Patrząc w oczy Boga

Marta Deka, ks. Zbigniew Niemirski; GN 12/2014 Radom

publikacja 29.03.2014 06:00

Jeśli z pędzlem w dłoni długie godziny wpatrują się w skupieniu w twarz Chrystusa – to musi być kontemplacja.

Patrząc w oczy Boga Ks. Zbigniew Niemirski /GN Obok wskazówek instruktorów ważna jest też wymiana doświadczeń

To twórcze patrzenie poprzedza modlitwa. A potem trzeba w jedno zebrać całość zasad, bo ikona to ściśle określony kanon. On jest jak tradycja sięgająca źródeł, której trzeba być wiernym, by niczego nie zdradzić, i jak Boże prawo, którego trzeba przestrzegać. Określone jest niemal wszystko. – Szerokość nosa jest taka sama jak szerokość rozstawu oczu i zarazem szerokość oka. Wysokość nosa jest równa wysokości części twarzy mierzonej od nosa do brody. Taką samą wielkość ma wysokość czoła. Na wysokości nosa znajdują się uszy. W połowie wysokości między nosem a brodą znajdują się usta – mówi ks. Grzegorz Tęcza, ojciec duchowny w radomskim seminarium, kapłan, który pisze ikony, instruktor warsztatów.

Warsztaty

W Radomiu wszystko zaczęło się od wystawy ikon prezentowanych w kościele Matki Bożej Królowej Świata, gdzie duszpasterzują księża filipini. Było to podczas ostatniego Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej. – Nasze warsztaty są pokłosiem tamtej wystawy i gościnności gospodarzy z ks. Mirosławem Praskiem na czele. Wówczas pół kościoła zostało wydzielone na tę wystawę, a ekspozycja cieszyła się dużym zainteresowaniem. W związku z tym zaproponowałam spotkania, już w mniejszych grupach. Wówczas opowiadałam o ikonach, objaśniałam geometrię oblicza Chrystusa, chętni rysowali. Poprosiłam też o przyniesienie przyborów. Tak było przez cały czas trwania wystawy. A potem powstał pomysł, by w Radomiu zorganizować szkołę pisania ikon, no i dzięki gościnności księży filipinów udało się – opowiada Aleksandra Pabich z Radomia.

Pani Ola ma za sobą trzy stopnie kursów pisania ikon, które odbyła w Warszawie przy parafii św. Szczepana. – Moim mistrzem w tym dziele pozostaje jezuita, o. Jacek Wróbel, twórca szkoły „Droga ikony” – dodaje. W prowadzeniu radomskich zajęć towarzyszy jej Agata Słyk z Garbatki. Tam coroczne szkoły pisania ikon powiązane z warszawską „Drogą ikony” prowadzone są od kilku lat. – Trafiłam na ogłoszenie, że przy duszpasterstwie przy kościele jezuitów w Warszawie prowadzone są warsztaty ikonopisania. To był impuls. Wzięłam udział. Dziś pisanie ikon jest dla mnie jakimś wytchnieniem od świata, bo ten trud wymaga skupienia, wymaga ciszy wewnętrznej. Chyba nie da się w złych emocjach pisać ikony.

Tworzenie wymaga więc jakiegoś odejścia od świata, a przez to jest modlitwą – mówi z przekonaniem. Trudno szukać jednorodnego klucza, który sprawił, że na kurs zapisali się właśnie ci, a nie inni uczestnicy. Dla przykładu Maria Pytka jest uczennicą Liceum Plastycznego, ale równie silnym motywem, który skłonił ją do udziału w zajęciach, jak kwestia sztuki, jest to, że należy do wspólnoty neokatechumenalnej, gdzie ikona stanowi ważny element formacji. Z kolei jej koleżanka, Kasia Kupidura, poznana na warsztatach, uczy się w gimnazjum prowadzonym przez filipinów. Wzięła udział w zajęciach, bo zorganizowała je jej babcia. Pisze swą ikonę i widzi, że jest to modlitewna kontemplacja. Natomiast Barbara Szewczyk maluje obrazy dla kościołów. Z tematem ikony spotkała się we Włoszech, gdzie oprowadzała grupy pielgrzymów. – Pisząc ikonę, twórca oddaje rękę Bogu i pozostaje zatopiony w kontemplacji. Tak to rozumiem i tak staram się organizować proces twórczy – wyjaśnia.

