W niedzielę 12 maja ulicami Rzymu przeszło kilkadziesiąt tysięcy ludzi w 3. Narodowym Marszu dla Życia. Obok Włochów, uczestniczyły w nim także delegacje m.in. z Francji, Portugalii, Holandii, Niemiec, Malty, Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Chin oraz kilkaset osób z Polski.
Z uczestnikami marszu, ks. Tomaszem Kancelarczykiem i panią Joanną Szałatą z Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana” rozmawia ks. Piotr Studnicki.
ks. Piotr Studnicki: To wasz pierwszy Marsz dla Życia poza granicami Polski?
Ks. Tomasz: Nie, wcześniej byliśmy w Budapeszcie, w Pradze, w Berlinie, w Paryżu. W Marszu dla Życia w Rzymie bierzemy udział już drugi raz.
Dlaczego jeździcie po Europie?
Ks. Tomasz: Bo obrona życia nie jest czymś ani indywidualnym, ani związanym ze szczególnym miejscem. Jest spraw ogólnoludzką. Tu, w Rzymie, widać nie tyko uniwersalizm Kościoła, ale także uniwersalną walkę o życie ludzkie. To jest coś, co nie zależy od narodowości, koloru skóry, klasy społecznej czy religii.
Jak to się stało, że tak aktywnie zaangażowaliście się w obronę życia nienarodzonych?
Ks. Tomasz: U każdego z nas wyglądało to troszkę inaczej i związane było z osobistym doświadczeniem. W moim przypadku było to spotkanie z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie w ramach wspólnoty „Wiara i Światło” oraz spotkaniami i rozmowami z kobietami które chciały dokonać aborcji lub które jej dokonały. To one mnie uwrażliwiły w sposób szczególny na ten temat.
Pani Joanna: U mnie było to związane z czym, co nazywam „trudnym macierzyństwem”. Moje ostatnie, czwarte dziecko zdecydowałam się urodzić mimo zagrożenia życia i dziecka, i mojego. Jestem pielęgniarką i dokładnie zdawałam sobie sprawę z zagrożenia. Przyjęcie nowego życia w takiej sytuacji, podjęcie decyzji nie było oczywiście łatwe. Wiązało się z trzymiesięcznym okresem ciemności i walki wewnętrznej. Ale zaufałam Bogu i wybrałam życie. Bóg mnie wynagrodził w sposób niewyobrażalny. To, że dzisiaj uczestniczę w organizowaniu szczecińskich Marszów dla Życia, wypływa z wielkiej wdzięczności za za moją rodzinę i dzieci.
Joanna Szałata Obrona życia nie jest czymś ani indywidualnym, ani związanym ze szczególnym miejscem. Jest spraw ogólnoludzką. Tu, w Rzymie, widać nie tyko uniwersalizm Kościoła, ale także uniwersalną walkę o życie ludzkie. Od kiedy organizujecie Marsze dla Życia w Szczecinie?
Pani Joanna: My uczestniczymy w marszach od 2007, ale wszystko zaczęło się wiele lat wcześniej. W pierwszym szczecińskim marszu dla życia uczestniczyło 5 osób. To była taka mała manifestacja zakończona duchową adopcją dziecka poczętego. Zachowało się zdjęcie z 1994 r., na którym widać ok. 50 ludzi, którzy modląc się przeszli z jednego z kościołów do katedry. Te skromne początki szokują, gdy patrzymy na ilość ludzi, którzy dzisiaj biorą udział w marszach dla życia. 14 kwietnia b.r. ulicami Szczecina przeszło 19 tys. osób.
Ks. Tomasz: Drugi marsz, który organizowaliśmy, był już tak duży, że gdy czoło manifestacji dochodziło do katedry, niektórzy jeszcze nie zdążyli rozpocząć marszu. Musieliśmy wydłużyć trasę, która dzisiaj przechodzimy w ok. 1,5 godziny.
Dlaczego wybraliście formę marszu?
Ks. Tomasz: Bo marsze są mocnym, wspłczesnym środkiem komunikacji. My ubieramy Marsz w odpowiednią formę. Nauczyłem się tego nad Lednicą. Ojciec Góra rozmawia z młodzieżą za pomocą symboli, obrazów, gestów i krótkich, ale wymownych zdań. My nazywamy to przestrzenną rozmową i próbujemy robić to samo w Szczecinie.
To dlatego podczas marszu nieśliście dokument Kościoła przepisane na długim paśmie materiału?
Ks. Tomasz: Tak, dokładnie. To był pomysł młodych ze szkoły zawodowej, którzy byli na Lednicy. Kilka lat temu zapytałem ich: co zrobić by podczas marszu zaprezentować papieską encykliką Evangelium Vitae? Ktoś zaproponował przepisanie jej na materiał. Od tej pory uczniowie szczecińskich szkół co roku przepisują nowy dokument. Oprócz Evangelium Vitae, przepisali już „Humane Vitae”, „Redemptor Hominis”, a w tym roku instrukcję Kongregacji Nauki Wiary o Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia i o godności jego przekazywania „Donum Vitae”. W przyszły rok planujemy przepisać list o godności i powołaniu kobiety „Mulieris Dignitatem”.
Pani Joanna: W ten sposób zapraszamy wszystkich, którzy mają dylematy dotyczące życia człowieka, by szukali odpowiedzi na swoje pytania w nauce Kościoła katolickiego. Bo w naszych marszach nie chodzi tylko o przejście z punktu A do punktu B. Marsze są tylko wierzchołkiem wielkiej piramidy i owocem całorocznej pracy. Jej podstawą jest modlitwa i duchowe przygotowanie. Organizujemy duchową adopcję dziecka poczętego, zapraszamy na comiesięczne Msze święte oraz adoracje w intencji obrony życia. Drugą płaszczyzną naszego działania jest formacja, wychowanie. Chodzi o wystawy, spotkania i rozmowy, które kształtują myślenie, przede wszystkim młodych ludzi. Wyjście na ulice jest wymiarem najbardziej zewnętrznym. Jeśli przynosi owoce, jeśli co roku w szczecińskim marszu bierze udział o dwa tysiące więcej uczesników, to dlatego że stoi za tym mocne zaplecze duchowe i edukacyjne.
Macie jakieś szczególne przeżycia związane z pobytem w Rzymie?
Ks. Tomasz: Każda nasza obecność w Rzymie jest dla nas zaproszeniem do pójścia w głąb. Jesteśmy tu wspólnie już po raz piąty: Obok marszów, przyjeżdzamy też na pielgrzymki obrońców życia. I mamy takie doświadczenie, że właśnie tutaj rodzą się najlepsze pomysły na naszą dalszą działalność.
Pani Joanna: Do Rzymu przyjeżdżamy, aby złożyć w darze Ojcu Świetemu owoce naszego szczecińskiego marszu. Zawsze zabieramy też garstkę młodzieży, aby ją formować w drodze. Oni doświadczają tutaj czegoś niepowtarzalnego. Wracają przekonani. Odmienieni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.