Małżeństwo do pionu

Łatwo nie było. Po trzech minutach wstępnego przygotowywania... fruuu! Konspekt poleciał do kąta – śmieją się Beata 
i Piotr.


Reklama

Kiedy ks. Jarek Ogrodniczak zaprosił nas do projektu, po jednej czy drugiej głośniejszej „rozmowie” małżeńskiej pomyśleliśmy: „Fajnie, fajnie. Ale czy to na pewno dobry pomysł, żebyśmy akurat my prowadzili kurs dla narzeczonych?” – opowiadają Ela i Łukasz Przebierałowie z Chorzowa. – Ksiądz Jarek przekonał nas, że nie mówimy przecież o małżeństwie idealnym, tylko o realnym.


Czyli o jakim? Czy latające talerze w domu i poduszki mokre od łez mieszczą się w normie? – A dlaczego nie? – odpowiadają małżonkowie. – Siłą naszej wiarygodności nie są perfekcyjnie dobrane charaktery, ale wierność Bogu i nauce Kościoła. Wizja, którą przedstawiamy narzeczonym, jest oparta w całości na Panu Bogu. Do niej się dojrzewa przez całe małżeństwo. Mówiąc o tym, że ten sakrament to Boży pomysł, sami konfrontujemy się z tymi treściami, robimy rachunek sumienia, czy tak rzeczywiście żyjemy.


Parytety obowiązują


Projekt „Przed nami małżeństwo” właśnie świętuje pierwszy roczek. O kulisach jego powstania, o realizacji poszczególnych kursów i o (w większości) zadowolonych odbiorcach pisaliśmy wielokrotnie. Kto jednak zdaje sobie sprawę, że za projektem stoi sztab ludzi, że każdorazowe przygotowanie kursu kosztuje sporo czasu i energii? I choć prowadzący przekonują, że jest to dla nich prawdziwa przygoda, przyznają się też do pewnego trudu, który się z nią wiąże.
Obecnie kursy PNM odbywają się w 7 miastach Śląska oraz wyjazdowo w domu „Emaus” w Koniakowie. Nad ich organizacją czuwa grupa około 60 nauczycieli, głównie świeckich, żyjących w rodzinach, choć pomocą duchową służą księża. W ciągu tego jednego roku kursy ukończyło ponad 600 par! Jak wygląda przygotowanie do takiego weekendu od kuchni?


– Na nas spoczywa sporządzenie własnego konspektu na bazie już opracowanych materiałów – opowiadają Beata i Piotr Warotowie, małżeństwo prowadzące kurs w Chorzowie. – Nasze wypowiedzi muszą być dopracowane. Musi to być zrobione naprawdę na najwyższym poziomie.
Górna półka zakłada poświęcenie czasu. Przygotowanie od strony merytorycznej zajmuje średnio tydzień. Istotą jest prowadzenie kursu w parach małżeńskich. I mąż, i żona muszą mieć tu swój wkład. Po równo. – To była prawdziwa szkoła dla naszego małżeństwa i dla mojego ego – śmieje się Ela Przebierała. – Jestem psychologiem, proponowana metoda nie jest mi więc obca, bo w taki sposób pracuję na co dzień. Ale mam też dominujący temperament i wydawało mi się, że sama przygotowałabym te zajęcia szybciej, lepiej. Ba, początkowo myślałam, że nawet mówienie do narzeczonych bez drugiej osoby poszłoby mi sprawniej. Złościł mnie inżyniersko-politechniczny styl Łukasza, choć tak naprawdę ten jego konkret niesamowicie wzmacnia wspólne prelekcje.


Ela to wulkan energii. Właśnie wróciła z pracy. Z wigorem krząta się po mieszkaniu, opiekuje córkami (4-letnią Martą i 2-letnią Hanią). Otwarta, ekspresywna, zadbana, w zaawansowanej ciąży. Kiedyś na kursie zebrała się specyficzna grupa – trzy czwarte uczestników było po studiach technicznych. Ścisłe, rzeczowe umysły. – Z pewną podejrzliwością podchodzili do moich sposobów komunikacji – śmieje się Ela. – Rzeczywiście, gdyby obok mnie nie było mojego męża, który na wstępie zapunktował szansą porozumienia, poniosłabym sromotną porażkę.


«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7