publikacja 15.10.2013 21:12
O. Augustyn o problemie pedofilii wśród duchownych.
KAI: Podsumowując: mniej polemik, więcej pokuty?
– Tak, i świadomości, że jesteśmy Kościołem, wspólnotą ludzi grzesznych, którzy szukają zbawienia. Te pojedyncze sytuacje nadużyć seksualnych duchownych wobec dzieci i młodzieży pokazują nam coś bardzo ważnego. Trzeba z nich wyciągać wnioski, także w odniesieniu do formacji przyszłych księży. Proszę wybaczyć… jeżeli w zakonie i diecezji powtarzają się takie pojedyncze sytuacje, to rodzi się pytanie: Kto i jak formował tych księży? To bolesne pytanie, którego nie słyszy się w naszych polemikach i dyskusjach.
Proszą zauważyć, że w tej rozmowie używam określenia: „nadużycia seksualne księży wobec dzieci i młodzieży”, a nie skrótu „księża pedofile”. By wykazać, że ktoś jest klasycznym – w sensie psychiatrycznym – pedofilem, konieczne byłyby długie nieraz badania. Nic o człowieku nie wiemy, a wszyscy krzyczą: „ksiądz pedofil”. Pedofilia to także problem środowiska księży i zakonników. Ale w konkretnej sytuacji – ostrożnie, przy rzucaniu tym najcięższym kamieniem w człowieka. Za grzechami seksualnymi księży wobec dzieci i młodzieży często kryje się nie tyle klasyczna pedofilia, ile „rozmyte osobowości”, których głębokie problemy emocjonalne i moralne ciągną się całymi latami, a oni nic z nimi nie robili.
Kiedy życie człowieka naznaczone jest takim wewnętrznym moralnym i emocjonalnym rozpadem, wówczas może zdarzyć się wszystko. Takie sytuacje „przypadkowe”, de facto przypadkowe nie są. To tragiczna konsekwencja dziesiątków lat hołdowania własnym namiętnościom. Takim osobom może przydarzyć się wszystko.