Między wczoraj a jutro

Kto zamyka się w swojej przeszłości, zamyka się w pokoju z zatrutym powietrzem. I zapewne udusi się w nim, jeśli nie otworzy okna na obecną rzeczywistość – jedyną, która może go dotlenić.

Reklama

Fragment książki Daniela Ange "O radości" publikujemy za zgodą wydawnictwa Promic.

Spis treści:

Dziś: kładka między wczoraj...

Jezus Chrystus – wczoraj i dziś, ten sam także na wieki. (Hbr 13, 8)

Młodzi łamią sobie głowy nad tym, jak będzie wyglądała przyszłość. Starzy w udręczeniu lub znudzeniu zwracają się ku przeszłości. I nie spotykają się ze sobą w teraźniejszości. Dobrze to uchwyciły – dzięki dziecięcemu zdrowemu rozsądkowi – i Bernadetta, i Teresa. Ta druga pisała: „Widzę tylko chwilę obecną, zapominam o przeszłości i wystrzegam się wyobrażania sobie przyszłości, co byłoby okradaniem Dobrego Boga”[1]. Z kolei Bernadetta zauważyła: „Chwila obecna jest kruchą kładką. Jeśli obciążysz ją wczorajszymi smutkami, niepokojem jutra, kładka ustąpi i straci oparcie”.

A jednak pozostaję w nieustannej łączności i z moją przeszłością, i z moją przyszłością. Wciąż przecież chodzi o moją egzystencję w całej jej ciągłości. Nie mogę przeżywać chwili obecnej bez żywej egzystencjalnej więzi z tym, co ją poprzedza, oraz z tym, co ma nadejść. Mój sposób przeżywania teraźniejszości jest wyraźnie uwarunkowany tym, co przeżyłem wcześniej, a także w pewnym stopniu ukierunkowany przez to, do czego się przygotowuję.

Przeszłość jest niezmienna, skończona, zamknięta – i to na zawsze. Nigdy już nie będę mógł zrobić tego, co zostało zrobione, a to, co przeżyte – tego też już nie będzie. Nie potrafię tego zmienić w żaden sposób i w żadnym zakresie. Wszystkie moje żale są bezpłodne. (Osobiście często jestem napastliwie atakowany przez DBŻ – Demona Bezpłodnych Żalów – i zwykle trudno mi zamknąć jakiś rozdział życia po popełnieniu błędu, po jakiejś niezręczności, po potknięciu). Ciągłe powracanie do przeszłości jest jak osobliwa rutyna, z której nie sposób się wyrwać.

Możemy jednak uczynić cztery rzeczy:

Przenieść własną przeszłość do Serca Jezusa. Możemy owinąć ją płaszczem Jego miłosierdzia. Błagać Go o przebaczenie wszystkich błędów, win i grzechów. Przyjąć to przebaczenie – jedyne, które może sprawić, że sam sobie przebaczę: co za wyzwolenie! Jakie to zwycięstwo nad tym natrętnym DBŻ!

Dziękować za wszystko. Możemy, a nawet powinniśmy dziękować za to, co już zostało zrobione, przeżyte, a nawet przetrwane. Stąd ważne są anamnezy (obywatelskie albo osobiste) wieczorne za każdy miniony dzień.

Robić dziś to, czego wczoraj jeszcze uczynić nie mogliśmy. Na przykład możemy udzielić przebaczenia, które dotąd było zablokowane. Przeżyć wewnętrzne uzdrowienie, gdy ofiarowuję zranienia z przeszłości, poddając je działaniu światła Jezusa. Chodzi o to, aby przeżyć wewnętrzne wyzwolenie, prosząc Pana, by zerwał wszelkie pakty zawarte – świadomie czy też nie – ze złymi duchami. Bowiem dla Boga moja przeszłość jest... teraźniejszością w chwilowości wieczności.

Przeżyć dziś najlepiej, jak to tylko możliwe, to, co wczoraj przeżyliśmy źle. Tam, gdzie żyłem w nienawiści, zazdrości, nieczystości, pysze, egoizmie, zrobię wszystko, by teraz i odtąd żyć według odpowiadających im cnót. Długie i kosztowne psychoterapie, całkowicie skoncentrowane na zanurzaniu się w głębię przeszłości, by tam odnaleźć wszystkie przyczyny obecnych problemów, mogą doprowadzić do utonięcia w bezdennym bagnie. Na autostradzie spoglądanie w lusterko wsteczne może być kwestią życia, ale utkwienie w nim oczu byłoby zabójcze.

Wielki psychoterapeuta, jakim był austriacki Żyd Viktor Frankl, słusznie skorygował w tym miejscu Zygmunta Freuda. Według niego wszystko powinno rozpoczynać się od terapii rzeczywistości. Spojrzenie na przeszłość może być przeżywane z sensem, ale tylko jeśli się wyjdzie od odkrywania pełnego znaczenia w teraźniejszości, gdzie zostają wyeliminowane negatywne skutki przeszłości. I to przywracając poczucie odpowiedzialności wobec teraźniejszej rzeczywistości bez odnoszenia jej jedynie do przeszłości. I to nie negując faktu, że wpływa ona z pewnością na teraźniejszość, ale jej nie determinuje, jak sądził Freud. Przeszłość i przyszłość powinny zostać zintegrowane w teraźniejszości. Kto zamyka się w swojej przeszłości, zamyka się w pokoju z zatrutym powietrzem. I zapewne udusi się w nim, jeśli nie otworzy okna na obecną rzeczywistość – jedyną, która może go dotlenić.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7