Także w kanadyjskiej Arktyce istnieje tradycja malowania pisanek. Choć większość Eskimosów nie widziała nigdy kurczaków, polscy misjonarze nauczyli ich nowych zwyczajów wielkanocnych. Natomiast do tradycji miejscowej Wielkanocnego Poniedziałku należy łowienie ryb w Oceanie Arktycznym.
Wielkanoc 2010 roku upłynęła w kanadyjskiej Arktyce przy raczej słonecznej pogodzie. Wielu ludzi uczestniczyło w obrzędach Triduum Paschalnego. Wielu Eskimosów przystąpiło też do spowiedzi wielkanocnej.
Niedziela zmartwychwstania zaczęła się u Eskimosów procesją wewnątrz kościoła i odśpiewaniem pieśni „Alijanaj, alijanaj”, co w języku inuktitut znaczy „wielka radość”. Wczesnym popołudniem dzieci zgromadziły się na wielkanocnej katechezie, by malować wspólnie pisanki.
Malowanie jajek nie jest własną tradycją wśród Eskimosów, choć w niektórych rodzinach praktykuje się ją już od dłuższego czasu. Jajko nie kojarzy się ludziom dalekiej Północy z nowym życiem, gdyż nie ma tu żadnych zwierząt hodowlanych, a więc nie ma też kurczaków.
Wiele z eskimoskich dzieci nie widziało nigdy w życiu ani drzewa ani kury, czy jakiegokolwiek innego zwierzęcia gospodarczego, tak więc trudno się dziwić, że najmłodsze bardzo często myślą, iż każde jajko jest z czekolady, gdyż takich można w lokalnym sklepie kupić bardzo dużo w okresie świątecznym.
Po katechezie wszystkie dzieci pobiegły na lód na zatoce, gdzie odbywały się tradycyjne gry. Raczej chłodna temperatura -30 stopni nie powstrzymała nikogo przed wspólnym celebrowaniem. Wieczorem ponownie ludzie zeszli się do kościoła na wspólny różaniec, a w poniedziałek wielkanocny od rana odbyły się zawody w łowieniu ryb w oceanie arktycznym – relacjonował polski misjonarz pracujący u Eskimosów, za kanadyjskim kołem podbiegunowym, o. Daniel Szwarc OMI.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.