To dobra wiadomość dla matek i ich nienarodzonych dzieci – tak obrońcy życia z Nowej Zelandii skomentowali najnowsze dane nowozelandzkiego urzędu statystycznego, z których wynika, że liczba aborcji w tym kraju była w 2011 roku najmniejsza od kilkunastu lat.
Mimo to, Ken Orr z organizacji Right to Life ostrzegł, że rząd nadal ułatwia zabijanie nienarodzonych dzieci w państwowych klinikach, opłacając tego typu proceder z publicznych pieniędzy. „Aborcja nie ma nic wspólnego ze świadczeniem usług opieki zdrowotnej i nie ma na nią miejsca w publicznym systemie zdrowia” – dodał Orr.
W 2011 roku wykonano w nowozelandzkich szpitalach 15 tys. 863 aborcji – o 767 mniej niż w 2010 i najmniej od 1999 roku. Wskaźnik aborcji wśród kobiet w wieku rozrodczym zmniejszył się o z 18,1 na 1000 kobiet w 2010 roku do 17,3 w roku ubiegłym. Jest najniższy od 1995, kiedy wyniósł on 16,1 na 1000 kobiet.
Tymczasem najwięcej aborcji zanotowano wśród grupy kobiet w wieku 20-24 lat i wynosi on około 30 proc. Ta grupa charakteryzuje się także najwyższym wskaźnikiem aborcji – 33 na 1000 kobiet.
Statystki mówią, ze w przypadku 38 proc. kobiet, które dokonały aborcji była to aborcja wielokrotna. 25 proc. z nich w 2011 roku dokonało aborcji po raz drugi, a 13 proc. zrobiło to wcześniej, co najmniej dwa razy. Jak zauważają obrońcy życia, coraz więcej kobiet dopuszcza się aborcji stosując ją jak środek antykoncepcyjny.
W grupie nastolatków (15-19 lat) liczba aborcji w Nowej Zelandii spadła o 15 proc. w porównaniu z rokiem 2010. Kraj Kiwi ma jeden z największych wskaźników ciąż w tej grupie wiekowej wśród krajów rozwiniętych. Na 1000 kobiet, które zachodzą w ciążę, 50 z nich to nastolatki. Niemal połowa z tych ciąż kończy się aborcją.
TobyMacdonald
Life Before Birth (In The Womb)
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.