Nie wystarczy czekać

O Miłosierdziu Bożym w dziele ewangelizacji i w życiu kapłana z ks. Krzysztofem Ławrukajtisem, diecezjalnym koordynatorem ds. nowej ewangelizacji, rozmawia ks. Rafał Starkowicz.

Reklama

W którą stronę powinno pójść dzieło ewangelizacji w naszej archidiecezji?

Widzę to przede wszystkim jako działanie w jedności różnych wspólnot. Trzeba wychodzić poza schematy. Nie można czekać, aż grzesznicy przyjdą do nas. Człowiek w dzisiejszym, konsumpcyjnym świecie zamiast Pana Boga otrzymuje wiele zastępczych produktów. Doświadczenie autentycznego świadectwa chrześcijańskiego jest tutaj najlepszym lekarstwem. Ewangelizacja polega na tym, żeby podprowadzić grzesznika pod krzyż. Ważne jest tu doświadczenie tego, że Pan Jezus umarł i zmartwychwstał właśnie za niego. To jest jedyne źródło oczyszczenia człowieka.

Czy możliwe jest bycie świadkiem bez tego doświadczenia?

Absolutnie jest to niemożliwe. Miałem taką sytuację w szkole. Jedna z uczennic chodziła na wagary. Pewnego razu doświadczyła spotkania z żywym Bogiem. Przeżyła osobiste nawrócenie. Na lekcji dała świadectwo o doświadczeniu Jezusa. Rozgadana klasa umilkła. Odwrócili się i patrzyli na nią. Było to proste i piękne. Od tamtego czasu w jej klasie zmieniło się wszystko.

Świecka osoba ewangelizowała swoją klasę?

Dzisiaj ewangelizacja jest w ręku świeckich. Ksiądz jest pasterzem, musi być obecny. Ale świeccy dotrą tam, gdzie my nie jesteśmy w stanie. Poznałem człowieka, który obraca się w towarzystwie artystycznym. Od czasu, kiedy się nawrócił, na każdej imprezie podchodzą do niego ludzie i pytają, czy to prawda, że co niedzielę chodzi do kościoła. Wiele z tych rozmów kończy się przemianą tych ludzi.

Jak uruchomić ten potencjał drzemiący w świeckich?

Nowa ewangelizacja musi iść dwutorowo. Po pierwsze wychodzimy do ludzi, którzy potrzebują Ewangelii. Po drugie musimy poświęcać wiele uwagi tym, którzy są w kościele. To potencjalni ewangelizatorzy. Potrzeba im formacji.

Doświadcza Ksiądz Bożego miłosierdzia w swoim życiu?

Cały czas. Pewnego razu, kiedy przeżywałem trudne doświadczenia duchowe, będąc w czterech ścianach mojego pokoju powiedziałem do Jezusa: „niech ktoś się w końcu nade mną pomodli”. Następnego dnia pojechałem do innego kapłana. Nie zdążyłem mu nic powiedzieć, a on, nie podnosząc wzroku, odezwał się do mnie: „Co, to była ciężka noc. Pomodlę się nad Tobą”. Doświadczyłem namacalnie tego, że Bóg się mną interesuje. Spotkawszy miłosierdzie, nie można być tylko urzędnikiem. 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama