Okolice placu Dominikańskiego we Wrocławiu. Ludzie pędzą na zakupy, spacerują po alejkach parku J. Słowackiego. „Chcielibyśmy zadać nietypowe pytanie… Czy Pani wie, że Bóg Panią kocha?” – słychać. Nie, to nie Świadkowie Jehowy – to katolicy, którzy z Dobrą Nowiną wyszli na ulice.
O głoszeniu Jezusa na ulicy i nie tylko mówi ks. Grzegorz Michalski, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie, wiceprzewodniczący Archidiecezjalnej Rady ds. Nowej Ewangelizacji.
Agata Combik: Jaka jest idea obecnych warsztatów ewangelizacyjnych?
Ks. Grzegorz Michalski: Chodzi o przygotowanie się do ewangelizacji ulicznej, która będzie prowadzona w trakcie czerwcowego Kongresu Ewangelizacji. Chcemy dać warsztat, pokazać metodę głoszenia kerygmatu – podstawowych prawd życia duchowego. Dzisiejszy świat rozmawia o wszystkim, tylko nie o Jezusie. Nie umiemy o Nim mówić. A przecież o czym bardziej warto rozmawiać jak nie o Nim? Oczywiście podstawową sprawą nie jest poznanie „techniki”, ale osobiste doświadczenie spotkania z Chrystusem, otwartość na Ducha Świętego. Bez tego będziemy przekazywali jedynie teorię chrześcijaństwa, zamiast głosić żywego, obecnego tu i teraz Jezusa.
Czy trzeba koniecznie wychodzić na ulice?
– Papież Franciszek mówił niedawno do duchowieństwa rzymskiego, że nie wystarczy głoszenie Chrystusa w kościele, że trzeba na ulice wyjść. Do kościołów przychodzi może jedna czwarta Polaków. Pozostałe trzy czwarte są dla nas zadaniem, oni sami nie przyjdą, to my musimy wyjść do nich z Ewangelią… Ale oczywiście nie chodzi tylko o rozmowy z nieznajomymi „na mieście”. Czasem trzeba zacząć od świadectwa wiary w swoim własnym domu, w pracy. Na mocy chrztu i bierzmowania jesteśmy zobowiązani głosić Ewangelię tam, gdzie jesteśmy.
Na ulicy co chwilę ktoś coś od nas chce – wciska reklamę, prosi o pieniądze. Do tego jeszcze jacyś ewangelizatorzy… Czy to dobre miejsce, by zapraszać do rozmowy?
– Powinniśmy głosić Jezusa wszędzie. Oczywiście część osób odmawia takich rozmów, śpieszy się, nie ma czasu i ochoty. Szanujemy to. Wielu ludzi jednak zatrzymuje się, czasem może najpierw tylko z ciekawości, a potem okazuje się, że było to dla nich bardzo ważne spotkanie.
Czy taka krótka rozmowa może rzeczywiście zmienić czyjeś życie?
– Zdarza się, że już po takiej rozmowie ktoś jest gotów ogłosić Jezusa swoim Panem oraz Zbawicielem, i jest to dla niego bardzo ważne przeżycie. Oczywiście to dopiero początek. Zapraszamy takich ludzi do wspólnot, gdzie będą mogli uczestniczyć w dalszej formacji. Nawet jeśli nie od razu się na to zdecydują, bywa, że ta rozmowa na ulicy jest jakimś impulsem, przez który dalej Jezus może kogoś pociągnąć – może na jakieś rekolekcje, na spotkanie ewangelizacyjne...
Kongres będzie okazją do intensywniejszej ewangelizacji ulicznej?
– Tak. Wielu chce zamknąć Kościół w zakrystii. My będziemy chcieli pokazać się, wyjść na zewnątrz – bo mamy z czym wyjść, mamy dla tego świata najlepszą z możliwych propozycji.
Radość ognia
Informacje o zbliżającym się Kongresie Ewangelizacyjnym i Wrocławskim Jarmarku Cudów na www.kongres.archidiecezja.wroc.pl
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.