Wierzymy mówimy wyznając wiarę podczas Mszy świętej. Nie indywidualnie. Każdy osobiście, ale razem.
Nikt nie może wierzyć sam, tak jak nikt nie może żyć sam. Nikt nie daje wiary samemu sobie, tak jak nikt nie daje sam sobie życia.[1] Wiara jest osobistą odpowiedzią człowieka na inicjatywę Boga. Jest jego osobistym aktem - wyborem. Nie jest jednak aktem wyizolowanym.
Bóg przychodzi przez Kościół. To on wierzy jako pierwszy. Jest studnią, z której można wiary zaczerpnąć jak wody. Jest matką, która uczy wierzyć i wyrażać to, w co wierzymy. Nie jest źródłem zbawienia i życia. Zbawienie pochodzi od Boga. Tylko od Boga. Jednak jest matką naszych nowych narodzin[2].
Wierzę – mówi Kościół. Wierzę – powtarzam, ucząc się słowa i jego znaczenia. Uczę się tego, co oznacza. Słowa są ludzkie. Czasem trudno nimi wyrazić Bożą rzeczywistość. Ale wierzę w to, co słowa oznaczają, nie w ich brzmienie. Nie w to, co się wypowiada, ale w rzeczywistość, o której mówią wypowiadane słowa.[3] To św. Tomasz z Akwinu. Ważne słowa. Wskazują, by o jedności w wierze nie wyrokować na podstawie wypowiedzianych czy napisanych słów, ale tego, co człowiek nimi określa. Nie jest herezją żadne wypowiedziane słowo czy zdanie, jeśli nie idzie za nim zaprzeczenie rzeczywistości, w którą wierzymy.
Matka uczy dzieci mówić tak, by z nią i ze sobą nawzajem mogły się porozumieć. Kościół ma swój język wiary. Ale ludzie mówią różnymi językami. Także o tej samej rzeczywistości. Trzeba uważnie słuchać się nawzajem, by zrozumieć to, co pod słowami się kryje.
Wierzę... wierzymy. Wierzymy – to wiara Kościoła wyznawana przez biskupów zgromadzonych na soborze lub przez zgromadzenie liturgiczne wierzących[4] – podpowiada Katechizm. Wierzymy mówimy wyznając wiarę podczas Mszy świętej. Nie indywidualnie. Każdy osobiście, ale razem. Kościół mówi: Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański. Wyznanie wiary podparte autorytetem soborów z IV wieku po Chrystusie.
Symbol to coś, co określa. To coś, co pozwala wyróżnić kogoś lub coś spośród innych – podobnych. Coś, co jednoznacznie wskazuje, kim jestem. Greckie słowo symbolon oznaczało połowę przełamanego przedmiotu.[5] Znak rozpoznawczy, sprawdzający tożsamość tego, który przyniósł drugą połowę.
Wybrałam. Przyjęłam symbol przynależności do wspólnoty Kościoła. Podobne noszą ludzie obok mnie. Drugą połowę nosi moja matka – Kościół. Jeśli mam wątpliwości, jeśli trudno mi odczytać moją połowę znaku, wystarczy złożyć go z drugą połówką. Wtedy wszystko staje się czytelne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).