Pracownicy hospicjów spotkali się na Jasnej Górze - w piątek i sobotę uczestniczyli m.in. w wykładach; w niedzielę w piątej Pielgrzymce Hospicjów Polskich. Wyzwaniem dla nas jest rosnąca liczba osób potrzebujących pomocy - mówił krajowy duszpasterz hospicjów ks. Piotr Krakowiak.
Na trzydniowe zwykle spotkania przyjeżdżają na Jasną Górę pracujące w hospicjach pielęgniarki, a także lekarze, fizjoterapeuci, psycholodzy, pracownicy socjalni i wolontariusze. Świeckim pracownikom towarzyszą kapelani.
Niedzielnej mszy dla pielgrzymów w Kaplicy Matki Bożej przewodniczył krajowy duszpasterz hospicjów ks. Piotr Krakowiak. W homilii nawiązał do historii ruchu hospicyjnego w Polsce, ale także do bieżących wydarzeń na Ukrainie. Jak mówił, opieka paliatywno-hospicyjna była jednym z owoców ludzkiej solidarności, jaka zrodziła się w Polsce na początku lat 80. ub. wieku.
"W 1980 r. pojawiła się Solidarność, w 1981 r. powstało pierwsze hospicjum w Krakowie. Potem był stan wojenny i wszyscy zamarliśmy, jak teraz ci na Ukrainie, nasi bracia. W 1983 r. pojawił się pomysł na domową opiekę hospicyjną w Gdańsku, tam właśnie, gdzie powstała Solidarność. I ten model domowej opieki, dzięki wspaniałej pomocy Kościoła, zaangażowaniu lekarzy, pielęgniarek, farmaceutów i wolontariuszy, stał się modelem dla kilkudziesięciu podobnych ośrodków w całej Polsce" - wskazał ks. Krakowiak.
"Nikt nie pytał, za ile to będziemy robić, nikt nie liczył, a każdy szedł, by służyć ludziom cierpiącym, umierającym i ich rodzinom w domach" - dodał duszpasterz.
Zaznaczył, że do dzisiaj "pięknym motywem opieki paliatywno-hospicyjnej w Polsce" jest to, że większość pacjentów przebywa w ostatnim etapie życia w domu. Jak podał, prawie 70 proc. podopiecznych opieki paliatywno-hospicyjnej to pacjenci, którzy razem z rodzinami w swoich domach są wspierani przez pracowników i wolontariuszy.
"Ci, którzy nie mają domu, albo którzy bardzo ciężko chorują, mogą znaleźć pomoc w ponad 100 ośrodkach stacjonarnych, prowadzonych przez Kościół, różne stowarzyszenia, będących częścią szpitali. (...) Możemy dzisiaj dziękować za ten wielki dar: jesteśmy najbardziej rozwiniętą w Europie Środkowo-Wschodniej siecią pomocy dla ludzi u kresu życia - ponad 400 ośrodków" - zaznaczył ks. Krakowiak.
Podkreślił, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie międzyludzka solidarność przed laty, zaangażowanie i pomoc Kościoła, a także znaczna pomoc z Zachodu: leki, opatrunki, sprzęt rehabilitacyjny czy łóżka. "Czy dzisiaj, trzydzieści kilka lat po tym, nie powinniśmy być z tymi, którzy pomogą innym, choćby w Europie Wschodniej, czy gdzie indziej, by tę opiekę rozwinąć?" - pytał duszpasterz.
Podkreślił też, że nie wszyscy chorzy w kraju mogą wciąż liczyć na odpowiednią pomoc. Rośnie liczba osób chorych, starszych, samotnych, niesamodzielnych w swoich domach. "To są również wyzwania, które stoją przed nami" - zaakcentował ks. Krakowiak.
Przestrzegł przy tym przed podziałami i myśleniem egoistycznym. Zaapelował o otwarcie na drugiego człowieka i pamięć, że częścią opieki nad chorymi jest opieka duchowa. "Każdy, kto jest blisko chorych wie, jak niezwykłe są drogi Bożego Miłosierdzia, żeby dotrzeć, żeby uzdrowić zwłaszcza zranienia duchowe, emocjonalne, które u kresu życia potrafią doskwierać bardziej niż ból fizyczny" - mówił duszpasterz.
"Czyż nie jesteśmy tu dlatego, że wszyscy przecież jesteśmy ludźmi duchowymi? Nie bójmy się odpowiedzieć na duchowe potrzeby chorych i ich rodzin. Więcej, postarajmy się poznać te potrzeby w świecie, który się tak dynamicznie zmienia" - dodał.
Początek wolontaryjnemu ruchowi hospicyjnemu w Polsce dał w 1981 r. pierwszy w Europie Wschodniej i Środkowej ośrodek opieki nad umierającymi: Stowarzyszenie Przyjaciół Chorych - Hospicjum w Krakowie. Inicjatorami przedsięwzięcia byli ks. Eugeniusz Dutkiewicz oraz prof. Joanna Muszkowska-Penson.
W niedzielę ks. Krakowiak poinformował, że powstaje zbiorowa publikacja, która w językach polskim i angielskim opisze historię opieki paliatywno-hospicyjnej w Polsce.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.