Halik był bliski, gdy mówił o Kościele czeskim w czasach komunizmu. Przestał nim być, gdy odkrył, że za murami oblężonej twierdzy są ludzie szukający Boga.
W niewoli na Saharze odkryła inny wymiar swojej misji, która jest nie tylko działaniem, ale przede wszystkim modlitwą.
Wspominani w tych dniach zmarli jawią się nam czasem niczym w serii wyretuszowanych fotografii: Photoshop i fototapeta, anegdotyczność i uśmiech pod publiczkę. Stają się jednowymiarowi, jakby utracili swoje całe pełnokrwiste człowieczeństwo. Tak jakby to, kogo i w jaki sposób pokazujemy, miało świadczyć jedynie o poziomie naszych własnych społecznych ambicji.
Czyli przemijanie, pamięć, trwanie.
Wśród najważniejszych punktów odniesienia są dla ludzi wierzących przykazania.
Znicz zapal jeden, ale prowadź do grobów i do pamięci o tych, co już odeszli.
Lepiej skromniejsze, ale prawdziwe niż gdy tylko dobrze wygląda.
„Czym jest miłość?” – pyta ojciec Spadaro, a Franciszek odpowiada żartobliwie: „Czym jest powietrze?”
Kościół musi wychodzić do ludzi i głosić Chrystusa, w przeciwnym wypadku przestaje być Kościołem.
Nasza postawa wobec tych, którym się należy – to temat rzeka.