Najbliższe 12 miesięcy przeżyjemy pod znakiem Roku Wiary. Jednym ze sposobów jej pogłębienia jest nawiedzanie miejsc świętych.
Bóg czyni wielkie rzeczy
Anna Burzec z Tarnowa – Pielgrzymowanie odkryłam niedawno. Poczułam stabilność życiową, bo dzieci „odchowane”, więc pomyślałam, że warto odetchnąć głęboko i czegoś jeszcze poszukać. Dwa lata temu pojechaliśmy z mężem do Ziemi Świętej, w 30. rocznicę ślubu. Oferta wyjazdu pojawiła się przypadkowo. Żebym wiedziała, co mnie spotka na pielgrzymce, to pojechałabym znacznie wcześniej. To jest niezwykłe. Być tam, dotknąć, stanąć w tym samym miejscu co Jezus, to niezwykłe doświadczenie. Dziś słucham Ewangelii w kościele i widzę te miejsca, i lepiej rozumiem słowo Boga. Pielgrzymka to też wspólnota, realna. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi, w dojrzałym wieku zawarliśmy przyjaźnie. Pielgrzymka to rekolekcje w drodze. Nie ma tam chwili zmarnowanej. Można przewartościować swoje życie. Czasem narzekamy na różne sprawy, na zdrowie, w czasie pielgrzymki na zmęczenie, ale np. widok obłożnie chorych w Lourdes zmienia perspektywę widzenia naszych problemów. Mimo intensywności wyjazdów, napiętego programu, po powrocie wracałam lekka jak piórko, odnowiona, wyciszona, z ogromną energią i zapasem miłości do bliźnich, siebie i Boga.
Józef Kural z Biadolin – Jako pilot prowadzę wiele pielgrzymek po Polsce. Mam swoje zadania, ale czuję się też za każdym razem także pielgrzymem. Zaczęło się prawie 20 lat temu od pielgrzymki do Medjugorie. Przeżyłem tam, przyznaję, przemianę duchową. Pielgrzymka zmieniła moje życie. Sądziłem, że to koniec moich wyjazdów, bo niektóre pielgrzymki są kosztowne, poza tym sporo zajęć jest w domu. Ale stało się inaczej. Na spotkaniu w Jadownikach usłyszałem opowieść m.in. o Lourdes. Pomyślałem, że choć przez chwilę kiedyś chciałbym zobaczyć to miejsce, w którym Maryja się objawiła. Takie pragnienie pojawiło się w moim sercu. Planu nie miałem. W Lourdes byłem dotąd kilka razy i mogłem się napatrzeć do woli. Pielgrzymuję do innych sanktuariów. Nie prosiłem o to, ale zawierzyłem tę sprawę Matce Bożej. Z zawierzenia bierze się to, że jeśli kto raz popróbował pielgrzymowania, to będzie starał się iść tą drogą, bo Bóg działa wielkie rzeczy w sercach ludzi, którzy wyruszyli w drogę. Sam byłem świadkiem licznych łask.
Alicja Nowak z Łękawicy – W lipcu 2000 roku zakończyłam chemioterapię, w sierpniu poszłam na pieszą pielgrzymkę tarnowską, choć lekarze nie chcieli o tym słyszeć. Rok później pojechałam do Medjugorie. Chciałam podziękować za dar życia, który powtórnie otrzymałam. Na Jasną Górę chodzę do dziś, mam kłopoty ze zdrowiem, ale idę, podpierając się dwoma laskami. Zaczęłam też jeździć na pielgrzymki. W ostatnim roku byłam na „camino”, pieszej pielgrzymce z biurem z Porąbki do Santiago de Compostela. Pielgrzymowanie nie jest proste, trzeba zorganizować sprawy w domu, trzeba znaleźć czas, trzeba znaleźć pieniądze, a to też niełatwe, ale pielgrzymowanie warte jest każdej złotówki. Na pielgrzymce cały czas jesteśmy przed Bogiem, zwłaszcza na „camino” jest czas na wszystko – modlitwę, przemyślenie wszystkich spraw, poukładanie wszystkiego w sercu i w głowie. Na pielgrzymce wyraźnie człowiek widzi, co nie zawsze chce dostrzegać na co dzień, że jest za co Bogu dziękować. Najważniejsza moja pielgrzymka? Ziemia Święta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).