Archaiczne wartości

Dzisiaj potrzebujemy przede wszystkim zupełnie archaicznych wartości: roztropności, umiarkowania i pracy. To najlepsza recepta na kryzys.

Reklama

Patriarcha Lizbony zaapelował wczoraj, by związane z kryzysem wyrzeczenia zostały rozłożone równomiernie na wszystkie grupy społeczne. Wezwał do solidarności z najbardziej potrzebującymi. Tymczasem raport ośrodka ComRes na zlecenie chrześcijańskiego think tanku St Paul's Institute w Wielkiej Brytanii informuje, że 66 proc. pracowników londyńskiego City przyznało, że są opłacani zbyt wysoko, zwłaszcza w porównaniu z pracownikami sektora publicznego. 75 proc. ankietowanych zgadza się z opinią, że rozziew między biednymi i bogatymi jest za duży.

Rozziew jest za duży. Jak to rozwiązać? Administracyjne pomysły rzadko są dobrym rozwiązaniem. Do tego dochodzi niebagatelny problem niewspierania bezradności. W końcu za swoją pozycję ekonomiczną każdy odpowiedzialny jest przede wszystkim osobiście. Nie można uczyć ludzi, że pracować się nie opłaca i że to inni powinni zadbać o ich komfort. Owszem, czasem konieczna jest pomoc, współudział tych „innych” – niemniej właśnie współudział. Jedynie współ-udział.

„Wierzę, że kiedyś sytuacja się poprawi. Byłoby jednak lepiej nie przyjmować obecnie pomocy. Oznaczałaby ona jedynie przedłużenie agonii Grecji. Lepiej szybciej dotknąć dna, by się od niego odbić i rozpocząć odnowę” – mówił przewodniczący Episkopatu Grecji tuż przed decyzją o odwołaniu referendum. Przewidywał, że większość Greków opowie się w nim przeciwko dotkliwym reformom i dalszym oszczędnościom. Referendum odwołano. W nastrojach społecznych niczego to nie zmieni. Nie można się oprzeć wrażeniu, że Grecja zbyt przyzwyczaiła się do pomocy…

To Grecja, ale nie wydaje mi się, żebyśmy się szczególnie od Greków różnili. Łatwiej chcieć pomocy niż się zmobilizować do walki. Warto w tym kontekście zadać sobie dwa pytania:

Pierwsze pytanie brzmi: czy potrafię się samoograniczyć? Stwierdzić, że aż tyle mi  nie potrzeba? Że nie muszę „bardziej mieć”? To pytanie nie tylko do najbogatszych. To pytanie także do tych średnio zasobnych. To pytanie, które każdy musi zadać sam sobie. Ograniczać innych jest łatwo… Zbyt łatwo.

Nie chodzi o życie w nędzy. Nędza niszczy. Chodzi o pomyślenie, jakie obciążenie mogę na siebie przyjąć, zarazem zdejmując je z innych. Biorąc pod uwagę sytuację, w której żyję i zobowiązania, które już mam - przede wszystkim wobec ludzi mi najbliższych.

Jest i drugie pytanie: o moją pracę. Etos pracy zginął ostatecznie w poprzednim stuleciu. Dziś wartości człowieka nie mierzy się tym, co w życiu robi i jak robi. Praca stała się złem koniecznym, życie zaczyna się dopiero po godzinach.  

Paradoksalnie: wielkie korporacje wiedzą, że najlepiej pracuje człowiek, który widzi sens swojej pracy. Tym sensem nie są zarabiane pieniądze, choć brak gratyfikacji frustruje. Najlepszy jest ten, kto uwierzy w zaprezentowaną misję firmy i wizję jej realizacji.

Wołanie człowieka o sens pracy – wykorzystywane skrzętnie w zarządzaniu ludzkim kapitałem – znika z oczu zwykłych ludzi. Kto dziś widzi sens tego, co robi? Kto czerpie ze swojej pracy radość i dumę? Kto wie, że można?

Tymczasem dzisiaj potrzebujemy przede wszystkim zupełnie archaicznych wartości: roztropności, umiarkowania i pracy. To najlepsza recepta na kryzys. Tym ważniejsza , że ze świata płyną kolejne dramatyczne wołania.

Dziś czytam prośbę o pomoc z Pakistanu: Cztery organizacje pomocowe: Oxfam, Save the Children, Care i Acted, ogłosiły, że do tej pory uzyskały mniej niż jedną trzecią przewidywanego budżetu z darowizn. Zapowiedziały one, że jeśli wkrótce nie znajdą się dodatkowe pieniądze, w ciągu kilku tygodni skończą im się zapasy. Pięciu milionom ludzi (wśród nich jest 3 mln dzieci) grozi śmierć. Niespełna tydzień temu odezwał się Caritas Internationalis: zaapelował o zebranie pół miliona euro dla Tajlandii. Nieostatnim miejscem na świecie, który wymaga pilnej pomocy, jest Sudan.

Bliższa koszula ciału, ale nie możemy skupić się na własnych problemach. Są miejsca na świecie, które wymagają pomocy niezależnie od tego, czy uważamy, że nas na nią stać. Nie można – martwiąc się swoim poziomem życia – pozwolić innym umierać.

Świat się nie kończy na Europie. Świat się nie kończy na Polsce. Nie kończy się na nas.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama