O narodzinach w środku ziemi, syndromie jerozolimskim i Biblii na bazarze informacji z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim rozmawia Jacek Dziedzina
Nie musi, ale często tak jest. To słowo ma realną siłę.
Czytanie Biblii polega na tym, by otworzyć się na moc Boga i mieć świadomość, że może się zdarzyć – i często się zdarza – że Bóg przemawia do nas w jakimś momencie życia, nieoczekiwanie, posiłkując się jakimś wydarzeniem, osobą lub tekstem, zwłaszcza tekstem Biblii. Ale może się jednak zdarzyć, że jego dosłowna interpretacja zaprowadzi nas na manowce.
Wymowny jest przykład Orygenesa, który zmarł w roku 254. Wychowany w Aleksandrii, gdzie Biblię interpretowano alegorycznie, poczuł potrzebę jej dosłownego rozumienia w odniesieniu do słów Jezusa dotyczących dobrowolnej bezżenności przez wzgląd na królestwo niebieskie (Mt 19,10-12 i par.). Odczytując dosłownie tekst grecki, poddał się zabiegowi kastracji. Na skutek tej decyzji, aczkolwiek prowadził przykładne życie i słynął z wielkiej chrześcijańskiej mądrości, nie został zaliczony do grona świętych kanonizowanych. To dosadny przykład, który nas ostrzega przed dosłownym rozumieniem Biblii. Także w naszym życiu i we wzajemnych kontaktach nie wszystkie słowa i zachowania traktujemy dosłownie. Wyczuwamy bowiem, kiedy chodzi o dosłowność, a kiedy trzeba przejść na inny poziom rozumienia i komunikacji.
Naszym punktem odniesienia w życiu codziennym jest najczęściej kumulacja newsów, aktualności: tu wybuch, tam zamach, tu czołgi, tam rakiety… Ale już Ewangelia z danego dnia traktowana jest jako mniej aktualna, oderwana od rzeczywistości.
To nie jest problem Ewangelii, lecz nasz. Jednym z najważniejszych wyzwań duszpasterskich jest wskazywanie na to, co w życiu najważniejsze. Na bazarze informacji jest to zadanie bardzo trudne. To bazar, na którym rzadko ktoś robi udane zakupy, natomiast najczęściej traci czas.
Czy plany duszpasterskie, inicjatywy Kościoła w Polsce są osadzone w myśleniu biblijnym? Czy ciągle bardziej ufamy socjologii, tabelkom i różnym piarowym mądrościom?
To, co nazywamy duszpasterstwem biblijnym i „ubiblijnianiem” chrześcijaństwa, jeszcze pół wieku temu miało siermiężny zakres i charakter. Dzisiaj postępy w tej dziedzinie są bardzo widoczne. Nie chodzi jednak tylko o cytowanie Pisma. Trzeba pogłębić świadomość profetycznej zawartości Biblii, a wtedy okaże się, że ma ona znacznie więcej do powiedzenia, niż sądzimy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).