Agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę oznacza bardzo poważny problem dla rosyjskiego prawosławia, które jest silnie obecne w tym kraju.
Mimo, że autokefalia dla ukraińskiego prawosławia - z punktu widzenia formalnego - wydaje się czymś naturalnym, to sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana. Rosyjski Kościół Prawosławny ma bowiem taką pozycję, że jest w stanie skutecznie blokować zgodę świata prawosławnego na autokefalię dla Ukrainy. Świadczą o tym m. in. wyniki niedawnego spotkania w Stambule (6-9 marca) zwierzchników Kościołów prawosławnych, w którym uczestniczył także patriarcha Cyryl. Modlono się tam m. in. o pokój na Ukrainie i o „powrót braci znajdujących się obecnie poza komunią Świętego Kościoła”. A skoro na Ukrainie status kanoniczny ma Rosyjski Kościół Prawosławny, to trudno jest to interpretować inaczej niż jako postulat powrotu do tego Kościoła. W obecnym "układzie sił" patriarcha Bartłomiej nie może ogłosić autokefalii Ukrainy, bo oznaczałoby to otwarty konflikt z najsilniejszym z Kościołów prawosławnych czyli z rosyjskim.
Zjednoczenie wokół Kościoła greckokatolickiego?
Można wyobrazić sobie też inną drogę jednoczenia Kościołów na Ukrainie, w czym zasadniczą rolę mógłby odegrać Ukraiński Kościół Greckokatolicki. M. in. dlatego Kościół ten przeniósł swoją stolicę ze Lwowa do Kijowa oraz usilnie stara się w Rzymie o uzyskanie statusu patriarchatu - analogicznie jak jest to rozwiązywane w przypadku innych katolickich Kościołów wschodnich. Do idei patriarchatu dla grekokatolików przychylał się Jan Paweł II, ale ostatecznie nie podjął decyzji, ze względu na radykalny protest prawosławia rosyjskiego.\
Ideę patriarchatu kijowskiego jako ośrodka, który mógłby być punktem odniesienia dla budowania jedności z Kościołami (prawosławnymi) na Ukrainie nosił w sercu kard. Lubomir Huzar, poprzedni zwierzchnik ukraińskich grekokatolików (do 2010 r.). Mówił o tym m. in. w liście pasterskim z 2004 r. Kreślił ideę utworzenia jednego Kościoła kijowskiego dla Ukrainy. Wyjaśnił, że chodzi mu o "harmonijne, inkluzywne formy zjednoczenia Kościoła kijowskiego, dzięki otwartości opartej na współuczestnictwie, co może być szansą spotkania się głównych centrów chrześcijaństwa na tym obszarze".
Obecny zwierzchnik grekokatolików abp Światosław Szewczuk nie posuwa się aż tak daleko, ale równie serio myśli o potrzebie patriarchatu. Rozmawia o tym z papieżem Franciszkiem jak i konsultuje z patriarchą Bartłomiejem. W wywiadzie dla KAI z ub. r. informował o swojej wizycie w Stambule, gdzie spotkał się z patriarchą ekumenicznym. Wyznał, że był zaskoczony jego otwartością oraz wolą dążenia do jedności "naszych Kościołów". "Nie przyjmował nas jako uniatów, którzy przeszkadzają w dialogu katolicko-prawosławnym. W żadnym wypadku nie dawano nam odczuć, że nie mamy prawa do istnienia jako Kościół katolicki obrządku wschodniego" - wyjaśnił. Ze strony honorowego zwierzchnika światowego prawosławia oznacza to otwartość na patriarchat dla grekokatolików.
Podczas ostatnich wydarzeń abp Szewczuk nie przyłączył się do apeli o zjednoczenie Kościołów na Ukrainie. Sprawę tę przyspieszyć może jedynie papież tworząc patriarchat dla grekokatolików. Zależy to wyłącznie od jego decyzji. Różne scenariusze są możliwe w zależności przede wszystkim od tego, co stanie się dalej z Ukrainą.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.