Myśl wyrachowana: Duchowny ma być mistrzem świata, ale nie tego...
Tęgawy facet w czapeczce i rękawicy bejsbolowej emocjonuje się przed telewizorem. Pod spodem informacja, że to ksiądz Pat Wall kibicuje jakiejś tam drużynie. Na innej stronie ksiądz Neil Byrne czyta plotkarską gazetę, na kolejnej inny ksiądz uprawia jogging. I tak dalej. To kalendarz, jaki wydała diecezja Leeds w Wielkiej Brytanii. A wydała, żeby zachęcić młodych do wstępowania do seminarium, bo – jak powiedział rzecznik prasowy diecezji – „z roku na rok jest nas coraz mniej”. Autorzy kalendarza z pewnością mają dobre intencje, ale zawarli w nim zgubny komunikat: „Zostańcie księżmi. W kapłaństwie też może być fajnie. Odwalicie nudną Mszę, odbębnicie brewiarz, a potem możecie robić to, co naprawdę lubicie. Sport, rozrywki, wycieczki. A męskie przyjemności? No, możecie liczyć pieniądze”.
Ktoś tu zapomniał, że Jezus powiedział, co należy robić, gdy brakuje księży: „Proście Pana żniwa”. To nie ludzie dają powołanie. Ludzie mają się zajmować zbiorem plonów, a nie rekrutacją żniwiarzy. Powołanego przez Boga nie trzeba kusić ochłapami cudzego życia. Bo w każde powołanie wpisane jest upodobanie do tego, co się robi zasadniczo, a nie po godzinach. Gdy Bóg kogoś chce w kapłaństwie, daje mu pragnienie odprawiania Mszy, spowiadania i wszystkiego tego, co do tego stanu należy. A jeśli ktoś takiego pragnienia nie ma, to niech zostanie handlowcem, spawaczem albo innym kucharzem, ale broń Boże nie księdzem. Sprawa z pozoru odległa od naszych realiów. U nas księży nie brakuje. W niektórych polskich diecezjach wikarzy z kilkunastoletnim stażem żartują ponuro, że doczekają się tytułu proboszcza honorowego – pośmiertnie. Albo parafrazują tekst ewangeliczny: „Proboszczem jeszcze nie jesteś, a Abrahama widziałeś?”.
Ale sposób myślenia na temat „marketingu chrześcijańskiego”, który przyświecał pomysłodawcom kalendarza, i u nas dochodzi do głosu. U nas też wydaje się niektórym, że trzeba pokazać „ludzką twarz” duchowieństwa. Że ksiądz powinien powiedzieć: „Patrzcie, ja jestem równiacha, jak wy. Też sobie zapalę, też zaklnę, też popiję”, a ludzie wpadną w zachwyt. Ale tego ludzie mają w nadmiarze i to w dużo lepszym wydaniu. Ksiądz w konkurencji z kimkolwiek innym zawsze pozostanie amatorem. Ludzie potrzebują kogoś, kto jest w sprawach duszy lepszy niż oni. Potrzebują przewodnika i mistrza, a nie własnego naśladowcy. Gdyby lekarze reklamowali się, demonstrując rybki ze swojego akwarium, trofea zdobyte w mistrzostwach amatorów w piłce nożnej albo własnoręcznie sklejony model samolotu, chorzy woleliby leczyć się u fryzjerów.
Ludzie rozpaczliwie potrzebują widoku księży na kolanach, a nie przy piwie. Za tymi „od Jezusa” potrafią jeździć kawał świata, bo duchowni dysponują czymś, czego nie ma żaden lekarz ani psycholog – mocą Boga. To naprawdę nie powód do wstydu. Świat nie potrzebuje widoku „ludzkiej strony kapłaństwa”. Potrzebuje jego Boskiej strony.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.