Ogłośmy to na dachach

Okolice placu Dominikańskiego we Wrocławiu. Ludzie pędzą na zakupy, spacerują po alejkach parku J. Słowackiego. „Chcielibyśmy zadać nietypowe pytanie… Czy Pani wie, że Bóg Panią kocha?” – słychać. Nie, to nie Świadkowie Jehowy – to katolicy, którzy z Dobrą Nowiną wyszli na ulice.

Reklama

Różnie takie spotkania przebiegają. Niektórzy rozmówcy uciekają, słysząc o Bożej miłości, inni zaczynają wylewać żale na księży lub stwierdzają: „Panie, mnie to nie interesuje”. Sporo osób jednak otwiera serce na głoszone przesłanie. Gdy pada pytanie, czy chcą tu i teraz uznać Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela, część z przejęciem, czasem ze łzami w oczach, decyduje się na taki akt (pomocą jest tekst na odwrocie specjalnie przygotowanych obrazków). Jacek zaznacza, że zawsze trzeba delikatności i szacunku dla wolności drugiego człowieka. Ma prawo powiedzieć „nie”… Kasia wymienia kolejne ważne cechy ewangelizatora: poczucie bycia posłanym – przez wspólnotę, przez Kościół, pokora, zakorzenienie w słowie Bożym, osobiste świadectwo, odwaga, oparcie się na mocy Bożej, rozmodlenie. Podkreślają, że nie chodzi o katechezę, o informacje, wiedzę, ale właśnie o kerygmat – ogłoszenie, „wykrzyczenie” Dobrej Nowiny.

Kto chce włączyć się w dzieło ulicznej ewangelizacji, może kontaktować się z diakonią ewangelizacji Ruchu Światło–Życie (www.wroclaw.oaza.pl) – z tym, że – jak zaznacza Jacek – najpierw zostanie mu zaproponowane przejście konkretnej formacji. – Spotkałem Go i dlatego mówię – o tym, czego doświadczyłem i czego doświadczam teraz – tłumaczy ks. Grzegorz Michalski. – Jeśli spotkałem, a nie mówię, to jest problem. Może Bóg kiedyś mi powie: to, czym cię obdarzyłem, nie było tylko dla ciebie. Przez ciebie chciałem obdarzyć innych…

Narzędzia Ducha

Jacek Giełda, Ruch Światło–Życie

– Kto doświadczył w życiu spotkania z Chrystusem, Jego miłości, ten czuje obowiązek, żeby iść, żeby się tym dzielić. Ja, wraz z innymi, ewangelizuję na ulicy ponad 3 lata. Chodzimy parami. Nasze głoszenie poprzedzone jest zawsze modlitwą; prosimy też o nią innych – wspólnoty, zgromadzenia zakonne. Chcemy stać się narzędziem w ręku Ducha Świętego. Wyjście na ulice wymaga pokonania bariery lęku (co nie znaczy, że się go nigdy nie czuje) i nieoczekiwania natychmiastowych owoców. Choć te owoce zwykle w końcu też są widoczne.

Pamiętam pewną ewangeliczkę z Niemiec czy Holenderki, które na ulicy we Wrocławiu przyjęły Jezusa. Jedna mówiła ze łzami, że to najlepsze, co mogło ją spotkać. Pamiętam młodego człowieka, który mówił, że kiedyś chodził do kościoła, ale przestał. Twierdził, że idzie w kierunku buddyzmu. Po gorącej modlitwie do Ducha Świętego chłopak otworzył się na rozmowę. Na końcu stwierdził: idę do spowiedzi. Uświadomił sobie, że to grzech był przyczyną odejścia od Kościoła. Nawet podczas krótkiej rozmowy dokonują się czasem w ludziach wielkie rzeczy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama