Co ma znaczyć krzyż? Co chcemy, by znaczył? W przestrzeni publicznej i na mojej własnej szyi?
Celem religii jest bardziej to, by łączyć ludzi z Bogiem, niż między sobą. Dlatego rozumiem tych, którzy chcieliby – a zaliczam do nich także samego siebie – wprowadzić zakaz kopiowania Jezusa. Książkę ks. Andrzeja Draguły „Copyright na Jezusa”, z której pochodzi ten cytat, wydała Biblioteka Więzi.
Czy faktycznie znaki i symbole religijne powinny być „zastrzeżone do użytku religijnego”? Czy należałoby wprowadzić zakaz wykorzystywania ich jako symboli tylko kulturowych czy narodowych? Czy wykorzystanie krzyża w kompozycji graficznej, odrywające ten znak od właściwego sensu, jest mniej niewłaściwe, jeśli robi to kleryk dla celów ewangelizacyjnych niż wtedy gdy robi to świecka gazeta dla ilustracji pojęcia „mesjasz”?
Krzyż stał się elementem kultury. Mówi już nie tylko o Bogu, który umarł dla naszego zbawienia. Staje się „symbolem źródła wartości”. Słabym, więc niewiele znaczącym. Znak kultury, znak historii, symbol narodowy… Coraz rzadziej znak wiary. Coraz mniej znaczy dla samych chrześcijan. Paradoksalnie, jako mocny i znaczący odbierają ten znak ateiści, skoro przeciw niemu protestują.
Co ma znaczyć krzyż? Co chcemy, by znaczył? W przestrzeni publicznej i na mojej własnej szyi?
Dlaczego doszło do wojny o krzyż na Krakowskim Przedmieściu i jak widzieli tę sprawę jego obrońcy? Warto zrozumieć to podejście, bo ma potężne korzenie w naszej historii i będzie ciążyło nad przyszłością. Może jednak warto mu się przeciwstawić? A jeśli tak, w którym punkcie? Religia może stać się źródłem ceremoniału państwowego. Stało się tak w Stanach Zjednoczonych. Bóg tam nikomu nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Proszę posłuchać, co pisze amerykański jezuita, Thomas J. Reese:
Wolę, gdy ceremonii inauguracyjnej prezydenta towarzyszy modlitwa, ale takie modlitwy powinny być na tyle inkluzyjne, na ile to możliwe. Duchowny, który ją prowadzi nie może się wypierać żadnego aspektu swojej wiary, by zadowolić innych, ale przecież nie musi każdego aspektu swojej wiary w takiej modlitwie zawrzeć.
Tak więc chrześcijański duchowny nie musi koniecznie, i prawdopodobnie nie powinien, podkreślać w swojej modlitwie boskości Chrystusa. Może ją skierować do Boga w taki sposób, który będzie też bliski możliwie najobszerniejszej liczbie amerykańskich wiernych. Chodzi o to, żeby po tej modlitwie jak największa część kraju odpowiedziała „Amen”.
Czy o ten właśnie model nam chodzi? Czy chcemy, by religia w ten sposób łączyła ludzi w naszym kraju? Czy ma ona stać się religią obywatelską, wyrażającą emocje narodowe czy wspólnotowe, ale mało mającą wspólnego z Bogiem? Czy to ma być właśnie nowa ewangelizacja? A może chodzi w niej o dokładnie coś przeciwnego?
Czy można obronić obecność krzyża w przestrzeni publicznej jako symbolu religijnego? Zdecydowanie tak. Czy państwo stać na własne rytuały, które będą łączyły ludzi, i czy mogą one mieć charakter świecki? Może powinny? Rytuałem o wręcz parareligijnym charakterze jest sport. To dobrze, czy źle? W Argentynie powstał kościół Diego Maradony, jego życiorys jest ich biblią, a „modlą się” przekształconym „Ojcze nasz”. Tu chyba nikt nie ma wątpliwości, że kościół Maradony i chrześcijaństwo się wykluczają. Ale czy nie powinno być miejsca też na wspólny świecki rytuał? Niewykluczający się z wiarą, ale jednak od niej osobny?
Czy nowa ewangelizacja nie powinna polegać też na tym, by słowu „wierzę” przywrócić właściwy sens? By słowa „jestem katolikiem” oznaczały jednoznacznie „wierzę Jezusowi Chrystusowi”? Czy można pogodzić nowa ewangelizację i religię obywatelską?
Książka ks. Draguły dotyka wielu problemów z pogranicza wiary, religijności, świeckości i państwowości. Wniosek podałam na początku. Nie jest to lektura lekka, nie przynosi łatwych odpowiedzi. Stawia pytanie: czego tak naprawdę chcemy?
Osobistą odpowiedź autora podałam na początku.
Książkę można wygrać w naszym konkursie. Wystarczy odpowiedzieć na pytanie:
W którym roku powstała „Msza beatowa” i kto ją skomponował?
Odpowiedź: Msza beatowa powstała w 1968 roku (1967-1968, premiera 14 stycznia 1968), kompozytorką jest Katarzyna Gaertner.
Nagrody wylosowali:
Gratulujemy! Książki wyślemy pocztą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.