Do ponad 50 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar trwającej w północno-wschodniej Nigerii rzezi chrześcijan.
Napastnicy, prawdopodobnie członkowie radykalnej sekty muzułmańskiej, zaatakowali w piątek ratusz w Mubi w północno-wschodniej Nigerii, zabijając co najmniej 20 osób, które przyszły tam na spotkanie chrześcijańskiej grupy etnicznej.
Uzbrojeni napastnicy ostrzelali wczoraj tłum w kościele podczas mszy w północnej prowincji Nigerii Gombe. Zginęło sześć osób, rannych jest co najmniej 10 - podał Reuters powołując się na pastora, którego żona również zginęła podczas ataku.
Metropolita Abudży abp John Olurunfemi Onaiyekan skrytykował środki przekazu, które twierdzą, jakoby Nigeria stała u progu wojny domowej między chrześcijanami a muzułmanami.
Chrześcijańscy liderzy w Nigerii apelują do swych współwyznawców, aby nie reagowali na ultimatum islamistów z ugrupowania Boko Haram
Kościół w Nigerii apeluje o zdecydowane działania rządu, by położyć kres destabilizacji kraju terroryzowanego przez islamistów z ugrupowania Boko Haram. Mówił o tym abp Ignatius Ayau Kaigama w wywiadzie dla papieskiej rozgłośni.
Trzydniowe ultimatum na opuszczenie północnej Nigerii wydała chrześcijanom islamska sekta Boko Haram. Region ten jest zdominowany przez muzułmanów.
W Nowy Rok idziemy do kościoła z maczetami i pistoletami. Tym razem obronimy się sami - zapowiadają chrześcijanie w Nigerii. Tymczasem prezydent ogłosił stan wyjątkowy na północy kraju, gdzie trwają zamachy islamistów z ruchu Boko Haram.
Ostatnie zamachy bombowe przeciw chrześcijanom i kościołom w Nigerii pociągnęły za sobą co najmniej 200 ofiar wśród zabitych i zaginionych. Poinformował o tym watykańską misyjną agencję prasową Fides przewodniczący tamtejszego episkopatu, arcybiskup Ibadanu – Felix A. Adeosin Job. Zapowiedział też, że ogłosił 31 grudnia dniem modlitwy i postu w intencji pokoju i przebaczenia w tym kraju.
Po krwawych atakach islamskich radykałów w dniu Bożego Narodzenia nigeryjscy chrześcijanie zapowiedzieli, że sami będą się bronić, skoro nie mogą liczyć na skuteczną ochronę ze strony rządu - napisał w czwartek lokalny dziennik "Punch".