Jeśli z pędzlem w dłoni długie godziny wpatrują się w skupieniu w twarz Chrystusa – to musi być kontemplacja.
To twórcze patrzenie poprzedza modlitwa. A potem trzeba w jedno zebrać całość zasad, bo ikona to ściśle określony kanon. On jest jak tradycja sięgająca źródeł, której trzeba być wiernym, by niczego nie zdradzić, i jak Boże prawo, którego trzeba przestrzegać. Określone jest niemal wszystko. – Szerokość nosa jest taka sama jak szerokość rozstawu oczu i zarazem szerokość oka. Wysokość nosa jest równa wysokości części twarzy mierzonej od nosa do brody. Taką samą wielkość ma wysokość czoła. Na wysokości nosa znajdują się uszy. W połowie wysokości między nosem a brodą znajdują się usta – mówi ks. Grzegorz Tęcza, ojciec duchowny w radomskim seminarium, kapłan, który pisze ikony, instruktor warsztatów.
Warsztaty
W Radomiu wszystko zaczęło się od wystawy ikon prezentowanych w kościele Matki Bożej Królowej Świata, gdzie duszpasterzują księża filipini. Było to podczas ostatniego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. – Nasze warsztaty są pokłosiem tamtej wystawy i gościnności gospodarzy z ks. Mirosławem Praskiem na czele. Wówczas pół kościoła zostało wydzielone na tę wystawę, a ekspozycja cieszyła się dużym zainteresowaniem. W związku z tym zaproponowałam spotkania, już w mniejszych grupach. Wówczas opowiadałam o ikonach, objaśniałam geometrię oblicza Chrystusa, chętni rysowali. Poprosiłam też o przyniesienie przyborów. Tak było przez cały czas trwania wystawy. A potem powstał pomysł, by w Radomiu zorganizować szkołę pisania ikon, no i dzięki gościnności księży filipinów udało się – opowiada Aleksandra Pabich z Radomia.
Pani Ola ma za sobą trzy stopnie kursów pisania ikon, które odbyła w Warszawie przy parafii św. Szczepana. – Moim mistrzem w tym dziele pozostaje jezuita, o. Jacek Wróbel, twórca szkoły „Droga ikony” – dodaje. W prowadzeniu radomskich zajęć towarzyszy jej Agata Słyk z Garbatki. Tam coroczne szkoły pisania ikon powiązane z warszawską „Drogą ikony” prowadzone są od kilku lat. – Trafiłam na ogłoszenie, że przy duszpasterstwie przy kościele jezuitów w Warszawie prowadzone są warsztaty ikonopisania. To był impuls. Wzięłam udział. Dziś pisanie ikon jest dla mnie jakimś wytchnieniem od świata, bo ten trud wymaga skupienia, wymaga ciszy wewnętrznej. Chyba nie da się w złych emocjach pisać ikony.
Tworzenie wymaga więc jakiegoś odejścia od świata, a przez to jest modlitwą – mówi z przekonaniem. Trudno szukać jednorodnego klucza, który sprawił, że na kurs zapisali się właśnie ci, a nie inni uczestnicy. Dla przykładu Maria Pytka jest uczennicą Liceum Plastycznego, ale równie silnym motywem, który skłonił ją do udziału w zajęciach, jak kwestia sztuki, jest to, że należy do wspólnoty neokatechumenalnej, gdzie ikona stanowi ważny element formacji. Z kolei jej koleżanka, Kasia Kupidura, poznana na warsztatach, uczy się w gimnazjum prowadzonym przez filipinów. Wzięła udział w zajęciach, bo zorganizowała je jej babcia. Pisze swą ikonę i widzi, że jest to modlitewna kontemplacja. Natomiast Barbara Szewczyk maluje obrazy dla kościołów. Z tematem ikony spotkała się we Włoszech, gdzie oprowadzała grupy pielgrzymów. – Pisząc ikonę, twórca oddaje rękę Bogu i pozostaje zatopiony w kontemplacji. Tak to rozumiem i tak staram się organizować proces twórczy – wyjaśnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).