"Był wzrostu średniego, o twarzy nieco śniadej, miłych rysach. Jego rozmowa i obejście było uduchowione. Wywierał głębokie wrażenie, tak że wszyscy, którzy zbliżali się do niego, odchodzili zbudowani i zachęceni do cnoty.
Posiadał wiedzę i głębokie doświadczenie w sprawach modlitwy i obcowania z Bogiem. Był rozmiłowany w skupieniu i powściągliwy w mowie. Śmiał się rzadko i z wielkim umiarem. Kiedy karcił jako przełożony, a czynił to często, z miłą surowością, napominał jak miłujący ojciec z przedziwną pogodą i powagą".
Tak widzieli go jego współcześni. Jan de Yepes urodził się w roku 1542 w miejscowości Fontiveros koło Avili. Czcimy go dzisiaj jako Jana od Krzyża.
Wzrastał w ciężkich warunkach, ponieważ rodzina wyrzekła się jego ojca za to, że będąc szlachciem wziął za żonę dziewczynę z ludu. Gdy Jan miał dwa i pół roku, ojciec zmarł. Chłopiec trafił do przytułku. Wcześnie zaczął pracować zarobkowo. Był krawcem, tkaczem, snycerzem, malarzem, pielęgniarzem w szpitalu. Zdołał zaoszczędzić trochę pieniędzy i w latach 1559–1563 uczył się w kolegium jezuickim w Medinie. Miał 21 lat, gdy wstąpił do Karmelitów. Przybrał imię Jan od św. Macieja. W zakonie zastał znaczne rozluźnienie, dlatego składając śluby postanowił, że będzie ściśle przestrzegał pierwotnej reguły.
Po czteroletnich studiach filozoficznych i teologicznych otrzymał w roku 1567 święcenia kapłańskie. W tym samym roku spotkał świętą Teresę z Avila, która już zainicjowała reformę żeńskiej linii zakonu karmelitańskiego. Bardzo szybko znalazł z nią wspólny język. Postanowił podjąć się reformy męskiego zakonu Karmelitów. Dzięki pomocy św. Teresy założył w roku 1568 pierwszy zreformowany dom karmelitański w Duruelmo. To wówczas, składając na nowo śluby według pierwotnej reguły przybrał imię Jana od Krzyża. Zdecydował, że będzie wierny reformie, choćby miał zapłacić za to życiem.
Jego inicjatywa reformowania zakonu nie spotkała się z przychylnym przyjęciem ze strony współbraci. Jego przełożeni zarzucili mu niesubordynację i bunt. Uznali, że podjął dzieło reformy na własną rękę, bezprawnie, że wnosi ferment grożący upadkiem zgromadzenia. Został wtrącony do więzienia, gdzie przebywał 9 miesięcy. Ten okres swego życia określił jako "noc ciemną". Cierpiał z powodu pokusy uznania, że Bóg go opuścił.
W sierpniu 1578 roku uciekł z więzienia. Rozumiejący potrzebę reformy bracia przyjęli go z otwartymi rękami. Przy ich wsparciu kontynuował swoje dzieło.
W roku 1581 papież Grzegorz XIII zezwolił na utworzenie osobnej prowincji obejmującej Karmelitów zreformowanych.
Pod koniec życia Jan przeżył szczególnie bolesne doświadczenie. Także w założonej przez niego gałęzi zakonu pojawiły się tendencje do złagodzenia reguły. Usunięto go z wszystkich urzędów, tak że umarł 14 grudnia 1591 roku jako zwykły zakonnik.
Pozostawił po sobie liczne pisma, w tym wiele poezji. Pisał między innymi:
Żyję, nie żyjąc w sobie,
Nadziei skrzydła rozwiewam,
Umieram, bo nie umieram!
Ja już nie żyję w sobie,
Bez Boga żyć nie mogę! –
Bez Niego i bez siebie?
Miast życia – tysiąc śmierci!
– W głębie życia się wdzieram,
Umieram, bo nie umieram!
Był wielkim mistykiem. Jego dzieła "Pieśń duchowa" i "Noce ciemności" są uznawane dziś za szczyty mistyki. Św. Jan od Krzyża podkreślał, że konieczne jest całkowite wewnętrzne ogołocenia, gdyż tylko ono umożliwia człowiekowi dojście do pełni zjednoczenia z Bogiem. Pisał m. in: "W głębię tych tajemnic dusza nie wejdzie inaczej, jak tylko przez uciski i cierpienia wewnętrzne i zewnętrzne... Potrzeba do tego również wielkich łask Bożych, tak dla umysłu, jak dla zmysłów oraz usilnych ćwiczeń duchowych. Te wszystkie bowiem łaski są niższe od mądrości tajemnic Chrystusa, jako że są jakby przygotowaniem na drodze do niej, tej najważniejszej mądrości, którą można uzyskać w tym życiu. Ach, gdyby raz zrozumiano, że nie można dojść do gęstwiny różnorodnych mądrości i bogactw Bożych inną drogą, jak tylko przez gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień! W tym więc powinno być pragnienie i pociecha duszy. Im bowiem większej pragnie mądrości od Boga, tym bardziej powinna wpierw pragnąć cierpień, by przez nie wejść w gęstwinę krzyża".
"Ileż to rzeczy można odkrywać w Chrystusie, który jest jakby ogromną kopalnią z mnogimi pokładami skarbów, gdzie choćby nie wiem jak się wgłębiało, nie znajdzie się kresu i końca. W każdym zaś zakątku tych Jego tajemnic można tu i tam napotkać nowe złoża nowych bogactw". Te słowa, wskazujące na niezwykłe bogactwo, jakie chrześcijanin znajduje w Jezusie Chrystusie, napisał w swej "Pieśni duchowej".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.