Piąte koło u wozu

Kto dyskryminuje, a kto jest dyskryminowany? Dzięki Internetowi łatwiej zobaczyć prawdę w jej wielu odcieniach. Nie zawsze wygodnych.

Reklama

Wczoraj nasi czytelnicy mogli zobaczyć (tak tak, czytelnicy zobaczyć, to możliwe tylko w Internecie) filmik z zajść w argentyńskim mieście San Juan, gdzie tłum spod znaku tęczy próbował sprofanować miejscowy Kościół. Nie udało się dzięki nieugiętej postawie ludzi, którzy otoczyli go modlitewnym kordonem. Do wydarzenia doszło już kilka dni temu. I pewnie świat nigdy by się o nim nie dowiedział, gdyby nie Internet. Prasa? Radio? Telewizja? Co powiedzieć? Wypada z zakłopotaniem zamilknąć.

Można się zastanawiać czy filmik nadawał się do publicznego pokazywania. Wczoraj wieczorem, kiedy chciałem go obejrzeć zobaczyłem informację, że ze względu na to, iż był zbyt drastyczny (pewnie z powodu nagości) został usunięty z Youtube. Bez problemu znalazłem go jednak gdzie indziej. I wydaje mi się, że to co można było zobaczyć, zmusza do rewizji poglądów, które zazwyczaj wtłaczają nam do głowy tradycyjne media.  Zwłaszcza media, których właściciele wychodzą z założenia, że jeśli informacja nie może służyć manipulacji, to nie warta jest publikacji. Tak, Internet jest wielkim śmietnikiem. Jednocześnie jest łatwym sposobem na przełamanie jednostronności w mediach. Bo jak żadne inne medium jest demokratyczny. I pozwala się wypowiedzieć nie tylko specom od „posiadania racji w każdej sytuacji”, ale i zwykłym zjadaczom chleba. A ci nieraz mają do powiedzenia rzeczy całkiem ciekawe.

Dlaczego o tym piszę? Ciągle mam wrażenia, że Kościół za mało z tego medium korzysta. Nie no, niby jesteśmy obecni w sieci. Każda diecezja ma swoja stronę, ma ich wiele parafii, a i w innych formach aktywności nas widać. Powstało już też sporo oficjalnych kościelnych dokumentów na temat Internetu. Gdy jednak przy różnych okazjach słucham wypowiedzi ważnych przedstawicieli Kościoła (tak tak, z tego słuchania to przychodzą różne dziwne myśli) dowiaduję się o naszej prasie, naszym radiu, rzadziej o naszej telewizji (bo tylko jedna). „Katolicki Internet” nie istnieje albo jest co najwyżej ciekawostką. No, może jeszcze zapchajdziurą, w którą się wrzuca to, czego nie potrafi się zaprezentować inaczej. A szkoda. Bo zdaje się tracimy przez to wielką szansę. Szansę docierania do tych, którzy katolickiej prasy nigdy nie kupią, a usłyszawszy jakąś pobożną pieśń w radiu natychmiast szukają innej stacji.

Nie jest dla mnie pocieszeniem, że potrzeba trochę więcej czasu. Bo możemy go nie mieć zbyt wiele. Internet powoli dryfuje w kierunku skomercjalizowania. Elementy „demokratyczne” i „wolne”, jak strony www, są powoli zastępowane przez aplikacje, które dają odbiorcy tylko tyle i to, ile i co ich twórcy dać zechcą. Czyli jak prasa, radio i telewizja. W tym skomercjalizowanym świecie przebić się nam będzie znacznie trudniej….

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| INTERNET, MEDIA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama