O pielgrzymowaniu młodzieży, teście, jaki czeka polską gościnność, i programie na najbliższe miesiące z ks. Arturem Pytlem, koordynatorem przygotowań do Światowych Dni Młodzieży rozmawia Klaudia Cwołek.
Klaudia Cwołek: Dlaczego wrześniowa pielgrzymka młodzieży do Rud odbywa się nocą?
Ks. Artur Pytel: W tym roku nocą szliśmy ósmy raz, ale już wcześniej młodzież pielgrzymowała do sanktuarium Matki Bożej Pokornej w Rudach. Nową formę zaproponowaliśmy kilka lat temu, żeby pielgrzymkę ożywić, i w takiej formie chcemy ją kontynuować.
Zaczęliście na niej wprowadzać do peregrynacji symboli Światowych Dni Młodzieży. Dlaczego tak wcześnie?
Już w Niedzielę Palmową rozpoczęła się peregrynacja – krzyża i ikony Salus Populi Romani. Wędrują one teraz po 13 krajach Europy Środkowej i Wschodniej, a do Polski wrócą w drugiej połowie grudnia. Do naszej diecezji trafią w drugiej połowie stycznia. Chciałem, żeby pielgrzymka była już wprowadzeniem do tej peregrynacji. Zwłaszcza, że odbyła się ona krótko po święcie Podwyższenia Krzyża, stąd idea, żeby o tym powiedzieć i na nowo zanurzyć się w miłosierdziu Pana Boga, które objawiło się przez dzieło zbawcze Jezusa Chrystusa. Próbowaliśmy sobie na nowo uświadomić miłość Pana Boga, ofiarę krzyża Jezusa Chrystusa i oddać tym pielgrzymowaniem cześć i wdzięczność Jezusowi. To był idealny moment, żeby rozpocząć oficjalnie duchowe przygotowanie. Chciałbym, żeby po tej pielgrzymce to wybrzmiało jeszcze bardziej, bo przygotowanie logistyczne i do peregrynacji, i do ŚDM już trwa od jakiegoś czasu i będzie intensyfikowane tej jesieni.
Ilu gości spodziewamy się podczas ŚDM w naszej diecezji?
Ile damy rady przyjąć, tyle prawdopodobnie do nas przyjedzie, ponieważ już jest ogromne zainteresowanie Polską, szczególnie w krajach Europy. Na dziś deklaruje się około 120 tys. Włochów, bardzo dużo grup francuskich, zaczynają pytać grupy niemieckie. Na pewno w południowych diecezjach możemy liczyć na przyjazd młodzieży z Europy Środkowo-Południowej, zwłaszcza Czech i Słowacji. Zakładam, że te miejsca, które przygotujemy, nie zostaną wolne. A to, ile faktycznie zdołamy przyjąć osób, będzie zależało od życzliwości naszych ludzi, rodzin i parafii.
Czy w związku z tym powinniśmy zacząć uczyć się języków?
Po doświadczeniach poprzednich Światowych Dni Młodzieży mogę powiedzieć, że znajomość języków obcych nie jest potrzebna, najważniejszy jest język serca. Jeżeli dwie strony chcą się dogadać, to się dogadają nawet na migi. Liczę zwłaszcza na zaangażowanie polskiej młodzieży, która zna języki, uczy się ich w szkole, więc przynajmniej podstawy angielskiego ma opanowane. Parę zwrotów po angielsku powinno wystarczyć, żeby się porozumieć. Bardzo by mi zależało na tym, żeby w rodzinach, które będą gościć uczestników ŚDM, był jakiś młody człowiek. Bo wtedy jest prościej i dla dorosłych, i dla młodzieży. Na ŚDM, na których byliśmy z grupami naszej diecezji, mieszkaliśmy w różnych rodzinach. W Brazylii i Australii zazwyczaj przyjmowali nas dorośli, gdzie nie było młodych. To także jest piękne i fajne, bo widać wtedy zaangażowanie wszystkich, ale ma też swoje słabe strony.
Przy okazji warto podkreślać, że ŚDM to wielka szansa dla całego kraju i całego Kościoła. Jest to okazja do otwarcia się ruchów i stowarzyszeń, zaangażowania się osób młodych i dorosłych. Nawet takich, które nie mają możliwości kogoś przyjąć do swojego domu, ale bardzo chciałyby się włączyć na poziomie swojej parafii. To jest możliwe, choćby poprzez upieczenie ciasta czy przygotowanie jakiegoś posiłku. Oczywiście, modlitwa jest też bardzo pożądana, bo nie powinno być tak, że ŚDM są tylko intencją ludzi młodych. Pamiętam z Brazylii takie osiedle emerytów i rencistów, gdzie raz w tygodniu przez trzy lata ludzie gromadzili się i modlili za ŚDM. To jest to, co możemy dać, co nas cieszy, jest proste i każdy może mieć w tym udział. Mam nadzieję, że obecność krzyża ŚDM, przy którym modliły się już miliony ludzi, będzie impulsem do obudzenia tych różnych inicjatyw.
Przy takim przedsięwzięciu są też potrzebne pieniądze. Jak to wszystko będzie finansowane?
Hm, pieniądze to ciężki temat. Udział w przygotowaniu ŚDM jest dwutorowy. Na głowie archidiecezji krakowskiej jest przygotowanie głównego spotkania z ojcem świętym. Ale wszystkie diecezje w Polsce też mają swój współudział. Konferencja Episkopatu Polski zobligowała je do przeprowadzenia czterech zbiórek do 2016 roku. Na poziomie krajowym ustalono, że wszyscy uczestnicy, którzy chcą przyjechać na dni w diecezji, czyli czas poprzedzający spotkanie w Krakowie, dokładają się do kosztów organizacji w wysokości 30 euro od osoby. Do każdej diecezji należy decyzja ewentualnego obniżenia tej kwoty, jeżeli poprosi o to grupa z wyjątkowo ubogiego kraju. Te pieniądze przeznaczone są na sfinansowanie tego, co się dzieje w samej diecezji. Dojazd do diecezji, przejazd do Krakowa i oczywiście przyjazd do Polski i powrót opłacają sami uczestnicy. To, co będzie wpłacane przez nich, w dużej mierze do nich wróci w postaci biletów wstępu do instytucji kulturalnych, jeżeli takie będzie trzeba kupić, materiałów do warsztatów, możliwości udziału w programie, które zaproponuje parafia, diecezja czy miasto. Na ile uda się zaprosić do zaangażowania organizacje pozarządowe i samorządy, o tym dopiero będziemy rozmawiać. Natomiast parafie, które przyjmują u siebie gości, biorą na siebie koszty zakwaterowania i wyżywienia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.