Zapowiedziane na 21 marca br. w rzymskim kościele św. Grzegorza spotkanie Franciszka z 700 przedstawicielami rodzin ofiar zorganizowanej przestępczości jest okazją do przyjrzenia się wzajemnym związkom między mafią a Kościołem katolickim we Włoszech.
Jest jeszcze kilka innych możliwych tłumaczeń tej nazwy (m.in. sięgających do języka arabskiego), ale już tych kilka przykładów pokazuje, jak bardzo niejasne i trudne do ustalenia są początki tej organizacji. Uważa się, że po raz pierwszy słowo "mafia" pojawiło się ok. 1865 r., a więc gdy istniała ona już co najmniej kilka dziesięcioleci.
Organizacja od początku związana była z Sycylią, a jej głównym ośrodkiem było i jest do dzisiaj Palermo – największe i najważniejsze miasto wyspy. To emigrujący masowo mieszkańcy tych ziem mniej więcej w połowie XIX stulecia zawieźli jej "nasiona" do Ameryki i tam, za Oceanem, bardzo szybko się one przyjęły. Tamtejsza mafia pod nazwą "Cosa Nostra" (Nasza Sprawa) przybrała własne cechy, zachowując jednak po dziś dzień swe włoskie, a zwłaszcza sycylijskie korzenie.
Obecnie termin ten dotyczy zorganizowanej przestępczości w wielu rejonach świata, np. w Japonii (Yakuza), Chinach (Triady – głównie w diasporze chińskiej w różnych krajach, przeważnie w Azji, ale także w USA, Europie itp.), w Rosji i niektórych innych krajach byłego ZSRR, w Kolumbii i w wielu innych krajach, także, niestety, w Polsce. Zresztą w samych Włoszech mamy też do czynienia z miejscowymi odmianami mafii pod różnymi nazwami, np. camorra w Neapolu, n'dranghetta na południu, banditismo na Sardynii itp.
Mafiosi – więzi z Kościołem
Rzecz znamienna, że mafia, powstała – jak wspomnieliśmy – na Sycylii, a więc na obszarze bardzo katolickim, pozostawała od początku w bliskich kontaktach z Kościołem. W praktyce wszyscy członkowie tej organizacji – mafiosi byli, przynajmniej przez cały wiek XIX i przez dużą część XX, ludźmi bardzo pobożnymi, a w każdym razie starali się za takich uchodzić. Do dziś jeszcze wielu z nich to praktykujący wierni, uczestniczący czynnie w życiu swych parafii, chodzący regularnie na msze, biorący udział w procesjach i innych publicznych przejawach wiary, wspierający – nierzadko hojnie – różne instytucje kościelne na swym terenie.
Z kolei ludzie Kościoła – biskupi, księża, siostry zakonne, aktywiści świeccy – również współpracowali z mafią, widząc w niej sprzymierzeńca w trosce o ład, porządek i bezpieczeństwo na wyspie, ale także na innych obszarach Włoch, gdy organizacja ta rozszerzyła swą działalność i wpływy poza Sycylię. Cokolwiek złego by się o niej mówiło, należy pamiętać, że potrafiła ona zapewnić posłuch i porządek tam, gdzie działała. Było to oczywiście wymuszone siłą, nierzadko bardzo brutalną, ale ostatecznym tego owocem były właśnie spokój i poczucie bezpieczeństwa (oczywiście pod warunkiem niesprzeciwiania się mafii).
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.