O. Augustyn o problemie pedofilii wśród duchownych.
KAI: Tym bardziej że Kościół jest nauczycielem postaw moralnych.
– Porównywanie liczby przypadków nadużyć seksualnych wobec dzieci w Kościele i poza nim, jest oczywiście uzasadnione. Ale żadne cyfry nie mogą służyć „usprawiedliwianiu” grzechu. Mnie osobiście nie dziwi, że media tak gorliwie interesują się problemami seksualnymi księży. Jest to wysoka cena za przypominanie światu wypracowanej przez tysiąclecia moralności seksualnej. Wiarygodność Kościoła wynika z faktu, że sam wciela w życie to, co głosi. Dlatego każdy przypadek nadużycia seksualnego księży wobec dzieci w Kościele jest bardzo bolesnym ciosem w samą istotę jego misji. To wielka rana jemu zadana.
KAI: Kościół w Stanach Zjednoczonych czy Irlandii zapłacił ogromną cenę utraty wiarygodności, także wśród wiernych. Czy uważa ojciec, że sposób, w jaki do problemu podchodzi Kościół w Polsce uchroni nas przed podobnym scenariuszem?
– Po pierwsze, skala zjawiska jest jednak różna. Nadużycia seksualne księży wobec dzieci i młodzieży w Polsce to mimo wszystko pojedyncze przypadki. Nie wydaje mi się, aby nagle miało się okazać, że są to przypadki masowe. Zachodnie szkoły prowadzone przez księży i zakonników były mimo wszystko środowiskami zamkniętymi. Łatwiej było o taki proceder; łatwiej też – przynajmniej do czasu – można było takie zachowania kryć. Polskie parafie to środowiska otwarte, stąd prostsza jest kontrola środowiskowa, wgląd. Mówiąc to, niczego nie usprawiedliwiam, ale usiłuję rozumieć różnice… Poza tym wierzę, że już czegoś się nauczyliśmy od Kościoła w Stanach, Irlandii, Holandii, Niemczech i w innych krajach. Myślę, że rozwiązywanie problemów nadużyć seksualnych księży w Polsce będzie u nas sprawniejsze i nie spowoduje takiej destrukcji wspólnoty Kościoła, jaka miała miejsce na przykład w Irlandii. Aby tak się stało, musimy się o to modlić.
KAI: Czyli, wszystko w porządku?
– Nie jest wszystko w porządku. Prawna, kościelna, społeczna, ekonomiczna strona całego zagadnienia to nie wszystko. Ponadto istnieje głęboki problem moralny i duchowy. Ciągle – w moim odczuciu – brakuje wspólnotowej skruchy, pokuty i modlitwy. Mam wrażenie, że w wypowiedziach księży dominuje język polemiczny. Gdy mówi się: „Polański przecież…”. Proszę wybaczyć, ale takie paralele w ustach księdza są niegodne.
Próbujemy jako przedstawiciele Kościoła odpowiadać błyskotliwie, wyszukiwać nowe wątki, odkrywamy niuanse, okoliczności łagodzące, wskazujemy inne punkty widzenia itp., itd. Ale cały wywód po prostu źle brzmi, ponieważ przesiąknięty bywa nieraz duchem polemiki. Służy usprawiedliwianiu. Po drugie, ciągle próbujemy odwoływać się do sali sądowej, do instytucji państwowych: „Dopóki mu nic nie udowodniono…”. Nasz kościelny styl „bronienia się”, bo trzeba się bronić przed tą zajadłością medialną, musi być jednak inny, niż styl środowisk politycznych, ekonomicznych, dziennikarskich, szkolnych, medycznych, sportowych… Reprezentujemy Ciało Mistyczne Chrystusa, a nie wielką światową korporację.
KAI: A ma ojciec pomysł, jak miałoby to wyglądać?
– Trzeba otwarcie mówić o grzechu, pokucie, wynagradzaniu Bogu i ludziom oraz o Jego nieskończonym miłosierdziu. Ponadto trzeba robić głębokie rozeznanie duchowe i wspólnotowy rachunek sumienia. Jeżeli na przestrzeni lat w jakiejś diecezji, prowincji zakonnej jest kilka przypadków nadużyć seksualnych księży, zakonników wobec dzieci czy młodzieży, to – najprawdopodobniej – za tym kryje się określony klimat moralny, formacyjny, wspólnotowy… Tolerancja na małe grzechy rozbestwia ludzi nieuczciwych.
Kilka lat temu w jednej z czeskich diecezji biskup tygodniami był nękany przez media z powodu jednego przypadku księdza pedofila. W swojej bezradności ogłosił pielgrzymkę do diecezjalnego sanktuarium i wszystkich wiernych zaprosił do udziału w niej. Było to szczere i przyniosło owoce. Dziennikarze, także ci najbardziej „pracowici w temacie”, nie są – jak wierzę – bez sumienia i takie zachowania potrafią docenić. Nie chodzi o gesty „pod publiczkę”. Trzeba to robić szczerze i z dobrą intencją. Reszta w rękach Boga.
Skoro od tygodni w Polsce huczy się na temat nadużyć seksualnych księży wobec dzieci, a media otwierają swoje serwisy informacyjne tym tematem, w takim razie mamy problem. To, co się dzieje, wierzących bardzo boli. Ludzie chodzący do Kościoła co niedzielę mają dość słuchania na ten temat. Gdy nie ma nowych informacji, te stare powtarza się w kółko. Trzeba prostować fałszywe informacje, ale nie przyjmować nazbyt polemicznego tonu, nie atakować tych, którzy nas atakują.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).