Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał dziś bp. Piotra J. winnym prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwym i skazał go na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na 4 lata oraz 2,4 tys. zł grzywny i 4 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym i funduszu pomocy postpenitencjarnej.
Wyrok jest nieprawomocny. Bp. Piotra J. nie było dziś w sądzie na ogłoszeniu wyroku. Sąd orzekł, że biskup umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, w ten sposób, że będąc w stanie nietrzeźwości kierował toyotą yaris. Na poczet orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów zaliczył mu już okres zatrzymania prawa jazdy od dnia 26 października 2012 r. do dnia 25 stycznia br.
Orzeczona kara została uzgodniona przez biskupa z prokuratorem. Sędzia Edyta Dzielińska-Wolińska poinformowała, że okolicznościami obciążającymi oskarżonego był wysoki poziom zawartości alkoholu w organizmie oraz poziom zagrożenia, gdyż przebył znaczny odcinek drogi w ruchu miejskim, po czym stracił panowanie nad pojazdem.
Dodała też, że na wysokość kary wpływ miała także funkcja i rola społeczna jaką pełni. – Oskarżony jest duchownym, zajmuje wysoką pozycję w hierarchii, a jego postawa oddziaływuje społecznie dlatego od oskarżonego oczekuje się więcej w zakresie kształtowania postaw społecznych – mówiła.
Natomiast za okoliczności łagodzące wskazała fakt, iż bp Piotr J. chciał dobrowolnie poddać się karze, przyznał się do winy, nie kwestionował swego sprawstwa. – Oskarżony wyraził daleko idącą skruchę a sąd uznał ją za wiarygodną – zaznaczyła sędzia Dzielińska-Wolińska. Według sądu, popełniony czyn miał charakter incydentalny.
Ogłoszony dziś wyrok jest nieprawomocny.
20 października ub. roku biskup Piotr J., prowadząc samochód po pijanemu, spowodował kolizję drogową. Do zdarzenia doszło na jednej z warszawskich ulic. 57-letni biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej stracił panowanie nad autem i uderzył w latarnię. Badanie na zawartość alkoholu w organizmie wykazało ok. 2,5 promila.
Dwa dni po zdarzeniu biskup przeprosił wszystkich, których zgorszył swoim czynem, w szczególności wiernych archidiecezji, których - jak napisał w specjalnym oświadczeniu - "zaufanie zawiódł". Oddał się też do dyspozycji papieża i zapewnił, że chce jak najszybciej skorzystać ze specjalistycznej pomocy.
Ostatniego dnia października warszawska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia wobec biskupa, wraz z wnioskiem o skazanie bez przeprowadzenia rozprawy.
Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia nie zaakceptował jednak tego wniosku i postanowił, że sprawa będzie toczyła się w normalnym trybie, gdyż brak jest podstaw do uwzględnienia wniosku o poddanie się karze.
Podczas rozprawy 23 stycznia sąd wysłuchał zeznań oskarżonego oraz dwojga świadków - strażników miejskich, którzy pierwsi przybyli na miejsce wypadku.
Podczas części niejawnej biskup Piotr J. w porozumieniu z prokuratorem zaproponował nowy wymiar kary: sześć miesięcy pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem na dwa lata, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na 4 lata, a także 2,4 tys. zł grzywny i 4 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym i pomocy postpenitencjarnej. Wcześniej biskup wnioskował o osiem miesięcy prac społecznych i 4-letni zakaz prowadzenia pojazdów.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).