Szkoła nie daje podstaw. Te daje rodzina. Ojciec i matka.
Podczas wakacyjnych wędrówek natknąłem się na przydrożny sklep. A właściwie na scenkę przed sklepem. Zastawiony butelkami stół. Przy nim dwaj mężczyźni. Jeden z nich był najprawdopodobniej ojcem stojącego obok chłopca. Ten w skupieniu przysłuchiwał się rozmowie. Oczami chłonął każdy gest. Jakby chciał zapamiętać, utrwalić. Odniosłem wrażenie (być może mylne), że dla malca była to lekcja bycia prawdziwym mężczyzną.
Następnego dnia inny ojciec z innymi dziećmi. Tym razem przed domem. Jakieś drobne prace remontowe. Mężczyzna z pędzlem w dłoniach. Podobnie dzieci. On skupiony na pracy i dzieciach. One na pracy i ojcu. Też lekcja. Jakże różna od tej pod sklepem.
Obserwując tych pod sklepem i tych przy domu pomyślałem o Ani i Januszu. Za każdym razem gdy wchodzą do kościoła podnoszą do kropielnicy swoje dziecko i wspólnie czynią znak krzyża. Potem idą przed Najświętszy Sakrament na krótką modlitwę, przygotowującą rodzinę do uczestnictwa we Mszy świętej. Nie wiem o czym myśli mały Filip, ale jest skupiony. Nie może być inaczej, bo skupieni na modlitwie są rodzice. To również lekcja.
Anthony de Mello opowiada w jednej z książek o matce, która przyszła do mistrza z pytaniem, kiedy ma zacząć wychowywać swojego pięcioletniego syna. Przyszłaś pięć lat za późno – odparł jej mistrz.
W dyskusji nad nauczaniem szkolnym, w tym również nad katechezą, zapomina się że wszystko zaczyna się długo przed wkroczeniem dziecka w szkolne progi. Te najważniejsze, pierwsze lekcje, odbywają się w domu, przed sklepem, w kościele. Od tego, jak dziecko postrzega dorosłość, w tym również dorosłość w wierze, zależy cała reszta. Szkoła nie daje podstaw. Te daje rodzina. Ojciec i matka.
Śmiało można przypuszczać, że Filip nie będzie miał problemu na religii w szkole. Można także przypuszczać, że będzie je miało dziecko spod sklepu. Nawet jeśli ułomnego nauczyciela zastąpi anioł.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).