"Dlaczego robiłem te zapiski o Ojcu Pio? Ponieważ sam polecił mi je spisywać" - wyznaje Giovanni Siena. Stygmatyk z San Giovanni Rotondo jest bohaterem niezliczonych publikacji, ale kolejne niezwykłe historie - uzdrowień, przewidywania przyszłości, a nade wszystko łaski odzyskania wiary opisuje naoczny świadek w książce, która ukazała się nakładem Wydawnictwa AA.
"Poniższy tekst nie jest biografią, a jedynie świadectwem udziału w Męce Pana człowieka «naznaczonego śladami Zbawiciela», jak określił go papież Paweł VI" - zaczyna swoją opowieść Siena, który przyjaźnił się z mistykiem z Pietralciny 30 lat. We wprowadzeniu wyjaśnia, że nie ma zamiaru deifikować osoby i dzieła Ojca Pio, lecz chciał zwrócić uwagę na przemilczane, źle zrozumiane i mało znane aspekty jego osobowości, ukazując go na tle jego czasów. Nie chciał, żeby z kart książki wyłoniła się jednowymiarowa postać, średniowieczny relikt, spektakularne i sensacyjne zjawisko, ale żywy człowiek, umęczony, ale też szczęśliwy, który jak dziecko potrafi cieszyć się i zachwycać pierwszym śniegiem, który spada.
Ze stygmatykiem z San Giovanni Rotondo łączyły autora szczególne więzy jeszcze w dzieciństwie. Mały Giovanni pochodził z miasteczka, w wieku 12 lat otrzymał z rąk zakonnika I Komunię św., a sporo lat później, gdy przeżywał kryzys wiary, otrzymał światło, co tłumaczył spowiedzią u wielkiego charyzmatyka.
Giovanni Siena zamieszkał po wojnie w rodzinnym mieście, gdzie pracował w położonej niedaleko kopalni, a później jako nauczyciel, wreszcie jako dziennikarz. Zamieszkał wraz żoną oraz dziewięciorgiem dzieci ("będziesz miał tyle dzieci, ile jest chórów anielskich" - zapowiedział zakonnik).
Kronikarz jego życia odnotowuje początek budowy Domu Ulgi w Cierpieniu, na którym szczególnie zależało mistykowi z San Giovanni, ogromną solidarność ofiarodawców z całego świata, spośród których wielu odzyskiwało wiarę, lawinowe zainteresowanie o. Pio, ale też cierpienia, spowodowane bezprecedensową kampanią pomówień i szykan, w efekcie których było przysłanie wizytatora Stolicy Apostolskiej do San Giovanni w 1960 r. Niektóre media nazywały go w tym czasie "największym oszustem w historii", a po zakończeniu wizytacji mistyk miał nakaz odprawiania Mszy nieprzekraczającej 40 min., zabroniono mu sprawowania innych sakramentów poza spowiedzią, spotykania się w cztery oczy z kobietami. Opuszczony przez wszystkich o. Pio martwił się tylko o jedno. "Co z duszami?" - pytał.
Autor opisuje wiele cudów, wymodlonych przez zakonnika, pokusy, jakim był poddawany, walką z diabłem, który, jak sam mówił, był mu nieustannie wierny od 1916 r. Siena towarzyszył o. Pio do samej śmierci. Mimo cierpień, spowiadał do ostatniej chwili i prosił, by nie zabierano mu czasu, który poświęca na wyrywanie dusz diabłu.
"Ojciec Pio nie jest jednym z tych słodkich i łagodnych świętych, którymi zachwycają się hagiografie. Ma w sobie żywiołowość, która przypomina Mistrza podczas jego spotkania z kupcami w Świątyni i podczas dysput z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami" - stwierdza w pewnym momencie autor. Rzeczywiście, z kart jego książki wyłania się postać zakonnika, który się niecierpliwi, złości, krzyczy na penitentów. I który płacze, gdy czuje smutek. Jest po prostu żywym człowiekiem nieskończenie zakochanym w Bogu.
Giovanni Siena, Święty Ojciec Pio. Nieznane historie cudów, uzdrowień i nawróceń, Wydawnictwo AA, Kraków 2012 aw / Kraków
Mają być podmiotem, a nie tylko odbiorcą duszpasterstwa rodzin - powiedział papież.
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.