Wydobywanie światła

Radomskie warsztaty zgromadziły ponad dwadzieścia osób. Kurs obejmuje pięć sobotnich spotkań. W ostatnim etapie będzie pisanie ikony na drewnie, a potem wystawa. Wcześniej uczestnicy pracują nad obliczem Chrystusa, malowanym na papierze. – Na ikonie twarz malujemy jedną najciemniejszą barwą. Później, poprzez rozjaśnienie, wydobywamy światło czoła, oczu, policzków. Nie malujemy konturów i nie rysujemy cieni. Ciemniejsze miejsca to te, które są gdzieś dalej, a te jaśniejsze wysuwają się do przodu. Powstaje obraz, który pokazuje, że światło pochodzi od Jezusa. Nie ma światła bijącego gdzieś z boku czy z innych stron. Światło pochodzi ze środka ikony, od Chrystusa – wyjaśnia ks. Tęcza. – To zdumiewające, ale trudniejszy jest nie początek, lecz dalsze etapy tworzenia ikony – mówi Dariusz Frączek, z wykształcenia teolog. Na udział w szkole pisania ikon zdecydował się, bo jeszcze podczas studiów fascynowała go teologia i duchowość chrześcijańskiego Wschodu.

Pisanie ikon w ocenie Urszuli Wolszczak-Paluch jest wielką szkołą cierpliwości i budowania osobistej duchowości. Uczestniczka kursu uczy plastyki i sztuki w Katolickim Liceum Ogólnokształcącym prowadzonym przez radomskich filipinów. O tym samym mówi s. Ewa Bijoś, która od 16 lat przebywa na misjach w Afryce. Na kurs zapisała się, wykorzystując roczny urlop. – Pracuję na misjach w Senegalu i Mauretanii. Zawsze chciałam malować, ale nie było możliwości i środków. Teraz skorzystałam z okazji, by spełnić tamte marzenia. Gdy pisze się ikonę, potrzeba cierpliwości, skupienia i ciszy. W tym dziele jest trochę jak w życiu: widzi się inaczej, a ręka idzie inaczej – mówi. Elżbieta Mech jest katechetką, prowadzi też zajęcia plastyczne w gimnazjum. Szkoła pisania ikon daje jej możliwość doskonalenia warsztatu w dziedzinie sztuki malowania temperą. – To najbardziej ekologiczna z technik. Wykorzystuje się naturalne, suche pigmenty, a spoiwem jest kurze żółtko. Całość daje ogromną trwałość. No i ten wymiar duchowy. Mówi się, że ikona bierze, wciąga duchowo. Jej pisanie jest po prostu kontemplacją – wyjaśnia.

Ikona – symbolika kolorów

Najważniejszym z kolorów jest złoto. To kolor ponad kolorami. Symbolizuje obecność Boga. Bliska złotu jest biel. Ten kolor, opierając się na symbolice biblijnej, przywołuje kolor szat aniołów, proroków, apostołów, starców Apokalipsy, a także Chrystusa. Czerwień w ikonach przywodzi na myśl ogień i moc. Jest także symbolem piękna i dobra, a obok tego męczeństwa i miłości. Ponadto przywodzi na myśl obecność i działanie Ducha Świętego. Purpura, jako odcień czerwieni, symbolizuje władzę, dostojeństwo, niekiedy także bóstwo. Błękit i wszelkie odcienie koloru niebieskiego, aż po granat, są symbolem nieba, życia niebiańskiego oraz bóstwa. Kolor zielony jest symbolem nadziei i odrodzenia. Często ma przywoływać łaskę Ducha Świętego. Czerń w ikonach stosowana jest rzadko. Symbolizuje otchłań, królestwo grzechu i śmierci. Jest także przywołaniem uniżenia Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Jest również obecna w scenach przedstawiających zstąpienie Chrystusa do Otchłani.

TAGI: