Ten kościół jest jak to miasto, czyli bardzo... powojenny. Nic dziwnego. Czarne habity i białe sznury na zrujnowanych ulicach Koszalina pojawiły się już w maju 1945 roku. Koszalin stał się w pewnym stopniu franciszkański, a pracujący tu franciszkanie... koszalińscy.
- To z tej kaplicy jeden z młodych strażaków wyniósł Najświętszy Sakrament, gdy ogień przedostawał się już na dach budynku. To było dla mnie niezwykłe świadectwo wiary - mówi o. Leonard Hryniewski. - Tu jest nasz dom, a parafię traktujemy jak rodzinę, więc nie wyjeżdżamy stąd - dodaje.
Parafia NMP Matki Miłosierdzia gości 40 Szwajcarów. Wydaje się, że żaden tzw. szok kulturowy nie nastąpi. W końcu Europejczycy, i to nie z daleka. Ale jednak ich opiekun mówi o czymś, co może zdziwić.
Na obrazku prymicyjnym wypisał słowa, które brzmią jak proroctwo: „Przez krzyż cierpień i życia szarego – z Chrystusem – do chwały zmartwychwstania”.
Może to ostatni dzwonek, by nasze parafie nie zamieniły się w „skanseny imienia Jezusa Chrystusa”, w których nie wolno dotykać eksponatów, a wierni przestali być biernymi konsumentami i wzięli odpowiedzialność za wspólnotę.
– Tak coś podejrzewam, że Pan Bóg mnie tu posłał, żebym się jeszcze czegoś dobrego przed śmiercią nauczyła – mówi Urszula Szymala, emerytowana ekonomistka, a od 10 lat... katechetka niepełnosprawnych dzieci w Cieszynie.
Potomek jednego z najsłynniejszych rodów książęcych, wykształcony architekt, wstąpił do dominikanów. Wybuch powstania zastał go na ulicach Warszawy. Został kapelanem pierwszego oddziału, który spotkał. Ojciec Michał Czartoryski jest jednym ze 108 błogosławionych męczenników II wojny światowej.
"Przystanek Jezus" powstał przed 10 laty jako akcja ewangelizacyjna, skierowana do uczestników festiwalu "Przystanek Woodstock", organizowanego przez Jerzego Owsiaka. Nie obyło się bez napięć, ale obie te imprezy współistnieją ze sobą. Ich tegoroczne edycje odbędą się na przełomie lipca i sierpnia.
"Teresa prosiła, aby modlić się za jej duszę. Obiecała, że będzie przed Bogiem pamiętała o nas. Zapewniała, że jak umrze, to niedługo wypuszczą nas z więzienia"...
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że w Aleksandrowie Łódzkim pojawił się nie tylko prywatny budynek kościelny, ale powoli kształtuje się prywatny miejsko-katolicki Kościół ks. Stasiaka. Kościół pisany już z wielkiej litery.
Kapłaństwo błogosławionego księdza Jerzego, to kapłaństwo imponujące odwagą i ofiarą.