Ks. Jacek zamieszkał w domu, który trzy lata temu rybacy wybudowali przy jednej z kaplic z nadzieją, że kiedyś przyjdzie tu kapłan i będzie posługiwał w ich wioskach.
Archiwum ks. Jacka Małeckiego/ GN W Niedzielę Palmową. Rybacy z laguny
Patronka wspólnoty, w której pracuje ks. Jacek, to Matka Boża z Guadalupe. Parafia jest dość duża i rozległa. Należy do niej 30 tys. mieszkańców, nad którymi pieczę sprawuje tylko dwóch księży. Proboszcz jest rodowitym Meksykaninem. Zbudowany piętnaście lat temu kościół do tej pory nie został wykończony ze względu na brak pieniędzy. Trzy dni w tygodniu ks. Jacek mieszka w San Fernando, a cztery na odległej o 60 km Lagunie Madre. Jest to część Zatoki Meksykańskiej. – Żyją tam bardzo biedni rybacy. Jest tam pięć kaplic, w których w niedziele odprawiam Msze św. Ludzie uczestniczą w nich bardzo aktywnie i żywiołowo. Widać ich wiarę. Mają wielkie zaufanie do Pana Boga – opowiada misjonarz.
Mieszkańcy tych rybackich wiosek przez wiele lat nie mieli księdza, który by do nich regularnie przyjeżdżał i sprawował Eucharystię. Trzy lata temu wybudowali przy jednej z kaplic dom z nadzieją, że kiedyś ten ksiądz tu przyjdzie i będzie posługiwał tylko i wyłącznie dla ich pięciu wiosek. I przyszedł ksiądz z Polski. W poniedziałki przed tym domem ustawia się kolejka do spowiedzi. Są i tacy, którzy chcą tylko porozmawiać. Misjonarz uczestniczy w codziennym życiu ludzi. Czasem zabierają go na połów krewetek, ryb. Już wie, jaka to ciężka praca. Te wspólne wyprawy przynoszą owoce. Ci, którzy z różnych powodów przez wiele lat nie uczestniczyli we Mszy św., zbliżają się do Kościoła. – Mam możliwość rozmawiania z nimi w łodzi w nocy, kiedy się łapie krewetki. Mówimy o sprawach życiowych i, myślę, że to też ma wymiar ewangelizacyjny – mówi.
Archiwum ks. Jacka Małeckiego/ GN Ks. Jacek Małecki z 94-letnią mieszkanką laguny, którą opiekuje się przykościelna wspólnota charyzmatyczna. Wróżka czy ksiądz?
Ludzie często oczekują porady, pomocy albo chcą po prostu opowiedzieć o tym, co się wydarzyło. Bo ksiądz jest w Meksyku autorytetem, szanują jego zdanie i ufają mu.
Specyfiką przygranicznych regionów jest przenikanie sekt. Ludzie mają też swoje przesądy, bywa że o poradę zwracają się do wróżki. To wynika z lęku, w jakim żyją na co dzień. Chcą go rozładować, pytając o swoją przyszłość. Później widzą, że efekty są opłakane. Kiedy lęk się jeszcze bardziej zwiększa, po jakimś czasie przychodzą do księdza i mówią, że po wizycie u wróżki mają niepokój, lęk, coś dzieje się w ich domu. Proszą, żeby go poświęcić. I jest spowiedź, poświęcenie domu i wspólna modlitwa.
– Zawsze staram się odczytywać znaki Boże w codzienności i na bieżąco postępować według nich – mówi ks. Jacek. – Przez pracę w radomskim więzieniu Pan Bóg dał mi poznać kondycję człowieka; wiem, że jest on w stanie uczynić wielkie zło, ale może się też przemienić. Ja nie mam teraz lęku wobec tych „bandytów”, którzy chodzą z bronią na wolności. Mam taką ufność w Bogu, że mogę stanąć twarzą w twarz z takim człowiekiem i zacząć z nim rozmawiać.
Ksiądz Jacek stawia na młodych ludzi i cieszy go, że przy parafii bardzo aktywnie działają grupy młodzieżowe. – To napawa mnie optymizmem – mówi. – Jeżeli z nimi popracujemy, powoli będą przemieniać świat i czynić go bardziej napełnionym cywilizacją miłości. Z jednej strony narkotyki, pokusa łatwego zysku, a z drugiej zaufanie Chrystusowi i dostrzeżenie, że tylko On przynosi to, czego potrzebuje każdy człowiek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.