O czym mówił papież podczas konferencji prasowej w samolocie lecącym z Manili do Rzymu?
„Odpowiem hipotetycznie. Planowana jest podróż do Republiki Środkowoafrykańskiej i Ugandy, i to w tym roku, myślę, że pod jego koniec. Na ten rok przewiduje się też wizytę w trzech krajach latynoamerykańskich, choć to wszystko jest na razie w zarysie. Chodzi o Ekwador, Boliwię i Paragwaj. Natomiast w roku przyszłym chciałbym pojechać, jeśli Bóg pozwoli, choć nie jest to na razie nic pewnego, do Chile, Argentyny i Urugwaju”. Franciszek wykluczył natomiast z przyczyn organizacyjnych wizytę w Meksyku czy w amerykańskiej Kalifornii. Kanonizacja XVIII-wiecznego misjonarza tego stanu, Junipera Serry, odbędzie się we wrześniu, ale w Waszyngtonie, w ramach wizyty w USA przy okazji Światowego Spotkania Rodzin w Filadelfii. Tak papież odpowiedział na pytanie o plany pielgrzymkowe. Odpowiadał też na pytania dziennikarzy dotyczące m.in. problemów społecznych i moralnych, jak korupcja, „ideologiczna kolonizacja”, teoria gender czy sprawa antykoncepcji.
Powracający nieustannie temat korupcji, obecnej zarówno w instytucjach państwowych, jak i w Kościele, Papież skomentował przykładem z własnego życia. Jako biskup w Buenos Aires miał kiedyś wizytę dwóch urzędników, którzy zaproponowali mu pomoc finansową dla biednych, pod warunkiem, że połowę owej sumy zatrzymaliby dla siebie. Jorge Bergoglio udało się wtedy grzecznie spławić natrętów, choć pomyślał sobie wówczas, że nie każdego w tej sytuacji byłoby na to stać.
„Uważam, że Kościół w tej dziedzinie musi świecić przykładem, musi odrzucać wszelką światowość – stwierdził Franciszek. – Dla nas osób konsekrowanych, biskupów, księży, sióstr, ale i dla świeckich naprawdę wierzących największym zagrożeniem jest światowość. Bardzo brzydko jest widzieć zeświecczoną osobę konsekrowaną, człowieka Kościoła, zakonnicę. Brzydko. To nie jest Jezusowa droga. To droga jakiejś organizacji pozarządowej nazywającej się Kościołem. Ale ta organizacja pozarządowa nie jest Jezusowym Kościołem”.
Dziennikarze chcieli też wyjaśnień w tzw. „sprawie pięści” z poprzedniej konferencji prasowej w samolocie. Papieskie porównanie karykatur Charlie Hebdo do obrazy czyjejś matki, za co naturalnie można dostać cios, wywołało mnóstwo prasowych komentarzy wskazujących na raczej ograniczone poczucie humoru i wyobraźni panujące w świecie mediów. Franciszek wyjaśnił, że nie chodziło mu o zaprzeczanie ewangelicznej zasadzie nadstawiania drugiego policzka, ale o wskazanie, że stałe prowokowanie kogoś może spotkać się z zupełnie ludzkim odruchem agresji. „Ostrożność nie zaszkodzi” – dodał Ojciec Święty.
Zainteresowanie dziennikarzy dotyczyło także kwestii „ideologicznej kolonizacji”, przed którą Franciszek ostrzegał filipińskie rodziny. Również tutaj Papież odwołał się do swojego doświadczenia z przeszłości. Chodziło o incydent sprzed 20 lat, kiedy to argentyński minister oświaty jako warunek finansowej pomocy w budowie szkół dla ubogich stawiał wprowadzenie w nich określonego podręcznika, który propagował teorię gender.
„To właśnie jest ideologiczna kolonizacja: wchodzi się w lud z jakąś ideą, która nie ma nic wspólnego z ludem. Może owszem, z jakimiś grupami, ale nie z całym ludem – wyjaśnił Ojciec Święty. – I tak się kolonizuje lud przy pomocy idei, która zmienia albo chce zmieniać mentalność czy daną strukturę. Ale to nie jest żadna nowość. To samo czyniły zeszłowieczne dyktatury, które wkraczały z własną doktryną. Przypomnijmy sobie [młodzieżową organizację faszystowską] Balilla czy Hitlerjugend. Skolonizowano naród, chciano tego i ileż to przyniosło cierpienia. Ludy nie powinny tracić wolności”.
Kolejny podjęty przez Franciszka temat dotyczył antykoncepcji oraz mitu, że chrześcijanie powinni mieć wiele dzieci. Papież przypomniał, że Kościół zawsze popierał zasadę odpowiedzialnego rodzicielstwa, co Paweł VI zawarł w encyklice Humanae vitae. Ojciec Święty nazwał w tym kontekście swojego błogosławionego poprzednika „prorokiem”.
„Dostrzegał on rozpowszechniony wówczas neomaltuzjanizm, przy pomocy którego mocarstwa starały się przejąć kontrolę nad ludzkością – powiedział Papież. – To nie oznacza, że chrześcijanin ma seryjnie robić dzieci. Parę miesięcy temu zrugałem pewną kobietę w jednej z parafii, bo była po raz ósmy w ciąży po siedmiu cesarskich cięciach: «Chce pani osierocić siedmioro dzieci? To jest kuszenie Pana Boga!». A przecież chodzi o odpowiedzialne rodzicielstwo”.
Ojciec Święty wyraził też optymizm co do odpowiedzi państw muzułmańskich na apel o odcięcie się od islamskiego terroryzmu. Stwierdził, że większość w tych krajach to „dobrzy ludzie”, którzy stopniowo przeważą.
Franciszka zapytano też o sprawę niedoszłego spotkania z Dalajlamą, które wywołało falę spekulacji. Jak zaznaczył Papież, protokolarną zasadą Sekretariatu Stanu jest nie przyjmowanie głów państw czy ich odpowiedników, gdy ci przebywają w Rzymie na spotkaniach międzynarodowych:
„Motywem nie było odrzucenie osoby czy obawa przed Chinami. Owszem, jesteśmy otwarci i chcemy pokoju ze wszystkimi. A jak wyglądają relacje? Rząd chiński jest grzeczny. My także jesteśmy grzeczni i działamy krok po kroku, tak jak sprawy załatwia się w historii. Na razie nie wiadomo, ale oni wiedzą, że ja jestem gotów przyjąć albo jechać. To wiedzą” – zaznaczył Ojciec Święty.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.