Marzena włożyła białą suknię, a Darek garnitur w... remizie, na postoju w drugim dniu Pielgrzymki Rybnickiej.
Wielu pielgrzymów wciąż pamięta tamten ślub. Za nowożeńców Marzenę i Darka Wawocznych modliło się tamtego słonecznego dnia, 2 sierpnia 2007 roku, 4 tysiące pielgrzymów.
Jest tu wolne miejsce?
Tegoroczna, 68. Pielgrzymka Rybnicka, ma się zakończyć w niedzielę, na którą datowany jest ten numer GN. W tym roku Marzena i Darek wyjątkowo nie mogli w niej pójść. A są z Pielgrzymką Rybnicką związani nie tylko przez ślub. Także w drodze na Jasną Górę, 2 sierpnia 2001 roku, poznali się. Marzena szła wtedy z grupą 5., rydułtowską. Darek maszerował z grupą 1. z Rybnika. Oboje po raz pierwszy. – To też był drugi dzień pielgrzymki, nocleg na sali gimnastycznej w Tarnowskich Górach – wspomina dzisiaj Darek.
– Dużo ludzi, każdy się rozkłada. Ja byłem z ojcem, bratem Mirkiem i kolegą – mówi. – A ja z koleżanką Marysią zapytałyśmy, czy obok nich jest wolne miejsce – dodaje Marzena. Wielu pielgrzymów specjalnie wybiera noclegi w szkołach ze względu na atmosferę. Jasne, że komfort tam niski, kolejki do łazienek, a w nocy słychać chrapanie. Ale to w końcu pielgrzymka, jakieś umartwienie powinno być. Za to takim noclegom towarzyszy niepowtarzalna atmosfera, można poznać wielu ciekawych ludzi. 2 sierpnia 12 lat temu cała grupka nocujących obok siebie ludzi szybko więc ustaliła, że rusza wspólnie na poszukiwanie sklepu. W tej większej grupce byli Marzena i Darek. Następnego dnia grupa 1., w której szedł Darek, wychodziła jako pierwsza. Marzena z Marysią dołączyły się do niej na jeden etap, do następnego postoju w Miotku. To wystarczyło, żeby się zakumplować. Przez następne lata znajomi z pielgrzymki stali się paczką. Darek z kolegą nieraz wpadali na rowerach do koleżanek do Rydułtów, robili też wspólne rowerowe wypady. A po trzech latach Marzena i Darek zaczęli ze sobą chodzić.
Sen na stojąco
Pielgrzymowanie wciągnęło ich oboje. – Po powrocie z pielgrzymki ciągle miałyśmy z Marysią mało chodzenia i śpiewania. Więc chodziłyśmy po Rydułtowach i śpiewałyśmy – śmieje się Marzena. Rok później namówiła też siostrę. Dla Darka odkryciem było, jak na pielgrzymce człowiek się wycisza. – Nie ma tam kontaktu ze światem zewnętrznym. Telefon jest, ale wyciszony, żeby tylko rodzina mogła się skontaktować w razie pilnej potrzeby. Nie ma tam pracy. Idąc, uświadamiasz sobie, że to, co w codziennym zabieganiu uważałeś za takie ważne, wcale nie jest najważniejsze... Kolejność życiowych priorytetów trochę ci się zmienia, układa we właściwej hierarchii. Nawet jeśli po powrocie znowu wpadniesz w tamten stary rytm, to uświadomienie sobie pewnych rzeczy choć przez tych kilka dni jest bardzo dobre – zauważa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.