Przed nimi 4,5 tys. km. Cały dobytek przytroczą do rowerów. Pewnie nie przekroczy kilku, może kilkunastu kilogramów. Ale zabiorą ze sobą też dużo, dużo cięższy bagaż.
Sto dwadzieścia par oczu – uczestników spotkania „Moje Camino” – wpatrywało się w Klaudię Handzel ze Skoczowa i Małgosię Kunicką z Bielska-Białej. W Domu Katolickim przy konkatedralnej parafii Narodzenia NMP opowiadały, jak przed dwoma laty Pan Bóg je prowadził – niemal dosłownie, jak za rękę – w czasie Camino – Szlaku św. Jakuba. Wędrowały pieszo z Cieszyna do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Trzy tysiące kilometrów pokonały w 87 dni.
Z Opatrznością
– Nie miałyśmy wcześniej opracowanej trasy. Chciałyśmy pielgrzymować jak kiedyś, w zamierzchłych wiekach, oddając się Bożej Opatrzności – mówiła Małgosia, uśmiechając się, że ich droga wiodła szlakiem wina, oliwy, perfum i świń. Szły przez Włochy, znane z wyrobu win i oliwy, Francję, słynącą z produkcji perfum, i Katalonię, gdzie... hoduje się świnie. Ufały. A Pan Bóg je prowadził i nad nimi czuwał. Jak mówiły, co rano budziły się na zerze. Ale wszystko, co potrzebne, dostawały każdego dnia. – Wieczorem kładłyśmy się czyste, najedzone i myślałyśmy, jak to się stało, skoro rano nie miałyśmy nic. I tak codziennie, aż do Santiago – mówiła Małgosia. Ale Klaudia i Małgosia nie były jedynymi gośćmi tego wieczoru w Żywcu. O swoim dziewięciodniowym Camino – portugalskim Szlaku św. Jakuba – opowiadał także Mariusz Ładoś, lekarz ortopeda. Razem z żoną wyruszyli na wyprawę z okazji 40. rocznicy ślubu. W Żywcu udzielili wszystkim cennych wskazówek na temat bagażu, jaki należy zabrać ze sobą, najlepszego obuwia oraz... jak trafić do celu kierując się żółtymi strzałkami! Spośród obecnych, najuważniej słuchała ich dwudziestka młodych ludzi. To uczestnicy niezwykłego projektu „Rozkręć Wiarę”.
Będzie trochę więcej
W 2011 r. jechali na rowerach ze Świnoujścia do Wilna. Rok później po raz pierwszy ruszyli od progów własnych domów – pojechali z Żywca do Istambułu. Przed rokiem „Rozkręcali Wiarę” na dobre – dwoma różnymi trasami pojechali do grobu bł. Jana Pawła II do Rzymu. Z ks. Grzegorzem Kierpcem jechała Drużyna G, a z ks. Piotrem Niemczykiem – rowerzyści NiemTeamu. Obaj księża na co dzień są wikarymi w konkatedralnej parafii Narodzenia NMP w Żywcu. Dodatkowo ich śladem ruszył Praybus – samochód modlitewny, którego zadaniem było dowiezienie intencji modlitewnych tych, którzy zostali w kraju. W tym roku pątnicy poprzeczkę zawiesili sobie jeszcze wyżej... Postanowili „Rozkręcić Wiarę z Nadzieją”. – W ubiegłym roku w drodze do Rzymu pokonaliśmy 2600 km. Teraz będzie trochę więcej. Ale za to będzie bardziej płasko – uśmiecha się ks. Grzegorz Kierpiec. – Rok temu suma pokonanych przewyższeń przekraczała 30 tys. metrów, teraz będzie... zaledwie 8 tysięcy. Bo głównym celem w tym roku będzie... Fatima! Głównym, ale nie ostatnim! Jeszcze kilka miesięcy temu plan był taki: Drużyna G rusza 20 lipca 2014 roku o czwartej rano jako pierwsza z Żywca do Fatimy. Grupa NiemTeam – rowerowa ekipa ks. Piotra Niemczyka – pojedzie do celu z Lourdes przez Santiago de Compostela. W Lourdes spotkają się także z uczestnikami autokarowej pielgrzymki młodzieży. Ostatnia ekipa (PrayBus – samochód modlitewny) wyruszy podobną trasą.
Ta nadzieja
– Od początku planów tej wyprawy towarzyszą nam słowa z Pierwszego Listu św. Piotra: „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest (1 P 3,15b)”. Czeka nas pielgrzymka długa – ponad miesiąc na rowerze – i trudna, bo wymaga tego intencja – wyjaśnia ks. Grzegorz Kierpiec. – Wszyscy zaangażowani w „Rozkręć Wiarę z Nadzieją” chcą modlić się tym razem za tych, którzy mają problem z wiarą. Począwszy od ludzi przeżywających trudności, przez agnostyków, szukających prawdy, przeżywających załamania wiary, złamanych moralnie i duchowo przez zgorszenia w Kościele, apostatów, a skończywszy na ateistach teoretycznych i tych praktycznie wojujących z Kościołem. Nadzieja, o którą woła św. Piotr w obliczu cierpienia, załamania wiary, staje się dla nas tym, co ożywia Kościół w obliczu dramatu zgorszenia. Dlatego modlimy się oraz pielgrzymujemy fizycznie i duchowo po nadzieję, którą chcemy przedstawić każdemu, kto zapyta: „Gdzie jest Bóg?”. Intencja jest dla każdego z uczestników wyprawy tym dodatkowym bagażem, który zdecydowali się wziąć na siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.