiego podjęły się siostry adoratorki, jest prowadzenie świetlicy wychowawczo-opiekuńczej dla dzieci pochodzących z rodzin ubogich i dysfunkcyjnych. – Chcemy im pomóc w rozwoju intelektualnym, kulturowym i osobowościowym, ale przede wszystkim pragniemy dać im miłość, poczucie akceptacji i bezpieczeństwa oraz ukazać, że są wartościowe, kochane i ważne – mówi prowadząca świetlicę s. Ewa. Do placówki uczęszcza około 50 dzieci. W świetlicy oprócz pomocy w nauce najmłodsi otrzymują też ciepły posiłek. – Dzieci mają m.in. zajęcia plastyczne, sportowe i muzyczne. Mamy również wyjazdy na basen i do kina, wyjścia do biblioteki czy zajęcia w sali gimnastycznej. Dzieci przygotowują także przedstawienia, m.in. z okazji św. Mikołaja. Przed świętami Bożego Narodzenia odwiedziły też chorych w szpitalu wojskowym. Uczymy je wrażliwości, pomocy i sprawiania radości innym oraz dzielenia się z bliźnimi – opowiada s. Ewa. – Dzieci garną się do nas, bo nie mają miłości w rodzinach. One potrzebują, żeby ktoś się nimi zajął. Modlimy się za naszych podopiecznych i ich rodziny. Zachęcamy również dzieci i ich rodziców do uczęszczania na niedzielną Mszę świętą.
Nie jesteście numerkami
Obok świetlicy istnieje jadłodajnia dla ubogich, którą również prowadzą siostry adoratorki. – Przychodzą do nas potrzebujący, dla których zupa często jest jedynym posiłkiem w ciągu dnia. Są to ludzie bezdomni, samotni czy niepełnosprawni. Nasza założycielka mówiła, żeby otwierać się na drugiego człowieka i w nim umieć dostrzegać potrzebującego Chrystusa, dlatego przyjmuję każdego człowieka jako członka mojej rodziny – tłumaczy s. Anna. – Z zawodu jestem pielęgniarką i nieraz są trudne sytuacje, ale staram się pomóc każdemu. Nieraz zdarza się, że siostry muszą zastąpić kucharki i gotować same posiłki oraz wydawać je. Kiedy zaczęłam posługę w jadłodajni, zauważyłam, że ludzie, którzy podchodzą do okienka po posiłek, nie przedstawiają się, ale wypowiadają numerki. Byłam w szoku. Tłumaczyłam im, że nie są w obozie, nie są numerkami i mimo swojej sytuacji mają swoją godność i są pełnowartościowi. Dziś widzę, że się uśmiechają i przedstawiają się, nie wołają po numerku. Jadłodajnia to miejsce, gdzie potrzebujący, oprócz posiłku, mogą liczyć na rozmowę i dobre słowo. Siostra Anna wprowadziła też elementy formacji. Jednym z nich była zachęta do odmawiania Różańca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).