Obłuda? Najczęściej mówi się o niej, gdy ktoś nie żyje tak, jak to zaleca innym. Mnie się wydaje że znacznie gorsza jest taka, która podobne czyny mierzy inną miarą.
Media obiegła wczoraj sensacyjna wieść: w jednej z opatowskich parafii ktoś zaatakował księdza młotkiem. Sprawcę zatrzymano. Podobno jest teraz obserwowany przez psychiatrów. Ksiądz jest potłuczony, ale powinien z tego wyjść. Straszne? Ano straszne. W sumie jednak takie historie zdarzały się i zdarzać będą. Uderzył mnie jednak ton, w jakim napisana była PAP-owska notatka (umieszczona także na wiara.pl), a powtórzona w wielu innych mediach. Napisano w niej, że policja bada motywy sprawcy. No i co?
Nic takiego w informacji agencyjnej. Trochę jednak dziwi powściągliwość w relacjonowaniu wydarzenia przez inne media. Też tylko to „policja bada motywy”. Może jestem przewrażliwiony, ale myślę, że gdyby tym młotkiem potraktowano polityka, rabina, przedstawiciela mniejszości seksualnych albo etnicznych, ba… nawet gdyby tym młotkiem kibic zdzielił kibica, zrobiły się wielki raban. Wszyscy rozwodziliby się nad zdziczeniem obyczajów i apelowali o pilne rozwiązanie „narastającego problemu”. I na pewno by uważali, by czytając o „nieznanych motywach działania sprawcy” ktoś nie odniósł wrażenia, że być może ofierze się należało. Wiadomo przecież: za słona zupa nie usprawiedliwia bicia. Ale gdy chodzi o księdza – jakby było inaczej. „Czarni” mają swoje na sumieniu i traktowanie ich młotkiem należy do metod godziwej samoobrony.
Zastanawiając się czy ta moja intuicja jest słuszna zajrzałem dziś nawet do Gazety Wyborczej. Znalazłem – owszem. Pełną oburzenia na winnego notatkę o sprawie sprzed paru miesięcy, gdy należący do jednej z subkultur chuligan zaatakował (pięściami) czarnoskórego dziennikarza. Komentarza do ataku na księdza nie zauważyłem.
Dla części środowisk problemem są – zresztą słusznie – faszystowskie napisy na murach i lekceważenie problemu przez organy ścigania. Choć już nawoływanie na tych samych murach do rozprawy z kibicami innej drużyny – nie. Problemem jest samopoczucie niewierzącego dziecka, które musi stykać się z wierzącymi kolegami. Bicie księdza młotkiem nie wywołuje żadnych pogłębionych refleksji. A szkoda.
Bo może należałoby się zapytać, czy w ostatnich latach agresja wobec księży nie przekroczyła pewnej „normy”. Czy nie jest tak, że zaczynają robić swoje ciągłe ataki na duchownych w mediach, ciągłe przedstawianie ich jako pazernych lubieżników. Nie? Na pewno nie? Jakoś nie zauważyłem w mainstreamowych mediach dyskusji na ten temat. Tak wrażliwe na tle nietolerancji wobec różnych grup społecznych nie mają najmniejszych oporów przed podsycaniem niechęci do duchownych.
Obłuda to faktycznie paskudna rzecz. Ale może zamiast tropić tych, którzy nie dorastają do swoich ideałów należałoby zacząć wszystkich mierzyć jednakową miarą?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.