Młodzieniec prawie jak z Ewangelii

Potomek jednego z najsłynniejszych rodów książęcych, wykształcony architekt, wstąpił do dominikanów. Wybuch powstania zastał go na ulicach Warszawy. Został kapelanem pierwszego oddziału, który spotkał. Ojciec Michał Czartoryski jest jednym ze 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej.

Latem 1944 r. szedł przez słoneczne Powiśle. Najpierw wizyta u okulisty, później powrót do klasztoru. Realizację tego planu dnia przerwał wybuch powstania. Zgłosił się do najbliższego oddziału jako kapelan. Trafił na prawie 400-osobowe zgrupowanie „Konrad”. Jako kapelan chodził także po piwnicach, odwiedzając ludność cywilną. – To był trudny teren. Ojciec Michał chodził, spowiadał, pocieszał. Z dnia na dzień przybywało rannych – wspominała Eleonora Kasznica, która była członkiem tego zgrupowania. Z o. Michałem znała się, bo przyjaźnili się ich ojcowie. Gdy 15 sierpnia nasilał się niemiecki atak, o. Michał odprawiał Eucharystię w bramie tzw. Ubezpieczalni przy ul. Smulikowskiego. Posługę kapelana pełnił do śmierci 6 września 1944 roku. W zapiskach ludzi z oddziału ciągle powraca „biały habit”: „Gdziekolwiek pojawił się biały habit, ożywała otucha i powracał spokój ducha”. „Ubrany zawsze w biały habit, był wszędzie”. Ponadto ludzie zwracali uwagę na spokój, jakim wykazywał się w trudnych sytuacjach. Działał w szpitalu powstańczym zorganizowanym na rogu ulic Tamki i Smulikowskiego.

W nocy z 5 na 6 września 1944 roku żołnierze, personel medyczny i lekko ranni wycofali się do Śródmieścia. Ojcu Michałowi proponowano, żeby przebrał się w cywilne ubranie i wycofał razem z innymi. Z łatwością mógł między cywilami opuścić strefę zagrożenia. Odpowiedź zakonnika była jednak krótka: „Szkaplerza nie zdejmę i rannych, którzy są zupełnie bezradni i unieruchomieni w łóżkach, nie opuszczę”. Współgrało to ze słowami, które zanotował: „Dominikanin jest liturgiem nie tylko przy ołtarzu, ale mocą kapłaństwa, a zwłaszcza profesji zakonnej, zawsze chodzi w stroju liturgicznym, bezustannie jest na szczególnej służbie Bożej, na służbie Ciała Mistycznego Chrystusa”. Zapiski, które po nim się zachowały, to jego listy i pamiętnik, w którym znajduje się opis ważniejszych przeżyć z lat 1926–1944. A także notatki spisane przy okazji własnych rekolekcji, rozważania Drogi Krzyżowej.

6 września ok. godz. 14.00 został rozstrzelany razem z rannymi powstańcami. Ciała wywleczono na barykadę, oblano benzyną i podpalono. Gdy ranni, którzy zostali w szpitaliku, wiedzieli, co ich czeka i słyszeli zbliżających się Niemców, o. Czartoryski ich rozgrzeszył. Dowódca niemieckiego oddziału, gdy go zobaczył i usłyszał, że jest kapelanem, nazwał go „największym bandytą”.

Niedawno minęło 15 lat od uroczystości w Warszawie, podczas której Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi 108 męczenników II wojny światowej. A wśród nich dominikanina o. Michała Czartoryskiego. W dekrecie o męczeństwie zawartym w ich procesie beatyfikacyjnym można przeczytać, że „stali się wiernymi naśladowcami Bożego Mistrza, nie wyrzekli się swej godności chrześcijańskiej, nie odstąpili od wiary, nie zbiegli z niebezpieczeństwa, nie przestraszyli się gróźb (…) Pragnęli podjąć drogę krzyża, aby zbawić swoje dusze, dokonać dzieła dla chwały Bożej i powiększenia królestwa Bożego. Przeciwstawili się prześladowcom, mając niezłomną nadzieję otrzymania z Bożego miłosierdzia wiecznej nagrody”.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11