Do prowizorycznej „przychodni” zorganizowanej w kaplicy przyszło kilku Jezusów, siostry: Fatima, Lourdes i Guadalupe, cała „święta rodzina” oraz wiele innych. Czworo lekarzy z Polski przez cały marzec zapewniało opiekę medyczną w okolicach Guarambaré w Paragwaju.
Motywy chrześcijańskie są wszechobecne. Ludzie też bardzo chętnie pokazują na zewnątrz swoją wiarę. – Kościół jest niezwykle żywy i energiczny. Religijność Paragwajczyków jest bardzo ekspresyjna, choć nie zawsze przekłada się na życie. Jeden z misjonarzy opowiadał nam o mężczyźnie, który w niedzielę czytał na nabożeństwie Pismo Święte, a na co dzień prowadził dwa domy publiczne – zwraca uwagę wolontariuszka. – To jest właśnie obszar pracy ewangelizacyjnej. Ta wiara musi się pogłębiać. Oni muszą zacząć nią żyć, a nie tylko ją wyrażać.
Koronka w buszu
– To, że nasza posługa ma coś z miłosierdzia, uświadomiłam sobie podczas pobytu w... Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Aregua – mówi A. Jalowska. Przesłanie s. Faustyny Kowalskiej dotarło nawet do Paragwaju i zapuszcza korzenie. Aregua to placówka misyjna, w której również posługują polscy franciszkanie, a wraz z nimi siostry franciszkanki z Czech. W planach jest wybudowanie całego kompleksu, który będzie nosił nazwę Centrum Miłosierdzia Bożego. Już teraz zakonnice prowadzą w tym miejscu placówkę dla dzieci. Każdego dnia zwożą je nawet z głębokiego buszu. – Dzięki wytężonej pracy misjonarek nie są one zostawione same sobie. Mogą się wspólnie bawić i uczyć – zwraca uwagę wolontariuszka. Oczywiście podczas pobytu w Aregua przebadano wszystkie dzieci i mieszkańców pobliskich osad.
– Wielkim i pięknym doświadczeniem jest pomagać komuś zupełnie bezinteresownie, a w zasadzie nawet do tego dokładając – mówi o swoich duchowych przeżyciach A. Jalowska. Dodaje, że podczas swojego pobytu w Paragwaju każdego wieczoru zasypiała z poczuciem spełnienia. Ważne były również możliwość korzystania z codziennej Eucharystii i przebywanie wśród sióstr zakonnych. – To sprawiło, że przeżyłam niesamowite wielkopostne rekolekcje – wyznaje. Znaczącym owocem wyjazdu jest również refleksja, że właściwie mechanizmy nieszczęść i biedy ludzkiej na całym świecie są takie same. – Polega to na tym, że mało ludzi ma dużo, a wielu ludzi nie ma prawie nic – podsumowuje Agnieszka i zapewnia, że chciałaby w kolejnych latach wrócić do Paragwaju, by dalej posługiwać potrzebującym.
– Tam cały czas potrzeba rąk do pracy – mówi. – Poza tym Paragwaj to po prostu piękny kraj. Oprócz duchowych i medycznych przeżyć wolontariuszka zyskała też inne doświadczenia. W ekspresowym tempie można na przykład zobaczyć kilka pór roku. – Z Polski wyjechałam zimą, a wróciłam wiosną. Będąc w Ameryce Południowej, przeżyłam przełom lata i jesieni. Ten rok mam już chyba pod tym względem zaliczony – śmieje się.
W tego typu akcjach zawsze ważne jest wsparcie sponsorów i ludzi dobrej woli. Wszystkich, których interesuje pobyt lekarzy w Paragwaju, zachęcamy do odwiedzenia strony www.to-misja.pl. Można tam znaleźć dokładne relacje z każdego dnia wyprawy, obejrzeć zdjęcia oraz zasięgnąć informacji, jak można wspomóc kolejne misyjne wyjazdy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.