Największego ataku na chrześcijan w Nigerii dokonała nie taka czy inna grupa fanatyków islamskich, ale „zwykli, przeciętni muzułmanie - mówił w kazaniu bp Hiacinth Oroko Egbebo, wikariusz apostolski Bomadi w południowej Nigerii.
Prosił też wiernych w Polsce, aby nie zostawiali tamtejszych chrześcijan samych i pomagali im, na ile to jest możliwe. 58-letni hierarcha był jednym z trzech koncelebransów Mszy św. transmitowanej przez Polskie Radio 17 listopada z warszawskiej bazyliki Świętego Krzyża. Wraz z nim liturgię sprawowali księża Tomasz Grzyb i Waldemar Cisło – dyrektor polskiej sekcji Papieskiego Dzieła Pomoc Kościołowi w Potrzebie, który odczytał po polsku przemówienie gościa z Afryki.
Dziękując za umożliwienie mu podzielenia się wiadomościami o prześladowaniach wyznawców Chrystusa w swoim kraju, bp Egbebo zaznaczył, że czyni to z głębokim smutkiem, gdyż jest to tragiczna rzeczywistość. Giną ludzie, „którzy kiedyś żyli razem w przyjaźni lub jako krewni”. Podkreślił, że w Nigerii, zwłaszcza na północy, trwa przymusowa islamizacja, wskutek czego chrześcijanie tracą życie, domostwa, są wypędzani, ponadto na różne sposoby są dyskryminowani na co dzień.
Zdaniem gościa z Nigerii prześladowania w jego kraju przebiegają na trzech powiększających się płaszczyznach: Boko Haram, władze i zwykli muzułmanie. Największego ataku na chrześcijan dokonała nie wspomniana sekta czy inna grupa fanatyków islamskich, ale „zwykli, przeciętni muzułmanie”, gdy w kwietniu 2011, w wyniku najbardziej demokratycznych w historii tego kraju wyborów prezydenckich głową państwa został chrześcijan Goodluck Ebele Jonathan.
Zanim jeszcze ogłoszono rezultaty głosowania, przez 12 północnych stanów Nigerii, w których obowiązuje szariat, przetoczyła się fala przemocy. W ciągu dwóch dób zniszczono liczne domy, szkoły, sklepy, przedsiębiorstwa, należące do chrześcijan, a wielu z nich zginęło. Tak to „najsprawiedliwsze i najbardziej wolne” wybory największym kraju Czarnej Afryki doprowadziły tam do jednych z najbrutalniejszych ataków i pogromów przeciw wyznawcom Chrystusa.
Ale oczywiście najdłuższe czasowo i najkrwawsze są zamachy dokonywane przez sektę Boko Haram, która od co najmniej 2011 dopuściła się ich kilkuset, zabijając w tym czasie tysiące niewinnych ludzi. A przy tym chodzi nie tylko o zamordowanych – tysiące chrześcijan odniosły trwałe okaleczenia, straciły dach nad głową, musiały uciekać z miejsc zagrożenia, a ci, którzy pozostali na miejscu, żyją w ciągłej obawie przed kolejnymi atakami. Na to wszystko nakłada się powszechna dyskryminacja chrześcijan, szczególnie na muzułmańskiej Północy (ale nie tylko tam), przy nabywaniu ziemi, staraniach o uzyskanie pracy, w rozdziale środków rządowych na rozwój poszczególnych części kraju itp.
Mimo gróźb i bezpośrednich wymuszeń zmiany religii, większość chrześcijan trwa nadal w swej wierze. „Kościoły są wciąż na większej części Nigerii Północnej, a chrześcijanie wciąż są posłuszni apelom biskupów, aby nie odwzajemniać przemocy i agresji” – przytoczył słowa gościa z Nigerii ks. W. Cisło. Zwrócił również uwagę na dobrą współpracę katolików i protestantów na tym obszarze i na pomoc okazywaną im przez niektórych wyznawców islamu, z których część straciła nawet za to życie.
„Chcę was dzisiaj prosić w Imię Jezusa: nie zostawiajcie nas samych. Potrzebujemy waszego wsparcia” – tym dramatycznym apelem zakończył bp Egbebo swe kazanie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.