Nadzieję na pogłębianie dialogu intelektualistów chrześcijańskich i laickich wokół trwałych fundamentów kultury wyraża przesłanie zakończonego dziś w Lublinie IV Kongresu Kultury Chrześcijańskiej.
Dziennikarka KAI Alina Petrowa-Wasilewicz podkreśliła, że Jan Paweł II musiał znać część wielkiego kobiecego dorobku Polek, które w XIX w. stworzyły mocny ruch feministyczny – powstało wówczas ok. 50 zgromadzeń edukacyjnych i dobroczynnych, ale też pionierskie w skali światowej wspólnoty, pracujące wśród robotnic, służących czy rzemieślniczek.
Petrowa-Wasilewicz zwróciła uwagę, że współczesne kobiety mają bez porównania szersze pole do działania i powinny zajmować w Kościele wszystkie miejsca, które są dostępne dla świeckich. W swych słusznych rewindykacjach powinny jednak pamiętać, by ich dążenia prowadziły do poszerzenia pola służby, a nie walką o władzę.
Bioetyk, s. prof. Barbara Chyrowicz stwierdziła, że w polskim Kościele nie istnieje partnerstwo, dlatego w Kościele konieczna jest zmiana mentalności. Niby kobiety są ważne, ale gdy dochodzi do podejmowania decyzji – jej głos jest nieobecny. Kobiety powinny zasiadać w niektórych komisjach i radach, np. w radzie ds. bioetyki, gdyż problemy z nią związane dotyczą kobiet. Jednak tak nie jest – podkreśliła profesorka KUL.
Człowiek – bestia czy partner Boga
O złu w człowieku, istocie oscylującej pomiędzy Bogiem a bestią, mówili uczestnicy panelu "Bestia czy partner dialogu z Bogiem? Dramatyczne podejście do prawdy o człowieku". Uczestnicy debaty szukali odpowiedzi na pytanie, co kryje się pod stwierdzeniem "Ecce homo - oto człowiek". Prof. Zbigniew Mikołejko, kierownik Zakładu Badań nad Religią PANwyznał, że niego osobiście, mimo sceptycyzmu, Jezus jest najważniejszą w życiu postacią: "Był ofiarą absolutnie niewinną, zdemaskował rytuały ofiarne, ale przede wszystkim dokonał całkowitej kenozy i zdemaskował przemoc".
Ks. prof. Józef Niewiadomski, dziekan Wydziału Teologicznego w Insbrucku przypomniał, że kulty pogańskie kamuflowały zło i przemoc, chrześcijaństwo zaś demaskowało je w każdej postaci.
Dominikanin o. Maciej Zięba przypomniał, że w starożytności to cezar zbliżał się do sfery sacrum, niewolnik zaś traktowany był jak bestia. Dopiero chrześcijaństwo przyniosło twierdzenie, że każdy człowiek jest personą - osobą. Wiele tekstów średniowiecznych traktuje człowieka jako byt, zawieszony między Bogiem a bestią – mogącą degenerować się lub wznosić. Jest on partnerem Boga, nawet przyjacielem. Zwrócił uwagę, że Średniowiecze nie miało pokus naprawy świata, gdyż ludzie byli świadomi nieusuwalności grzechu pierworodnego, wielkie programy "naprawcze" pojawiły się później, gdy od czasów Oświecenia ludzie uwierzyli, że sami sobie urządzą świat i poczuli się samowystarczalni. W tym nurcie znajduje się eugenika, pokusa wyprodukowania lepszej ludzkości.
Media i chrześcijańska nadzieja
O medialnym przesłaniu chrześcijańskiej nadziei rozmawiali w Lublinie publicyści: Marcin Przeciszewski, szef Katolickiej Agencji Informacyjnej, Ewa Czaczkowska, publicystka "Rzeczpospolitej", ks. Krzysztof Niedałtowski, twórca Gdańskiego Areopagu i duszpasterz środowisk twórczych oraz Piotr Mucharski, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego".
Nad tabloidyzacją mediów ubolewała Ewa Czaczkowska mówiąc o "spirali cynizmu", z jakim mamy do czynienia w mediach i przestrzegła, że stąd już tylko krok do "kultury cynizmu". Jej zdaniem proponowany przez większość mediów obraz świata nie jest prawdziwy, ale zafałszowany i cyniczny i taki odnosi sukces komercyjny.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.