"Język przestaje być językiem ludzkim, a staje się językiem zła”
Na Kalwarii we Wielu koło Brus w diecezji pelplińskiej odbyły się 20 maja centralne uroczystości odpustowe z okazji Wniebowstąpienia Pańskiego. Mszy św. polowej przy jednej z kalwaryjskich kaplic przewodniczył biskup pomocniczy Wiesław Śmigiel. Administrator diecezji powiedział: „Dzisiaj potrzeba ludzi świeckich, ewangelizatorów świeckich, potrzeba ludzi zaangażowanych, charyzmatycznych, którzy tak, jak pasterze, w środowisku swojej pracy, w miejscu posłania, będą wyrzucali złe duchy”.
We Mszy św. uczestniczyło wiele tysięcy wiernych, przede wszystkim Kaszubów, którzy przybyli w licznych pieszych i autokarowych pielgrzymkach. Witając zebranych, kustosz sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia ks. Jan Flisikowski, podkreślił, że „wierzymy mocno, iż w Jezusie Ukrzyżowanym kryje się sekret i rozwiązanie problemów każdego z nas”. Dodał, że pielgrzymowanie na Kalwarię jest szansą zdobycia „zdrowej wiary” a główną intencją tegorocznych uroczystości odpustowych jest modlitwa za zmarłego przed miesiącem biskupa pelplińskiego Jana Bernarda Szlagę.
Na wstępie homilii, bp Śmigiel nawiązał do licznych pieszych pielgrzymek, które przybyły do Wiela: „Odbyliśmy drogę po to, aby znaleźć odpowiedź na pytania dotyczące naszego życia”.
Biskup zauważył, że Chrystus jest najbardziej obecny, gdy „cierpi prześladowanie jakiś członek Kościoła”. Podkreślił, że każdy potrzebuje umocnienia „z wysoka”, daru Ducha Świętego dla wypełnienia dzieła, które mu zleca Chrystus. Pielgrzymowanie na Kalwarię kaznodzieja nazwał rekolekcjami, „które pomagają nam odnowić dary Boże otrzymane przez chrzest św., Eucharystię i bierzmowanie” a Kalwaria „sprzyja przemianie życia”. Przypomniał, że Kalwarie powstały na przestrzeni wieków, żeby umożliwić wiernym zyskiwanie łask, które zwyczajnie związane są z pielgrzymką do Ziemi Świętej. Dlatego mówiąc o Wielu stwierdził: „Tu jest świadectwo wiary poprzednich pokoleń”.
Odnosząc się do zadań, które Chrystus stawia współczesnym chrześcijanom, bp Śmigiel przypomniał o potrzebie „wyrzucania złych duchów”, czego nie są w stanie dokonać tylko pasterze Kościoła. „Dzisiaj potrzeba ludzi świeckich, ewangelizatorów świeckich, potrzeba ludzi zaangażowanych, charyzmatycznych, którzy tak, jak pasterze w środowisku swojej pracy, w miejscu posłania, będą wyrzucali złe duchy”.
W tym miejscu biskup dodał: „patrzę z podziwem na parlamentarzystów, przedstawicieli życia publicznego, którzy w życiu publicznym potrafią przyznać się do Jezusa Chrystusa, a nawet dają temu wyraz w różnych głosowaniach”, mówił hierarcha i stwierdził jeszcze: „to jest też wyrzucanie złego ducha, który krąży dookoła”.
Biskup pomocniczy wskazał na potrzebę zmiany języka debaty publicznej, czego przykład powinni dać chrześcijanie: „Język nie może służyć do obrzucania się błotem, plotkowania, do obelg”. Wtedy, mówił biskup, „język przestaje być językiem ludzkim, a staje się językiem zła”. Język chrześcijan ma być „językiem miłości, nawet kiedy upomina, kiedy mówi prawdę, wytyka trudne sprawy, zawsze ma być językiem miłości a nie poniżenia drugiego człowieka”. Kaznodzieja zauważył, że „wokół nas jest pełno węży nienawiści, zawiści, niepotrzebnej rywalizacji, jest pełno trunków zła, takich, jak relatywizm, konsumpcjonizm, permisywizm”, jednak „my sobie poradzimy, jeżeli otworzymy się na moce z wysoka”, powiedział hierarcha.
Na koniec główny celebrans zachęcał, żeby nie budować murów, które chrześcijan dzielą od świata, ale „mamy zachować swoją tożsamość chrześcijańską” w tym świecie, otwierając się na działanie Ducha Świętego.
Uroczystości kalwaryjskiego we Wielu rozpoczęły się wczoraj przybyciem licznych pieszych pielgrzymek oraz 2,5-godzinną Drogą Krzyżową na Kalwarii. Obchody odpustowe potrwają przez cała oktawę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).