Kobiety w ornatach czy księża na ślubnym kobiercu nie rozwiążą problemu powołań. Powołania w Kościele są, tylko trzeba je odkryć. Kapłani swoje, a świeccy swoje.
Jedną z różnic między Kościołem w Polsce a tym w Europie Zachodniej jest zaangażowanie świeckich. U nas najbardziej zatłoczona jest przestrzeń pod chórem, natomiast w Europie wierni często okupują prezbiterium, wyręczając kapłana w tym, w czym nie powinni. Świecki staje się niby księdzem, a ksiądz pseudoświeckim. W naszej rzeczywistości sprawę zaangażowania można by zobrazować jeszcze inaczej: świeccy niewiele, księża prawie wszystko. Problem jest złożony, ale czasami działa tu coś, co można by nazwać „syndromem filara”; jednym wystarczy go podpierać, innym wydaje się, że nim są; w dodatku... tylko oni.
Może się jednak wychylić?
Przede wszystkim w ostatnich latach jest trochę lepiej. – Nie mam wątpliwości, że ludzi zaangażowanych w Kościele jest coraz więcej. Przez prawie 20 lat, jak jestem księdzem, widzę ogromny rozwój świadomości u świeckich, że są nie tylko w Kościele, ale Kościołem – zauważa ks. Zbigniew Woźniak, asystent diecezjalnej rady ruchów i stowarzyszeń katolickich. – Są tacy, którzy chcą się angażować, stąd propozycja Studium Formacyjnego – dodaje.
W listopadzie w naszej diecezji odbyło się pierwsze z trzech spotkań w ramach Studium. Około 40 osób przygotowuje się w nim do posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii św., lektora czy animatora katechezy parafialnej. – Ta formacja przydaje się samym uczestnikom, ale jest też szansą dla parafii, do których oni później wracają – tłumaczy ks. dr Radosław Mazur, odpowiedzialny za Studium. Poza tym posługi szafarza czy lektora są też doskonałą propozycją aktywizacji mężczyzn. Jeśli chodzi o świeckich, nasz Kościół jest w przeważającej większości „żeńsko-katolicki”. Panowie w niektórych formach po prostu się nie odnajdują.
– Będąc szafarzem mogę się zbliżyć do Pana Boga, dotknąć Go, poczuć Jego obecność. Mogę też służyć innym, zanosić Komunię św. chorym – mówi Wojciech Ernestowicz ze Słupska. – Jest to jakieś wyróżnienie. Mogę dać z siebie coś więcej – dodaje Wiesław Filipczyk ze Słupska, również kandydat na szafarza. W naszej diecezji działa obecnie ponad setka nadzwyczajnych szafarzy. Posługa lektora pozwala świeckim na jeszcze inne zaangażowanie. Należy ją odróżnić od funkcji lektora, czyli czytającego podczas liturgii. Mylące jest tu użycie słowa „lektor” w obu przypadkach. Lektor ustanowiony przez biskupa to poważna posługa. Taki człowiek też czyta podczas liturgii, ale wolno mu o wiele więcej. Może przewodniczyć nabożeństwom takim jak: Różaniec, Gorzkie Żale, majowe czy czerwcowe. Może prowadzić przygotowanie do sakramentów. Dotychczas w naszej diecezji ustanowionymi lektorami byli tylko klerycy III roku. – Już teraz jestem zelatorem Apostolstwa Dobrej Śmierci. Prowadzę z księdzem dni skupienia, konferencje. Chodzę też do chorych i przygotowuję ich do odwiedzin księdza. Tacy ludzie często boją się wizyty kapłana, więc przygotowanie jest potrzebne – opowiada Henryk Stępień z Sianowa, kandydat do posługi lektoratu. Możliwości zaangażowania jest naprawdę dużo. Od najbardziej odpowiedzialnych funkcji, przez uczestnictwo w ruchach i stowarzyszeniach, po parafialną codzienność; choćby coś tak prostego, a potrzebnego, jak sprzątanie czy dekorowanie świątyni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).