„Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie jest brak miłości, do brata, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc”.
Latem 1984 roku do księdza Jerzego przyjechał dziennikarz z Radia Chicago. Tłumaczył mu, że z perspektywy Ameryki nieco inaczej patrzy na to, co się dzieje w Polsce i że oczywiste dla niego jest, że życie księdza jest bardzo poważnie zagrożone. Radził, by podjął jakieś działania, by się ratował. Ksiądz Popiełuszko uparcie przekonywał, że nie za przestanie swej działalności, że nie opuści ludzi, do których został posłany.
Rozmowie przysłuchiwał się Karol Szadurski. – Wtedy przyszło mi na myśl, by poprosić prymasa o pomoc w ratowaniu księdza – mówi.
Książkę Mileny Kindziuk można wygrać w naszym konkursie
Następnego dnia spotkał się z kolegami z Huty Warszawa. Wspólnie zredagowali list do prymasa Józefa Glempa: „Po długich rozmowach doszliśmy do przekonania, że najwłaściwszym rozwiązaniem kwestii księdza Jerzego byłoby, o ile to możliwe, skierowanie go na studia w zakresie nauki społecznej Kościoła za granicę. Uważamy tak dlatego, że dalsza praca księdza w kraju narazi go nieuchronnie na represje ze strony władz państwowych, a według nas ksiądz Jerzy zasługuje na szczególne uznanie”.
Ksiądz Jerzy o niczym nie wiedział. Można sobie więc wyobrazić, jak bardzo czuł się zaskoczony, gdy kilka dni później prymas wezwał go na rozmowę i zaproponował rozpoczęcie studiów w Rzymie. Uważnie wysłuchał swego biskupa. Po sekundzie, bez wahania, kategorycznie jednak odmówił. – W takiej sytuacji nie mogłem go skierować na studia do Rzymu – przyznaje dzisiaj kardynał Józef Glemp. – Gdybym go wtedy wysłał, to ludzie po wiedzieliby: prymas współpracuje z komunistami, idzie po linii władzy. Nie mogłem tego zrobić! On to rozumiał. Sam też mówił, że nie chce wyjazdu. Powtarzał, że ludzie mu zawierzyli i nie może ich zdradzić.
Ksiądz Jerzy ucieszył się, że prymas go do niczego nie zmusza.
Zagrożenie jednak narastało
W czerwcu 1984 roku miały się odbyć wybory do rad narodowych, toteż z większą niż zwykle uwagą śledzono kazanie księdza Popiełuszki wygłoszone na Mszy za Ojczyznę 27 maja: „Prawda i męstwo to wartości bardzo ważne w życiu każdego człowieka, a zwłaszcza w życiu chrześcijanina. A żyć w prawdzie – to być w zgodzie ze swoim sumieniem. Nie służy rozwojowi prawdy kłamstwo i półprawdy płynące szeroką rzeką w środkach masowego przekazu” – mówił.
Podczas Mszy ksiądz Jerzy nie wskazywał, jak konkretnie zachować się podczas wyborów do rad narodowych, natomiast został odczytany tekst„Polak – katolik wobec państwa i wyborów”, opracowany na podstawie orędzia Episkopatu Polski z 10 września 1946 roku. Wynikało z niego, że „Kościół ma prawo i obowiązek pouczania wiernych o ich prawach i obowiązkach wobec państwa”. Komuniści zaś zinterpretowali to jako wezwanie księdza Popiełuszki do bojkotu wyborów. Za pośrednictwem Polskiej Agencji Prasowej zwrócili się do Sekretariatu Episkopatu o zajęcie stanowiska w tej sprawie. Od powiedź biskupów brzmiała: „Poglądy księdza Popiełuszki nie stanowią poglądów Episkopatu, lecz są jego prywatnymi opiniami”. Nic więcej nie dodano na temat dalszej działalności żoliborskiego kapłana. Komuniści wyciągnęli stąd wniosek, że hierarchia kościelna nie podejmie żadnych kroków przeciwko niemu, by powstrzymać go od wygłaszania kazań.
W ostatnią niedzielę czerwca podczas Mszy za Ojczyznę ksiądz Jerzy mówił: „Sprawiedliwość musi iść w parze z miłością, bo bez miłości nie można być w pełni sprawiedliwym. Gdzie jest brak miłości, do brata, tam na jej miejsce wchodzi nienawiść i przemoc”. Po tym kazaniu, 26 czerwca, został wezwany na przesłuchanie w sprawie ostatniej Mszy za Ojczyznę.
Zeznania:
Uważam, że Msze św. za Ojczyznę odprawiane na Żoliborzu były potrzebne, zwłaszcza dla młodego pokolenia. Przypominały one o potrzebie kochania Pana Boga i swojej Ojczyzny.
– Ojczyzna jest jak rodzona matka, ona nas wy karmiła – mówi pani Marianna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).