Autorka pisze, że ogląda Boga przez małżeństwo jak przez szczelinę. To uproszczenie: to doświadczenie nie jest ograniczone do jednego tylko zmysłu.
Osobliwe skutki małżeństwa – pisze Ewa Kiedio w tytule książki. "Osobliwe" to dobre słowo. Jest w nim zachwyt, ale i zdumienie. Szeroko otwarte ze zdumienia oczy i uśmiech – raz wschodzący, ledwo zaznaczony, raz promieniejący szczęściem, innym razem zachodzący jak słońce za granicę spokojnej pewności... Ale dość tej „poezji” :-)
To książka o Bogu czy o ludziach? Na to pytanie nie da się odpowiedzieć. Człowiek - cielesno-duchowy obraz Boga - jest niepodzielny. Życie jest niepodzielne. To co ziemskie jest obrazem tego, co Boże, a to co możliwe dla Boga staje się dostępne człowiekowi. Naprawdę, nie w teorii.
Ikon się nie maluje. Ikony się pisze. Ewa Kiedio udowadnia, że książki można malować. Może nawet rzeźbić? Słowa mają kształt, barwę, fakturę. Już nie tylko można je zobaczyć, można ich dotknąć. Są proste i konkretne. Tak jest naprawdę. Nie trzeba ubarwień. Nie potrzeba mitologii. Ale zbędna jest też wszelka pruderia.
Na ślubie się nie kończy. Nim się zaczyna. Codzienność nie-z-tego-świata. Nie, wcale nie trzeba do tego ostrego zakochania i klapek na oczach.
Autorka pisze, że ogląda Boga przez małżeństwo jak przez szczelinę. To uproszczenie: to doświadczenie nie jest ograniczone do jednego tylko zmysłu.
A to przecież dopiero początek…
Ewa Kiedio: „Osobliwe skutki małżeństwa” Biblioteka Więzi, 2014.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.