Listy z misji

Piszą salezjańscy wolontariusze misyjni. Adam, Ania, Beata, Kasia, Monika, Agata, Bartek, Ilona, Krzysiek i Tomek.

Inna sprawa kiedy facetowi zależy na kobiecie i chce ją poślubić. Zależeć to ci może - mówią jej rodzice - ale zabierasz nam córkę, naszą pomoc, to musisz nam za nią zapłacić. Tak więc chcesz mieć żonę, musisz mieć kasę. Również i w Polsce w dawniejszych czasach były podobne praktyki. Tyle, że wówczas to przyszła żona powinna była mieć posag, chcąc wyjść dobrze za mąż. No to jeszcze potrafię zrozumieć (być może dlatego, że sam jestem facetem). Ale w Zambii żeby, zaproponować interesantowi kwotę do zapłaty, to trzeba swoje dziecko wpierw jakoś wycenić. Powiedzmy, że mam 18-letnią córkę. Przychodzi 19-letni chłopak i mówi mi, że chce ode mnie córkę wykupić. Przegoniłbym go od razu, wrzeszcząc za nim, że to nie bazar niewolników. Przesadzam. To nie do końca tak. Tutaj płacenie za żonę jest bardziej w formie tradycji niż zakupu.

Jeśli w tradycyjny zambijski sposób chcę się ubiegać o żonę, to moje zaloty opierają się na kilku rozmowach (w których nie uczestniczę).

Najpierw wysyłam swojego wujka do rodziców mojej przyszłej żony. Rozmawiają o mnie i o niej. Wujek wraca. Kolejna rozmowa odbywa się między moją przyszłą żoną a jej ciocią. Ciotka informuje siostrzenicę o tym, że ja chcę ją posiąść. Dziewczyna z chęcią się zgadza i w tym momencie stajemy się narzeczeństwem. Następnie moi rodzice rozmawiają z jej rodzicami. Po tych kilku rozmowach wiedzą już jaką szkołę ukończyłem, gdzie pracuje i jaki mam majątek. Jako wspaniali, przyszli teściowie nie stają nam na przeszkodzie zawarcia związku małżeńskiego. Jednak po przekalkulowaniu, podają cenę, jaką muszę im zapłacić za córkę.

Sposób na blondynkę

Powiesz mi, że taki sposób zaręczyn jest niecywilizowany? Cofnijmy się w czasie o 300 lat wstecz. Jest rok 1712. Powiedzmy, że jestem Zambijczykiem. Biegam sobie po wioskach z kolczykiem w nosie i przepaską na pupie. W głębi serca czuję jednak pragnienie żeby założyć rodzinę. Nie mam partnerki. Co robię? Szukam. Muszę wypatrzyć swoją przyszłą żonę, tak jak myśliwy wypatruje zwierzynę w buszu. Przyglądam się uważnie jej zachowaniu i wyglądowi. Jeżeli dziewczyna mi się podoba, to teraz już jest z górki. Podbiegam z zaskoczenia. Chwytam. Zarzucam dziewczę przez ramie jak worek ziemniaków, i wracam z moim łupem do domu. Jest moja. Proste. W Europie takie okazywanie zainteresowania, zostałoby nazwane uprowadzeniem. W Zambii, w niektórych regionach jakieś 300 lat temu, funkcjonował właśnie taki sposób zaręczyn. Jednak to już przeszłość. W dzisiejszym świecie wszystko ma swoją wartość – cenę.

Jak to wygląda w praktyce?

Cena za bardzo drogą żonę, waha się w granicach 2000 dolarów amerykańskich. Cena za bardzo tanią żonę, to 200 dolarów. Droga żona to taka, która jest dziewicą i dopiero co ukończyła szkołę, najlepiej wyższą. Tania żona to taka, która nie ukończyła szkoły, jest rozwiedziona i ma dzieci. Za porozumieniem stron, opłatę można uiścić za pomocą innych dóbr materialnych, typu krowa, koza, lub kawałek ziemi.

Tomasz Witkowski; Zambia, Kabwe; 16 października 2012

«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8