- Z siostrą Faustyną jestem zaprzyjaźniona od młodości. Kiedy zaczęłam czytać jej „Dzienniczek”, byłam w szoku. Od początku czułam, że doskonale mnie rozumie. Wierzę, że dzięki niej dostałam cudownego męża - mówi Jolanta Świderek.
Beatyfikacja koleżanki
Przez wiele godzin o św. Faustynie Kowalskiej może opowiadać także katechetka Jolanta Świderek, która jako nastolatka, podczas pielgrzymki z Łowicza do Częstochowy, poznała s. Norbertę Łakomską ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie. Ona zaproponowała jej rekolekcje prowadzone przez siostry. – Tam poznałam s. Faustynę. Kupiłam sobie „Dzienniczek”. Czytałam go na okrągło. Każde rekolekcje i wakacje spędzałam u sióstr w różnych miejscach Polski – wspomina pani Jola, która w Faustynie znalazła przyjaciółkę. – Zachwycało mnie to, że miała tak bliską relację z Jezusem. Fakt, że – tak jak ja – pochodziła ze wsi, pomagał mi się do niej zbliżać. Potem zaczęłam jeździć jako wolontariuszka do szkoły życia w Derdach, którą prowadziły siostry. Będąc w szkole średniej, poznałam koleżankę Marylkę, która również była zafascynowana Faustyną. Dziś jest ona moją szwagierką.
Razem pojechałyśmy na beatyfikację siostry Faustyny. Nie wyobrażałyśmy sobie, żeby w tak ważnym dla niej dniu nie być razem z nią. Marylka miała to szczęście, że jej ciocia znała św. Faustynę osobiście, bo była z nią w jednym zgromadzeniu. Jej opowieści sprawiły, że cała rodzina miała wielkie nabożeństwo do Bożego miłosierdzia. Będąc w ich domu, nieraz widziałam, jak każdego dnia o godz. 15 wszyscy razem klękali do koronki. To mnie urzekło. Myślę, że dzięki Faustynie zaczęłam się spotykać z Markiem, bratem Marylki. Wiedząc, że jest czcicielem Bożego miłosierdzia, nie bałam się mu zaufać.
O tym, co otrzymałam i nadal otrzymuję za wstawiennictwem św. Faustyny, mogę opowiadać jeszcze długo. Kiedy pojechałam do jej domu rodzinnego, poczułam się tak, jakbym była u siebie. Ona pomogła mi pokonać pewne trudności, jakie spotkały mnie, gdy uczyłam się w liceum. Ona była lekiem w chwilach zwątpienia i załamania. Wiem też, że dzięki niej wróciłam do szkoły jako katechetka. Mając taką przyjaciółkę, czuję spokój i bezpieczeństwo. Od niej wiem o Bożym miłosierdziu, o piekle, o szatanie i potrzebie modlitwy za grzeszników – opowiada J. Świderek.
Świadków nie brakuje
Gdy słucha się świadectw czcicieli Bożego miłosierdzia, wyraźnie widać, że ci, którzy go przyzywają, w swoim życiu doświadczają szczególnego prowadzenia. Nie znaczy to bynajmniej, że ich życie staje się sielanką. Trwanie przed Jezusem Miłosiernym daje odpoczynek, siły i bezpieczeństwo. Potwierdzają to członkowie „Faustinum” w Skierniewicach i Bełchowie. Pani Urszula, która od lat jest czcicielką Bożego miłosierdzia, nie potrafi zliczyć, ile razy w ciągu dnia wypowiada akt strzelisty „Jezu, ufam Tobie”. Nie ma też wątpliwości, że Jezus ocalił ją, jej męża i dziecko w czasie uderzenia pioruna w dom. Jemu przypisuje także wyjście bez szwanku z wypadków samochodowych. W ostatnim z nich zdążyła tylko krzyknąć: „Jezu, ratuj!”. I On jej nie zawiódł.
Podobnie, jak w sytuacji, gdy jechała do szpitala spotkać się ze swoją chorą koleżanką. – Od rana czułam, że muszę ją odwiedzić. Po Mszy św. wsiadłam w pociąg i pojechałam do Żyrardowa. Po drodze czułam przynaglenie do odmawiania koronki. Wyciągnęłam ją i modliłam się. Po dotarciu na miejsce dowiedziałam się, że moja przyjaciółka zmarła 20 minut wcześniej. W czasie, gdy odmawiałam za nią modlitwę do Bożego miłosierdzia. Podobnych sytuacji i zdarzeń jest więcej. Od kiedy poznałam bliżej s. Faustynę i prawdę o Bożym miłosierdziu, każdego dnia staram się także spełniać czyny miłosierdzia, bo wiem, że one zmieniają świat – wyznaje pani Urszula.
Podobnego zdania jest pani Barbara z Bełchowa, która opiekuje się swoją niepełnosprawną siostrą. – Obiecałam to mojej mamie, gdy umierała. Zawsze, gdy opuszczają mnie siły, myślę o Bożym miłosierdziu. Wiem, że Jezus Miłosierny daje mi siłę do tej służby. To, że jest mi On bliski, wyczuwa siostra. Skądkolwiek wracam do domu, chce, bym mówiła: „Amen”. Wiem, że łaska wielkim strumieniem płynie z tej obecności – mówi ze wzruszeniem pani Barbara.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.